Gdy tylko Vic kiwnęła głową, ruszyłyśmy w stronę muru. Jakieś pięćdziesiąt metrów na lewo od bramy miała leżeć ukryta za krzakami drabina. Faktycznie szybko ją zlokalizowałyśmy, oparłyśmy o mur i po kolei przeszłyśmy na jego drugą stronę. Jako ostatnia wciągnęłam drabinę i podałam ją dziewczynom na drugą stronę. Jakoś w końcu musiałyśmy później wdrapać się z powrotem.
- Prowadź – Ava szturchnęła wciąż bladą przyjaciółkę.
- Wzdłuż głównej drogi, aż do dużego głazu. Przy nim powinna być wąska ścieżka, jak nią pójdziemy to podobno zaoszczędzimy kilka minut.
Ruszyłyśmy energicznym krokiem. Nie miałyśmy zegarków, bo nasze opaski założyła Hannah. W ten sposób system widział nas wciąż w Pałacu, w dodatku ciało Rudej dawało pomiary, więc nawet o przerwę w nich nie musiałyśmy się martwić.
- Po cholerę wymyśliłaś sobie ten wypad, skoro bałaś się skakać z okna?! – wypaliła Ava.
- A skąd miałam wiedzieć, że spanikuję? Przecież nikt takich rzeczy na co dzień nie robi!
- Ja tak – uśmiechnęłam się pod nosem.
- Od kiedy masz lęk wysokości? – Ava nie odpuszczała.
- Nie mam.
- Ale nie skoczyłaś...
- Skakanie to co innego!
Wyprzedziłam je, nie mając ochoty wysłuchiwać dalszej kłótni, która ciągnęła się jeszcze przez dobre dwie minuty. W końcu dotarłyśmy do wspomnianego głazu i faktycznie była tam szeroka na pół metra ścieżka. Chyba używana głównie przez rowerzystów wnioskując po wyraźnych śladach wąskich opon.
- Idź pierwsza – powiedziałam do Avy. – Ja pójdę za tobą, a za mną Vic. W ten sposób przestaniecie się kłócić.
- A kto się kłóci? – burknęła dredziara.
Ava bez dalszej dyskusji ruszyła przodem. Przed chwilę szłyśmy w milczeniu, co bardzo mi odpowiadało, ale niestety Vicky widocznie wolała konwersację.
- Opowiedz o tym swoim chłoptasiu, Amelio.
- Ma na imię Kris.
- Nie o to pytam. Chyba mu zależy, skoro czeka po nocach na telefon od ciebie, co?
Wzruszyłam ramionami.
- No weź! – Szturchnęła mnie. – Tak ci zależało, żeby do niego zadzwonić, a nie masz o nim nic do powiedzenia?
Westchnęłam z rezygnacją. Chyba mi nie odpuści.
- Jesteśmy ze sobą od roku.
- Co ty?! – Vic zaśmiała się. – Słyszałaś Ava? Ja miesiąca z jednym nie wytrzymam.
- A może to z tobą nie wytrzymują? – sarknęłam.
- Byś się zdziwiła, cukiereczku.
Usłyszałam przed sobą ciche westchnięcie. Niemal od początku zauważyłam, że Ava, w przeciwieństwie do swojej przyjaciółki, nie opowiadała o swoim życiu uczuciowym. W dodatku irytowało ją, gdy Vic to robiła. Jej przechwalanie się ilością chłopaków, czy tym co z nimi robiła, wyraźnie drażniło Avę.
- To co Kris widzi w takiej miotle, jak ty?
- Może to, czego nie mają takie lafiryndy, jak ty – odcięłam się.
Vic ryknęła śmiechem, w dodatku zaraźliwym, bo po chwili chichotałyśmy wszystkie. Coraz częściej myślałam, że gdybym spotkała dredziarę na wolności, mogłybyśmy się zaprzyjaźnić.
CZYTASZ
Fixing Amelia
Teen FictionNAPRAWIĆ AMELIĘ: Mam 17 lat i już sporo zdążyłam nabroić. Muszę spędzić 8 tygodni w eksperymentalnej placówce resocjalizacyjnej. Czy chłopak, którego zostawiłam na wolności faktycznie mnie kocha i zaczeka na mój powrót? Co ukrywają moi rodzice? Jaki...