🥀~Rozdział 7~🥀

120 18 2
                                    

🥀~Nadzieja~🥀

Perspektywa Christophera

— Jesteś stewardessą, prawda? — zapytałem kobiety, a ona kiwnęła głową. — Dlaczego więc jesteś tutaj, nie powinni cie wypuścić?

— Większość osób z samoloty została zabita, ja przeżyłam tylko dlatego, że jestem córką dowódcy, jego brata — wyszeptała, a ja wszystko zrozumiałem.

— Wy swoje umiecie pilotować, ale jakbyśmy mieli się wydostać to polecisz ze mną, jak będzie miejsce, jak nie to nauczę cie wszystkiego — oznajmiłem, a oczy kobiety się zaświeciły.

— Mylę, że już sobie pogadaliście — podskoczyliśmy na te słowa. Do środka wszedł mężczyzna, a w rękach miał uniformy. — Czas do pracy.

Po tych słowach rzucił do nas kombinezony i wyszedł. Zaczynamy powoli opracowywać plan. Nie możemy tutaj zostać, bo ten psychopata może się nas pozbyć w każdej chwili.

Kiedy się przebraliśmy ruszyliśmy na plac, gdzie były nasze samoloty. W między czasie zacząłem się rozglądać. W hangarach faktycznie były stare samoloty, jednak oprócz tego nie obyło się bez wież kontrolnych. Trzeba było by zagadać tego psychola i namówić go na stare samoloty, ale on nie wyglądał na głupiego.

Wszedłem do samolotu, po czym Spojrzałem na moich towarzyszy. Piloci nie byli tak przerażeni, jak dziewczyna. Przełknąłem ślinę i nie mogłem na to patrzeć. Wysiadłem z samolotu i ruszyłem do mężczyzn.

— Ona nie da rady, nawet jak będziecie się starać to się nie nauczyć i położy misję, nie lepiej, żeby że mną latała? — zapytałem, a oni spojrzeli po sobie.

— A co to za różnica? Szefowie się to nie spodoba — oznajmił, a ja wzruszyłem ramionami.

— Moim zdaniem najważniejsza jest misja. Będzie bardziej przydatna że mną — przekonałem ich i po kilku minutach się zgodzili.

Kiedy byłem znów w samolocie, czekałem na Christal, widziałem ulgę na jej twarzy, gdy przeszła do mnie.

— Od dzisiaj będziemy razem latać — powiedziałem, a ona się uśmiechnęła.

— Dziękuję, że to dla mnie zrobiłeś.

Ale już nie było czasu na rozmowę, czas było udawać tą szopkę, że nam zależy. Szczerze mówiąc, gdy na początku wsiadłem do nowej generacji nie byłem pewny, jak zacząć, ale musiałem improwizować. Odpaliłem machinę i zapiąłem kask, dzięki czemu mogłem się komunikować z pilotami, którzy wystartowali po mnie.

— Co robimy? — zapytałem, gdy lecieliśmy obok siebie.

— Musimy przelecieć ten kanion, uważać na przeciwników, którzy są tam ustawieni, mamy do nich strzelać — wyjaśnił Oliwier, a ja kiwnąłem głową.

— Christal ty zapamiętaj bezpieczniki i jak można się połączyć z radiem, to może nam się przydać.

— Postaram się, a co jeśli w starych samolotach nie będę mogła siedzieć z tobą? — zapytała ze strachem.

— Damy radę, nie zostawię cię.

Nigdy nikogo nie zostawiłem i tego nie zrobię...

********************
Witajcie kochani
Kolejny rozdział dla was. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Przepraszam za błędy. Bardzo bardzo dziękuję za czytanie i dawanie gwiazdeczek. Wiele to dla mnie znaczy ❤️

"𝐖 𝐩𝐨𝐰𝐢𝐞𝐭𝐫𝐳𝐮"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz