13

52 10 5
                                    

Zaraz po kolacji Hannah zaczęła zagadywać Lee, celem uzyskania informacji o planach dyrektorki. Była niedziela, Weber nie było w Pałacu. W przeciwieństwie do Lee i Larsson nie mieszkała z nami w ośrodku. W dni powszednie zwykle była obecna przez niemal dwanaście godzin, ale w weekendy podobno pojawiała się jedynie sporadycznie. Żałowałam, że nie wiedziałam o tym wszystkim wcześniej, bo pewnie już byśmy z Rudą wchodziły do jej gabinetu. Teraz nie było to jednak możliwe, bo po kolacji wszystkie musiałyśmy przebywać w salonie obok jadalni, gdzie zmuszano nas do oglądania jakiegoś beznadziejnego filmu o uzależnieniach. Kończył się o dwudziestej pierwszej, czyli zaledwie godzinę przed ciszą nocną. Teoretycznie miałybyśmy z Rudą sporo czasu, ale w praktyce po seansie była jeszcze pogadanka z Larsson i Angelą, która nie wiadomo jak długo miała trwać.

Byłam wkurzona.

Już we wtorek Ava z Vic miały się urwać, więc zostało mi tylko jutro i pojutrze. Problem w tym, że dyrektorka potrafiła siedzieć w swoim gabinecie do późnego wieczora. Zupełnie, jakby nie miała życia osobistego...

- Jak widzicie, nie tylko narkotyki i alkohol stanowią dziś problem – przemawiała Larsson, powolnym ruchem przygładzając swoje kasztanowe włosy.

Patrzyłam, jak co chwilę zakłada je za ucho, a te nieposłusznie się zza niego wysuwają. Zbyt krótkie na spięcie, za długie aby nie opadać na twarz. Moje farbowane na czarno kłaki też były tej długości, ale w przeciwieństwie do włosów Larsson cechowały się sztywnością, o której ta mogła jedynie pomarzyć. Miałam wrażenie, że niezależnie od tego, czy kobieta je właśnie umyła, czy też nie robiła tego od tygodnia, i tak wyglądały na tłuste i obślizgłe.

- Uzależnienia od internetu, portali społecznościowych, gier... Można tak wymieniać bez końca – mówiła, przeskakując po naszych twarzach wzrokiem. – Na pewno wiele z was odczuło brak telefonu od pierwszego dnia pobytu tutaj.

Opiekunka przynudzała dalej, co jakiś czas nawiązując do sytuacji z filmu i wywołując którąś z nas do odpowiedzi. Skuliłam się w rogu kanapy, jakby to miało sprawić, że mnie nie dostrzeże i pominie.

- Amelio.

Cholera...

- Jak się czujesz po trzech tygodniach bez komórki?

- Przyzwyczaiłam się – skłamałam gładko.

Zauważyłam lekki uśmiech na twarzy stojącej obok Larsson Angeli. Spuściłam wzrok, czując się jak zbesztane dziecko. Miałam wrażenie, że terapeutka zna mnie lepiej, niż bym sobie tego życzyła.

- Czyli można obejść się bez telefonu? – Larsson nie odpuszczała.

Skinęłam głową. Naprawdę wolałam już się nie odzywać. Tym bardziej, że jedyne, o czym właśnie marzyłam to rozmowa telefoniczna z Krisem.

Opuszczałyśmy salon kwadrans przed dziesiątą, co ostatecznie zniweczyło moje plany dostania się do gabinetu Weber. Kiedy weszłyśmy do naszego pokoju padłam na łóżko, wciskając twarz w poduszkę. Miałam ochotę się rozpłakać i krzyczeć jednocześnie.

- Może pogadam z Avą o zmianie terminu? – Podniosłam się po chwili i zwróciłam do Rudej.

Właśnie szła do łazienki i zatrzymawszy się tuż przed drzwiami odchrząknęła cicho, na sekundę zerkając w stronę Surjit. Ta siedziała do nas tyłem na swoim łóżku, mocując się z guzikiem przy mankiecie koszuli.

Ciągle zapominałam, że już nie jesteśmy w pokoju tylko we dwie. Przewróciłam oczami i ponownie opadłam na poduszkę. Całe szczęście okazało się, że już jutro miała trafić do pokoju naprzeciwko. Przynajmniej jeden problem z głowy.

Fixing AmeliaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz