23

33 5 5
                                    

Dałam się pociągnąć za rękę i po chwili znalazłam się w łazience pokoju Avy i Vic.

- Sprytne, co? – Vicky z dumą prezentowała mi zawartość spłuczki. – Jestem przekonana, że tu nikt nie będzie szukać.

Patrzyłam na dwie butelki zanurzone w wodzie.

- Twój pokój jest na końcu, jak będą robić przeszukania, na co się raczej w najbliższym czasie nie zanosi, to jakoś podrzucę ci pozostałe flaszki i też tak je schowasz.

- W spłuczce toaletowej?

- No tak – pokiwała głową. – W łazience nie ma kamer, a do spłuczki nikt przecież nie zajrzy.

- No nie wiem...

- Amelia – przewróciła oczami. – Jedna flaszka whiskey jest twoja, więc powinnaś brać czynny udział w ukrywaniu łupów.

Miała rację. Skinęłam głową. Na razie część zakupionego alkoholu stała w szafie dziewczyn, przykryta kocem i pustą torbą. Może Vic ma rację i nie czeka nas w najbliższym czasie kontrola pokoi? Niepotrzebnie przejmowałam się na zapas. To w sumie nie było do mnie podobne, chyba po prostu stresowałam się poniedziałkowym wylotem. Nie mogłam niczym teraz podpaść, bałam się, że Weber cofnie mi pozwolenie na wyjazd.

- Coś mi się właśnie przypomniało – pstryknęłam palcami. – Podobno w poniedziałek będą jakieś testy. Wiecie, o co może chodzić?

Ava spojrzała dziwnie na przyjaciółkę, a potem na mnie. Przełknęła ślinę i westchnęła ciężko.

- Jesteś pewna, że w poniedziałek?

- Raczej tak – przytaknęłam. – Lee coś mówiła, że może nie zdążyć i wtedy będą we wtorek.

Brunetka zaklęła i usiadła z impetem na materacu łóżka przyjaciółki.

- Vicky – zwróciła się do niej. – Lepiej przełóżmy świętowanie. Nie ma sensu tak ryzykować.

- Co ryzykować? – Zapytałam, przenosząc wzrok na spiętą twarz dredziary.

Obie chwilę milczały, po czym odezwała się Vic.

- Pewnie chodzi o testy na dragi. Mają prawo do niezapowiedzianych kontroli, mogą w każdej chwili sprawdzić nas pod kątem narkotyków i alkoholu.

W mig zrozumiałam, czym tak się przejęły. Dziś wieczorem zamierzałyśmy poczęstować się zakupionymi w miasteczku trunkami. Ja nie chciałam pić zbyt dużo, ale Vicky planowała opróżnić przynajmniej jedną butelkę wina.

- Myślicie, że w poniedziałek rano jeszcze coś nam we krwi wyjdzie?

- Nie mam pojęcia – Ava wzruszyła ramionami. – Jak się dużo wypije, to różnie może być. Im niższa masa, tym zwykle dłużej trwa spalanie alkoholu. Poza tym obawiam się, że jeśli zdecydują się na sprawdzanie, czy piłyśmy, to zażądają też próbek moczu.

Patrzyłam na nią bez zrozumienia.

- W moczu mogą wykryć alko nawet do czterdziestu ośmiu godzin od spożycia – wyjaśniła.

- Nie wiedziałam...

- A to dziwne – skrzywiła się z ironią. – Przymknęli cię przez procenty, a tak mało o nich wiesz?

Przygryzłam język, ledwo powstrzymując się od odpowiedzi. Za wyjątkiem zioła, stroniłam od narkotyków, a z alkoholem byłam stosunkowo ostrożna. Tylko ktoś, kto mnie dobrze znał, wiedział, że nie wsiadłabym za kierownicę pod wpływem. Problem w tym, że tak właśnie powiedziałam dziewczynom – prowadziłam skuter, potrąciłam pieszego i zbiegłam z miejsca wypadku, bo byłam po dwóch piwach.

Fixing AmeliaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz