Pogoda może nie była zbyt łaskawa, ale przynajmniej przestało padać. Szłyśmy ścieżką biegnącą dookoła posiadłości, gdzieniegdzie skręcającą w głąb ogrodu. Rześkie, jesienne powietrze dobrze mi zrobiło, a otoczenie zieleni – choć już nieco przyblakłej, a miejscami pożółkłej – w pewnym stopniu działało kojąco na moje nerwy.
Niby byłam spokojna, pogodziłam się z faktem, że tu jestem i dopiero za osiem tygodni zobaczę Krisa, ale jednak coś w środku gniotło mnie niemiłosiernie, momentami pozbawiając tchu. To był mój pierwszy dzień tutaj, co będzie później? Trochę mnie to przerażało...
- Mówiłaś, że jesteś tu trzeci dzień? – zapytałam Rudą.
- Tak.
- W regulaminie jest mowa o zasadach panujących w nocy – napomknęłam. – Rozumiem, że cisza nocna jest od dziesiątej do szóstej, ale może wyjaśnisz mi co to dokładnie oznacza?
- Ciszę. – Spojrzała na mnie wymownie. – Czego nie rozumiesz?
- No wiesz...
Zastanawiałam się, na ile mogę sobie pozwolić w rozmowie z Hannah. Może jest plotkarą, albo – co gorsza – donosicielką? Musiałam to mądrze rozegrać, czyli bez zdradzania swoich zamiarów.
- Chodzi mi o to – zaczęłam ostrożnie – czy można w nocy w ogóle wychodzić z pokoi. Na przykład na pogaduchy do innych dziewczyn. Oczywiście zachowując się cicho.
- Nie sądzę, Amelio, chodź przyznam, że tego sama nie próbowałam. Zresztą, z kim miałabym tu gadać?
Zerknęłam na nią z ukosa. Co chwilę poprawiała swoje rude pukle, rozwiewane przez słabe powiewy wiatru.
- Nie rozmawiasz z pozostałymi dziewczynami? – zdziwiłam się.
- Próbowałam, ale... - Spuściła wzrok, jakbym zadała wyjątkowo krępujące pytanie.
- Ja pierdolę – zaśmiałam się. – Przecież nie pytam, czy się z którąś po kątach zabawiasz. Zwykłe rozmowy, Hannah. Nie prowadzisz ich z nikim?
- Z tobą rozmawiam.
- Nooo... Wiadomka. Wyobraź sobie, że zauważyłam. Ale, że z nikim innym?
Hannah znów spuściła wzrok i szła tak z głową pochyloną ku ziemi, jak na skazanie.
- Zagadałam pierwszego dnia do Avy – w końcu podjęła temat.
- Która to?
- Ta, co obok ciebie siedziała na obiedzie.
- Ta lesba? – Uniosłam brew.
- Nie sądzę, żeby była... - zawahała się – odmiennej orientacji.
- A wnioskujesz to po...?
- Przywitałam się z nią, jak z tobą – powiedziała cicho. – Wiesz, przytuliłam i takie tam. A ona... Ona...
Czekałam cierpliwie, aż Ruda wydusi z siebie to, zapewne krępujące, wyznanie. Nie pośpieszałam jej, choć zżerała mnie ciekawość. Po chwili wzięła głęboki wdech i kontynuowała.
- Powiedziała mi coś przykrego i odepchnęła. Zrobiło mi się głupio i już więcej do niej nie zagadywałam.
- Co ci powiedziała?
- No nic.. – odchrząknęła. – W sensie nic takiego. W sumie to nie pamiętam. Po prostu chyba nie lubi przytulania.
Zaśmiałam się krótko. Chyba miałam jednak z tą Avą coś wspólnego, ale jeszcze nie wiedziałam, czy to dobrze, czy źle.
CZYTASZ
Fixing Amelia
Teen FictionNAPRAWIĆ AMELIĘ: Mam 17 lat i już sporo zdążyłam nabroić. Muszę spędzić 8 tygodni w eksperymentalnej placówce resocjalizacyjnej. Czy chłopak, którego zostawiłam na wolności faktycznie mnie kocha i zaczeka na mój powrót? Co ukrywają moi rodzice? Jaki...