- Słyszałaś, że wampiry ujawniły swoje istnienie?! To istny koszmar! Myślałam, że te kreatury są jedynie wytworem ludzkiej wyobraźni!
Rudowłosa kelnerka, moja przyjaciółka, stając koło mnie i czekając na zamówienie, rzuca mi przestraszone spojrzenie, a jej usta ani na moment się nie zamykają. Szokująca wiadomość zdążyła zawładnąć całym Internetem, telewizją i wzbudziła w ludziach sporo emocji. We mnie również, jednak ja w porównaniu z innymi nie jestem przerażona, obrzydzona czy wrogo nastawiona do tych pijących krew istot. Jestem ich ciekawa, od dziecka oglądałam z nimi bajki, czytałam książki i zagłębiałam wiedzę na ich temat.
Bardzo chciałabym poznać jednego z nich i wypytać go o wszystko. Pozwoliłabym mu się nawet ugryźć, by poznać to niezwykłe uczucie. Jednak nikt nie rozumie mojej fascynacji. Ich strata, prawda?
- To nie koszmar, Marlene. To istny cud! - Uśmiecham się do niej szeroko, a ona oburzona kręci głową. - Wyobrażasz sobie jakie mogą mieć umiejętności? Ciekawe czy latają albo mają nadludzką siłę? Widać ich w lustrze? Czy słońce im szkodzi?
- Jesteś nierozważna, Lotto. Taki potwór w sekundę rozszarpałby ci gardło i wypił twoją krew. Nie rozumiem czym się jarasz, wampiry są straszne.
Chociaż się przyjaźnimy to mamy zupełnie różne opinie na ten temat i nie tylko ten. Przewracam oczami z westchnięciem. Biorę do ręki zastawioną tacę i już zamierzam ruszyć w stronę odpowiedniego stolika, gdy dzwonek ogłaszający wejście nowego klienta daje o sobie znać. Spoglądam w stronę drzwi i mało co nie upuszczam wszystkiego na podłogę.
- To wampir... - szepczę, nie mogąc oderwać od naszego gościa wzorku.
- Co?! - Marlene piszczy cicho i szarpie mnie za rękaw bluzki. - Jesteś pewna? Co wampir robiłby na takim zadupiu?
Nie słucham jej, po prostu wpycham jej tacę do rąk. Ruszam do stolika przy którym usiadł wampir z totalnym wirem myśli w głowie. Jestem za bardzo podekscytowana, by logicznie myśleć czy choć chwilę się nad czymkolwiek zastanowić. Gdy staję przy nim, nie wiem co powiedzieć. Otwieram usta i je zamykam niczym ryba wyciągnięta na powierzchnię. Unosi głowę i spogląda na mnie spod uniesionej brwi.
- Dzień dobry, yyy.. A raczej dobry wieczór. - Uśmiecham się do niego nieśmiało, przyglądając się jego bladej twarzy i hipnotyzującym niebieskim oczom. - Czy mogę coś podać?
Nie zmienia mimiki, ani nie mówi nic, jedynie przekrzywia głowę lekko w bok dalej mi się przypatrując. Skanuje mnie wzrokiem od stóp do głów i na chwilę dłużej zatrzymuje się na plakietce z moim imieniem.
- Charlotte... - mruczy do siebie, a jego głęboki głos sprawia, że włoski stają mi dęba.
Kąciki moich ust drżą tak samo jak nogi, które zdążyły zrobić się jak z waty, więc zajmuję miejsce na przeciwko niego. Kładę dłonie na drewnianym blacie i pochylam się, by być bliżej.
- Jesteś wampirem, prawda? - szepczę, nie mogąc ukryć w głosie ekscytacji. Przygryzam usta, czekając na jego odpowiedź czy jakąś reakcję.
- Tak. - Odpowiada krótko i chłodno, ale jego oczy uważnie śledzą jak ssę i podgryzam dolną wargę. Nic na to nie poradzę, że mam taki odruch kiedy się stresuję czy czymś podniecam. - Macie prawdziwą krew?
