Wkrótce zostałam poinformowana przez samą Weber, że w poniedziałek mam lot do domu. Co ciekawe, jednocześnie dowiedziałam się od niej, że lotnisko jest w Zurychu. Może nie byłam szczególnie dobra z geografii, ale chyba każdy wiedział, że to jest w Szwajcarii. Zastanawiało mnie, dlaczego wcześniej żadna z nas nie zapytała wprost o to, w jakim kraju jesteśmy. Owszem, padały pytania o adres i za każdym razem odpowiedź była wymijająca, ale jakoś nie wpadłam na to, żeby spytać jedynie o kraj. Po usłyszeniu zdania „adres ośrodka podlega tajemnicy, zgodnie z podpisaną umową", żadna z nas dalej nie drążyła. Zresztą, co za różnica... Czy to cokolwiek by dla mnie zmieniło?
W czwartek miałam spotkanie z Angelą. Planowałam je po prostu odbębnić, ale wszystko poszło nie tak...
- Stresujesz się wyjazdem do domu, Amelio?
- Trochę tak – przyznałam. – Martwię się o mamę, szczególnie, że nie wiem dokładnie co jej jest.
- A czy przypadkiem pojutrze nie będziesz z nią lub tatą rozmawiać przez telefon?
- Podobno tak. O dwunastej mam się stawić w gabinecie Lee.
Angela uśmiechnęła się pokrzepiająco.
- Nie zamartwiaj się na zapas. Niczego tym nie zmienisz, a tylko możesz podupaść na zdrowiu.
Spuściłam wzrok, przygryzając wargę. Miałam ochotę na nią wrzasnąć, ale jednocześnie chciałam jedynie przetrwać to spotkanie i po prostu stąd wyjść. Więc się opanowałam.
- Chciałabym o czymś z tobą dziś porozmawiać, Amelio.
Nie podniosłam głowy, jedynie mruknęłam cicho, dając jej przyzwolenie na kontynuację.
- Cały czas mam wrażenie, że nie jesteś ze mną do końca szczera.
Wielkie mi odkrycie.
- Czuję się tak, jakbym przychodziła pod twoje drzwi, pukała, ty mi otwierasz, ale nie wpuszczasz do środka. Widzę tylko niewielki fragment twojego pokoju.
Chwyciłam szklankę z wodą i upiłam solidny łyk. Nagle tak strasznie zaschło mi w gardle.
- Boisz się powiedzieć zbyt dużo, prawda? Spójrz na mnie, Amelio, proszę.
Niechętnie uniosłam wzrok.
- Pracuję tu od kilku miesięcy i dość często pierwsze rozmowy wyglądają niemrawo. Dziewczęta nie od razu się otwierają, muszę poczekać, aż mi zaufają. Ale z tobą jest inaczej. Tu nie chodzi o zaufanie.
- Nie rozumiem – powiedziałam. – Jestem szczera. Przecież odpowiadam na pytania.
- Bo dotąd zadawałam takie, na które chciałaś lub potrafiłaś odpowiedzieć.
Patrzyła na mnie wyczekująco, ale niczego nie zamierzałam jej ułatwiać. W końcu westchnęła i opadła na oparcie fotela.
- Czuję ten mur, Amelio. Nie przebiję go bez twojej pomocy. Daj mi cokolwiek, wskazówkę. W którym kierunku mam iść? Jak daleko mam się cofnąć, żeby poznać tę Amelię, którą byłaś przed wpakowaniem się w kłopoty?
Bardzo daleko... Wzruszyłam ramionami, ponownie spuszczając wzrok.
- Mam kilka teorii, ale chciałabym wiedzieć, którą mam brać pod uwagę. Pomożesz mi?
Skinęłam głową, choć nie bardzo wiedziałam, co to dla mnie oznacza.
- Będę zadawać ci pytania, a ty odpowiadaj „ciepło" lub „zimno". Jak w zabawie dla dzieci.
Nie podobało mi się to, ale nie zaoponowałam.
- Matka jest ci bliska?
- Ciepło – szepnęłam.
CZYTASZ
Fixing Amelia
Teen FictionNAPRAWIĆ AMELIĘ: Mam 17 lat i już sporo zdążyłam nabroić. Muszę spędzić 8 tygodni w eksperymentalnej placówce resocjalizacyjnej. Czy chłopak, którego zostawiłam na wolności faktycznie mnie kocha i zaczeka na mój powrót? Co ukrywają moi rodzice? Jaki...