9

66 11 7
                                    

Kolejne rozmowy z Angelą ku mojemu zdziwieniu przynosiły mi trudną do zdefiniowania ulgę. Pierwszy raz w życiu ktoś wysłuchiwał mnie nie krytykując i nie pouczając. Może dlatego opuszczając jej gabinet zawsze miałam lepszy humor niż przed sesją.

Niemniej nadal jej nie ufałam, a w zasadzie nigdy nie zamierzałam jej zaufać, bo przecież stanowiła część ekipy nadzorującej nas, a to oznaczało jedno – musiałam bardzo uważać na to, co mówię. Z tego względu wciąż omijałam tematy, które uznawałam za zbyt ryzykowne, skupiając uwagę terapeutki na innych. Zauważyłam, że chętnie wracała do tematu mojego rodzeństwa oraz zawodu ojca. Okej, o tym mogłam z nią rozmawiać, chociaż nadal zachowując pewną ostrożność.

- Może po wyjściu stąd warto byłoby podjąć próbę nawiązania kontaktu z braćmi? – zapytała na naszym czwartym spotkaniu.

- Jakoś nie odczuwam takiej potrzeby. – Wzruszyłam ramionami.

- Czasami nie wiemy, co jest dla nas dobre, jeśli nie damy temu szansy, Amelio. Teoretycznie czekają cię dwa scenariusze: bracia nie wykażą chęci utrzymywania z tobą relacji, więc wrócisz do punktu wyjścia, albo...

- Wezmą mnie w ramiona i zaczną zgrywać troskliwych, starszych braciszków – sarknęłam. – Dziękuję, nie potrzebuję nianiek. Mam już teraz krótki łańcuch.

- Tak? – Angela przekrzywiła głowę, a ja zaklęłam w myślach.

- Ojciec jest dość surowy – odchrząknęłam, siląc się na swobodny ton.

- Co dokładnie masz na myśli?

Kiedy zaczęła coś notować w swoim kajecie, poczułam dziwny niepokój. Każde moje słowo musiałam teraz mocno ważyć, nie chciałam, aby ktokolwiek tutaj dowiedział się zbyt wiele.

- Takie tam – machnęłam niedbale ręką. – Muszę stawiać się w domu o dwudziestej drugiej, nie wolno mi znikać na noc, pić alkoholu, palić.

- Uważasz, że to zbyt surowe zasady?

- Jak na mój wiek, to tak. Moi rówieśnicy mogą przynajmniej w weekendy spotykać się na dłużej, a kilka shotów jeszcze przecież nikogo nie zabiło, prawda?

Angela uchwyciła się tego tematu, więc odetchnęłam z ulgą. Niech myśli, że mam z ojcem tylko takie problemy. Nigdy nie dowie się o tym, co naprawdę dzieje się w moim domu. Nikt nie może się o tym dowiedzieć.

Nie pamiętam dokładnie, kiedy zaczęłam tak bardzo bać się ojca, ani co było tego zapalnikiem. Mamy mnóstwo zdjęć z czasów, gdy byłam kilkuletnią dziewczynką i wszyscy troje wyglądamy na nich na bardzo szczęśliwych. Może nawet taka byłam, albo jedynie miewałam takie momenty... Odkąd pamiętam ojciec był apodyktyczny i nie tolerował sprzeciwu, jednak to wciąż było za mało, żebym odczuwała aż tak wielki strach. Każdy jego lub mój powrót do domu był dla mnie stresujący, niezależnie od tego, jak spędziłam dzień. Mogłam po prostu być w szkole, potem posiedzieć w swoim pokoju, trochę pomóc w kuchni, a i tak widok ojca sprawiał, że na moment stawało mi serce. Patrzył na mnie zawsze w taki sposób, jakbym zrobiła coś złego i zamierzał mnie za to ukarać. Albo scedować karę na mamę...