- Niestety nie, ale mogę zaoferować swoją - wypalam zanim zdążę pomyśleć nad sensem wypowiedzianych przeze mnie słów. Gdy jednak one do mnie docierają, z zażenowania moje zęby za mocno zatapiają się w wardze i kaleczą ją. - Au! - Ciepła ciecz spływa mi od rany i cieknie po brodzie cienką stróżką.
Tęczówki wampira z niebieskich zmieniają się w czerwone i kły mu się wysuwają, a jego pięści zaciskają się mocno. Domyślam się, że w tej chwili z całych sił próbuje się na mnie nie rzucić. W końcu przez moją głupotę krwawię na jego oczach! Pierwsze spotkanie z wampirem i to jeszcze w takim stylu! Spłonę z wstydu tak jak w średniowieczu wiedźmy na stosach płonęły.
- Przepraszam bardzo... - mamroczę, zakrywając usta drżącą dłonią. - Chyba powinnam już pójść.
Wstaję czym prędzej i chcę wrócić na zaplecze, by ochłonąć, lecz nie dane mi to jest. Zimna dłoń łapie mnie za nadgarstek, nie pozwalając zrobić ani kroku. Odwracam się w jego stronę zszokowana, bo prawie uderzam nosem o twardy tors mężczyzny. Nie wiem kiedy zdążył wstać tak szybko. Unoszę podbródek, by spojrzeć w jego oczy.
- C-Co robisz? - Przełykam ślinę, nie mogąc znieść tego gorąca, które czuję gdy stoi tak blisko mnie. Bije od jego ciała chłód, ale mi jest za ciepło, zdecydowanie za ciepło...
- Mogę? - Pyta łagodnie i spogląda na moją cieknącą krew.
Kiwam niemrawo na zezwolenie, bo nie jestem w stanie się bardziej poruszyć. Czuję się jakby moje mięśnie były sparaliżowane. Jedynie moje serce wściekle wybija rytm w mojej klatce piersiowej.
Nachyla się nade mną, rozchylając wargi na tyle, by wystawić jedynie końcówkę języka. Przesuwa nim z największą czcią i delikatnością od mojej brody po usta. Przymykam oczy, napawając się tym doznaniem. Może nigdy więcej nie będzie mi dane doświadczyć czegoś podobnego. Trwa to jednak tylko kilka sekund, po których od razu wampir odsuwa się ode mnie. Unoszę powieki, spoglądając na niego spod rzęs jeszcze zamglonym wzrokiem.
Widzę jak unosi swoją dłoń do ust, przekłuwa swój opuszek kłem, co sprawia, że na jego palcu pojawia się kropelka krwi i rozsmarowuje ją na mojej przegryzionej wardze. Czuję jak piekąca ranka goi się w mgnieniu oka i nie pozostaje po niej ślad, jakby jeszcze sekundę temu w ogóle jej tam nie było.
- Jak? - wyduszam szeptem, rozszerzając oczy ze zdumienia.
W odpowiedzi jedynie uśmiecha się kącikiem ust. Pochyla się nad moim ramieniem i mówi szeptem do mojego ucha: - Spotkajmy się po twojej zmianie.
Nim zdążę mu odpowiedzieć już go nie ma. Zniknął, tak po prostu. Biorę głęboki oddech i rozglądam się dookoła. Klienci i personel gapią się na mnie, a ja mam ochotę zapaść się pod ziemię pod naporem ich ciężkich spojrzeń. Nie są zachwyceni jak ja cudem, który przed chwilą się zdarzył. Widzę na ich twarzach obrzydzenie, a na innych zszokowanie. Jednak nikt, ani jedna osoba prócz mnie nie jest zachwycona. Marlene ma zaciśnięte usta i zmarszczone brwi, gdy kręci z dezaprobatą głową.
Wracając do pracy wciąż odtwarzam w głowie minione wydarzenia. Przed oczami mam tylko jego i w kółko oglądam tę scenę jakby w zapętleniu. Policzki pieką mnie, gdy przypomnę sobie jego język na swojej skórze i to, że pił moją krew. To jest takie intymne i romantyczne! Ale jedna rzecz tylko jest bardziej ekscytująca od tego. Czy on mnie zaprosił na randkę? Pójdę na randkę z najprawdziwszym wampirem!
D.K.H.
