19

51 9 6
                                    

- Kto?

- To ja, Amelia – powiedziałam głośniej.

- Amelia? O kurde! Skąd dzwonisz?

- Ze Szwajcarii, pożyczyłam telefon.

- O rany! Jak tam Szwajcaria?

- Kris, nie jestem przecież na wycieczce – westchnęłam. – Nie mam za wiele czasu, mam telefon tylko na chwilę.

- Dobra... - Usłyszałam jakiś dziwny dźwięk, po którym Kris cicho zaklął. – Co tam, śnieżynko?

- Nie jest jakoś specjalnie ciężko – przyznałam. – Tylko brakuje mi... - Zawahałam się. - Różnych rzeczy.

Dlaczego wciąż miałam problem z okazywaniem uczuć? Czemu nie mogłam po prostu powiedzieć „brakuje mi ciebie"?

- Dasz radę. Kto, jak nie ty?

Wolałabym usłyszeć co innego, ale czego spodziewałam się po chłopaku, któremu nigdy nie powiedziałam, że go kocham? Któremu nawet teraz nie potrafię wyznać, że tęsknię. Wiedziałam jednak, że mu na mnie zależy. I że wie co czuję.

- Czekałam na list od ciebie, Kris. Obiecałeś napisać i dać go mojej mamie.

- Ej... Gniewasz się?

- Nie – nieco minęłam się z prawdą. – Po prostu zawsze powtarzasz, że trzeba dotrzymywać słowa. Czemu więc nie napisałeś?

- Jakoś tak... - Znów ten dziwny dźwięk w tle. – Wolę rozmawiać, ciężko mi idzie pisanie. Ale obiecuję, że napiszę i pewnie jakoś jutro podrzucę do twojej mamy.

- Nie podrzucisz. Moja mama jest teraz w szpitalu.

Gdy tylko to powiedziałam, wrócił ścisk żołądka.

- Nie wiedziałem, co jej jest?

Już chciałam mu odpowiedzieć, gdy nagle usłyszałam w tle znajomy głos. Po chwili przerodził się w śmiech, którego tak bardzo nie cierpiałam. Momentalnie skoczyło mi ciśnienie, uderzając rytmicznie w tętnicę na szyi.

- Kto tam jest koło ciebie? – syknęłam przez zaciśnięte zęby.

- Co?

- Nie co, tylko kto, Kris! To Patricia, prawda?

Przez chwilę nie odzywał się, a głosy w tle całkowicie ucichły. Jeśli sądził, że mnie oszuka, to się grubo mylił!

- Miałeś się z nią nie spotykać, podczas mojej nieobecności – przypomniałam mu.

- No co ty, mała... Przecież to nasza koleżanka, przychodzi tu czasem.

Wiedziałam doskonale po co przychodziła ta zdzira. Kris od zawsze się jej podobał i to dla niego wpadała na squat. Tyle, że nie przypominałam sobie, aby kiedykolwiek bywała tam o tak późnej porze. W głowie zapaliła mi się czerwona lampka.

- Okej, rozumiem – próbowałam opanować drżenie głosu. – Zostaje na noc?

- Jeszcze nie wiem – przyznał. – Ej, Pati! Zostajesz na noc?

- Skoro proponujesz – zachichotała.

- Chyba zostaje – Kris wrócił do mnie. – Masz z tym problem?

Miałam ochotę go rozszarpać. Nie, nie za to, że Patricia postanowiła zostać. Miałam jednak dziwne wrażenie, że on tego chce, a to oznaczało, że prawdopodobnie się do siebie zbliżą. Nie byłam w stanie stłumić uczucia zazdrości. I wtedy nagle mnie olśniło, ten dziwny dźwięk... Ktoś wymiotował. Patricia chichotała w najlepsze, ktoś inny zwracał posiłek – ewidentnie zrobili sobie mocno zakrapianą imprezę. Albo się czegoś napalili, co nawet wydawało mi się bardziej prawdopodobne.

Fixing AmeliaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz