Przez kolejne dwa dni nie widziałam Liama, a po tamtej nocy obudziłam się już we własnym łóżku. Oficjalnie musiałam udawać, że niemal nic nie pamiętam, bo momentalnie straciłam przytomność, ale tak naprawdę wspomnienia były jak żywe. Na szczęście nie tylko te złe, ale i dobre.
Ten chłopak okazał się moim aniołem stróżem, a ja nie miałam pojęcia czym sobie na jego pomoc zasłużyłam. Bo dokładnie tak to w moim świecie wyglądało – nie było niczego za darmo. Na wszystko trzeba sobie zapracować.
- I dlatego postanowiłam rzucić palenie...
Zarejestrowałam głos Vicky, gdy najwidoczniej już kończyła swoją wypowiedź. Nieprzytomnym wzrokiem spojrzałam na nią i Avę siedzące na przeciwko mnie przy stole w bibliotece.
- Dawno ci mówiłam, że to gówno – mruknęła brunetka, wykładając na blat kartę.
Vicky zaklęła przegrywając kolejną rundę.
- Czyli rzucasz szlugi? – włączyłam się w rozmowę.
- Na raczej – prychnęła. – Jakby nie mam w sumie nawet wyjścia, co nie?
- Jak to?
Spojrzała na mnie zdziwiona.
- Przecież właśnie mówiłam.
- Przepraszam... - mruknęłam. – Musiałam na chwilę się zamyślić i ten moment mnie ominął.
- Liam odmówił kolejnych dostaw, a ten elektryk, co mi przywiozłaś jakoś mi przestał smakować.
- Czemu Liam nie chce już ci nic przynosić? – zainteresowałam się.
Przewróciła oczami.
- Kurwa, czy ja mam wszystko dziesięć razy powtarzać? Jego przyjaciel właśnie zmarł na raka, podobno przez fajki, a wcześniej tak samo ojciec. No to chłopak się zesrał i teraz rzucił, przy okazji zmuszając do tego mnie.
Dziewczyny wróciły do gry w karty, a ja do gryzdania na kartce. Niewiele wiedziałam o Liamie, ale zrobiło mi się trochę przykro. O ojcu już mi powiedział, o koledze nie. O ile ten pierwszy chyba chłopaka za wiele nie obszedł, tak najwidoczniej zupełnie inna była sytuacja z przyjacielem.
- Wiesz może, jak mogę skontaktować się z Liamem? – zapytałam.
Vic zerknęła na mnie podejrzliwie.
- A do czego ci on? Fajek już nie dostarcza.
- Już nie palę, więc nie potrzebuję.
- No to tym bardziej – mruknęła. – Po co ci on?
Nerwowo szukałam w głowie wytłumaczenia. Przecież nie mogłam powiedzieć prawdy.
- No bo... - odchrząknęłam. – Bo mi coś zginęło i chciałam poprosić, żeby przejrzał monitoring.
Ava spojrzała na mnie badawczym wzrokiem.
- Ktoś ci coś ukradł?
Skinęłam głową. Oby tylko nie zapytały co, bo jeszcze tego nie wymyśliłam...
Vicky wzięła ode mnie jedną kartkę i zaczęła coś na niej pisać. Gdy mi ją oddała zobaczyłam rysunek korytarzy z zaznaczonym pomieszczeniem, które kiedyś pokazała mi Hannah. Przy nim rozpisane były godzina i dni, kiedy Liam się tam zjawia. Głównie po to, aby wymienić dyski, czy jakoś tak...
Podziękowałam i wróciłam jakby nigdy nic do rysowania. Moje serce biło jednak w dziwnie przyspieszonym rytmie, jakby wiedziało lepiej ode mnie, że odtąd coś się zmieniło.
..............
Domowe sposoby na odplamianie, czyli eko odpowiedniki dostępnych w sklepach chemikaliów, nie miały już dla mnie tajemnic. Nasączałam materiał przygotowaną wcześniej papką, raz po raz zerkając na wiszący na ścianie zegar. Obok to samo robiła Hannah, tylko dla niej koniec zajęć kojarzył się z czymś zupełnie innym. Ja zamierzałam złapać Liama, a ona odbyć zapowiadaną rozmowę z mamą.
- Dixie, nie tak nerwowo – Siwa zbeształa dziewczynę zajmującą miejsce naprzeciwko mnie. – Nie chcemy zrobić dziury, tylko usunąć plamę.
- Przepraszam – mruknęła blondynka, spuszczając przy tym wzrok.
Zadziwiające, jak szybko udało się im ją złamać. Była bardzo krnąbrna, ciągle się przeciwko wszystkiemu buntowała, a teraz...
- Po prostu rób to delikatnie, jak Amelia.
Wywołana uniosłam głowę. Kobieta uśmiechnęła się do mnie, po czym poklepała Dixie po ramieniu i poszła dalej.
- Delikatnie – mruknęłam. – Jakbyś podcierała dupę księcia jedwabiem.
Dziewczyna uśmiechnęła się półgębkiem. Co innego nam zostało? Jakoś wszystkie musiałyśmy tu przetrwać, czasami ratował nas tylko humor.
- Wam też każą pić tyle wody? – Dixie pochyliła się do mnie, ściszając głos. – Sikam co pół godziny, mam wrażenie, że mój pęcherz zaraz eksploduje.
- Jak za mało wpiję, to opaska zaczyna popikiwać – odpowiedziałam. – Przyzwyczaisz się.
- Nienawidzę niegazowanej – jęknęła. – W domu piłam tylko z mocnym gazem. W dodatku ta tutaj ma dziwaczny smak.
- Wydobywają ją z tutejszych źródeł – wtrąciła Hannah. – Może to jakieś minerały?
Dixie skrzywiła się. Chyba nie przemawiała do niej teoria Rudej. Nagle przypomniałam sobie o wodzie, którą przyniósł mi Liam do popicia tabletek. Miał w pokoju niewielkie butelki zwykłej wody mineralnej, z pewnością nie tej, którą dają nam w Pałacu. Faktycznie smakowała inaczej, normalniej.
- Na dzisiaj kończymy – na sali rozbrzmiał głos Siwej. – Dwie osoby zapraszam za pół godziny na płukanie.
Wytypowała Avę i Aiko. Oczywiście Azjatkę niespecjalnie to ucieszyło, a mina brunetki jak zwykle nic nie zdradzała. Umyłam ręce i poszłam do salonu. Dla niepoznaki usiadłam na chwilę i porysowałam w szkicowniku, po czym – upewniwszy się, że nikt mnie nie obserwuje – ruszyłam do korytarza prowadzącego do pomieszczenia technicznego. Przy odrobinie szczęścia powinnam go dziś tam spotkać.
CZYTASZ
Fixing Amelia
Teen FictionNAPRAWIĆ AMELIĘ: Mam 17 lat i już sporo zdążyłam nabroić. Muszę spędzić 8 tygodni w eksperymentalnej placówce resocjalizacyjnej. Czy chłopak, którego zostawiłam na wolności faktycznie mnie kocha i zaczeka na mój powrót? Co ukrywają moi rodzice? Jaki...