Nigdy mnie nie uderzył, tylko raz czy dwa szarpnął za rękaw, każąc mi iść do swojego pokoju. Wiedziałam jednak, że mamę traktował inaczej. Zbierała cięgi zarówno za mnie, jak i za siebie, a także za wszystkie niepowodzenia, które akurat tatę spotkały. Wyżywał się na niej od dawna, choć zazwyczaj nie byłam tego bezpośrednim świadkiem. Mama bardzo dbała, żebym jak najdłużej nie była świadoma tego, jak wygląda ich relacja tak naprawdę. Naiwne... Zawsze czułam, że coś jest nie tak. Dziecko nie jest głupie, choć nie zawsze potrafi nazwać rzeczy po imieniu. Kiedy miałam kilka lat zakładała mi na uszy słuchawki i włączała na tablecie ulubioną bajkę, żebym po prostu nie słyszała, co się dzieje. Działało. Ale któregoś dnia musiałam iść do toalety, a wiedziałam, że rodzice zawsze złościli się, gdy wtedy zabierałam ze sobą tablet. Odłożyłam więc go, zdjęłam słuchawki i nagle bańka, w której żyłam pękła. Usłyszałam płacz mamy, jej przepełniony strachem głos, błagający tatę o litość. Tak bardzo się przeraziłam, że zwyczajnie zsikałam się w majtki. Jednak nawet mokre spodenki nie powstrzymały mnie przed dopuszczeniem do głosu ciekawości. Poszłam na koniec korytarza, gdzie znajdował się gabinet ojca, ostrożnie zajrzałam do środka i w ostatniej chwili zdławiłam krzyk. Stał nad nią, trzymając w ręku jakiś kij od golfa, a ona, niemal naga, łkała zasłaniając głowę rękami.

Dużo później zrozumiałam w pełni, co się wtedy stało. Z biegiem lat pojęłam, że ojciec czerpał chorą satysfakcję z karania nas, a wobec matki odczuwał jeszcze jedną żądzę. Nie wystarczało mu bicie jej, lubował się także w upokarzaniu jej jako kobiety. Nigdy tego mi nie powiedziała, ale przypuszczam, że nie raz zmuszał ją do seksualnych czynności lub zwyczajnie kazał rozbierać, bo kaleczenie jej nagiego ciała sprawiało mu podwójną przyjemność. Chciał widzieć pręgi na skórze, czuć w powietrzu zapach świeżej krwi. Ojciec kochał polowania, nie raz słyszałam, jak mówił z uśmiechem na twarzy o ustrzeleniu i patroszeniu jakiegoś biednego zwierzęcia. Uwielbiał moment, gdy sarna wydawała ostatni oddech, a on czuł pod dłonią zanikające bicie jej serca.

- Amelio?

Gdy miałam jakieś dziesięć lat, rozumiałam już w pełni, do czego był zdolny...

- Amelio?

Spojrzałam niewidzącym wzrokiem na Angelę.

- Dobrze się czujesz? – zapytała.

- Tak... - Przełknęłam ślinę, wracając do rzeczywistości.

- Może napij się wody.

Opróżniłam szybko zawartość szklanki, którą przede mną postawiła na początku wizyty.

- Myślę, że na dzisiaj wystarczy. – Angela uśmiechnęła się do mnie przyjaźnie. – Zapraszam za trzy dni.

Wróciłam do pokoju i od razu rzuciłam się na łóżko. Przymknęłam oczy, czekając na ulgę, która powinna lada moment na mnie spłynąć. Kilka minut później byłam już całkowicie spokojna i zrelaksowana. Będzie mi brakować tych spotkań, mimo wszystko.

- Hejka! – Ruda wparowała do pokoju, jak zwykle przyklejając do twarzy szeroki uśmiech.

- Hej... - mruknęłam, ponownie przymykając powieki.

- Idziemy się przejść! – Niezbyt delikatnie usiadła na moim łóżku. – Idziesz z nami.

- Czyli z kim? – zdziwiłam się.

- Ze mną, Vic i Avą.

Fixing AmeliaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz