11

49 10 22
                                    

ZdZdziwiłam się, gdy dzień później Larsson zaraz po śniadaniu wręczyła mi coś w kopercie i pogratulowała przy wszystkich, chwaląc mnie za wzorowe zachowanie. Ja tylko starałam się nie podpaść i, choć nie było to łatwe, przygryzałam w odpowiednich momentach język.

Czułam się nieswojo, a spojrzenia dziewczyn tylko upewniły mnie w przekonaniu, że wolałabym nie otrzymać nagrody. Gdyby mogły, pewnie w tym momencie wybuczałyby mnie i wygwizdały. Lizuska. Tak się właśnie poczułam.

Zerknęłam niechętnie na wręczony voucher. Cztery godziny w SPA, do wykorzystania jutro po lunchu. To jednocześnie oznaczało zwolnienie z popołudniowych zajęć.

- Ale ci zazdroszczę! – Hannah pisnęła z ekscytacją, gdy tylko znalazłyśmy się w naszym pokoju. – Musisz mi potem opowiedzieć, jakie miałaś tam zabiegi i w ogóle.

- Raczej nie pójdę – stwierdziłam, odkładając voucher na nocny stolik.

- Jak to? Musisz pójść!

- Nic nie muszę, Hannah. Skoro to nagroda, to nie muszę traktować tego jako obowiązku.

Patrzyła na mnie z niedowierzaniem. W przeciwieństwie do mnie chętnie skorzystałaby z odrobiny luksusu. Mnie jakoś nigdy takie rzeczy nie ekscytowały. Zrzuciłam z siebie koszulę i spódnicę, po czym wsunęłam na tyłek ulubione bojówki.

- Bez sensu – marudziła Ruda. – Ja też się dobrze zachowuję, dlaczego to ciebie wybrali?

Zastygłam z jedną ręką wsuniętą w rękaw bluzki.

- No właśnie. Dlaczego nie nagrodzili ciebie?

Patrzyłyśmy na siebie z konsternacją. To było naprawdę nielogiczne. Hannah zachowywała się od początku nienagannie, ja niekoniecznie. Owszem, poprawiłam się, dostosowałam, ale jednak w porównaniu do Rudej nie zasługiwałam na pochwałę.

- Może zapytam Lee wprost? – zastanawiałam się w głos. – Nie zależy mi na SPA, więc jeśli mi to odbierze za podważanie ich decyzji, ani trochę się nie przejmę.

- Niczego ci nie zabiorą, Amelio. Co najwyżej nie wyjaśnią ci swoich powodów.

- Odnośnie zabierania... - Posłałam mojej współlokatorce szelmowski uśmiech. – Coś sobie przypomniałam.

Usiadłam obok niej na materacu i chwyciłam za dłoń. Przyglądałam się jej chwilę z nieukrywanym zaciekawieniem.

- Kiedy pierwszy raz coś ukradłaś?

Hannah zarumieniła się i wyrwała mi swoją dłoń.

- Przestań – prychnęłam. – Nie zgrywaj nawróconej. To kiedy to było?

- Nie pamiętam. Dawno.

Przypatrywałam się jej intensywnie, aż w końcu się poddała. Westchnęła głośno i opadła plecami na łóżko.

- Musiałam mieć jakieś pięć lat. Wiem, że to było, gdy już chodziłam do szkoły, ale jakoś na początku – mówiła, wpatrując się w sufit. – Pamiętam, że wezwano mamę, a ja nie miałam pojęcia, że zrobiłam coś złego.

- Ale potem już wiedziałaś – stwierdziłam, kładąc się obok niej. – Co wtedy zwinęłaś?

- Długopis koleżance.

- Podobał ci się?

- Był różowy, z czymś brokatowym.

- A ty lubiłaś różowy – uśmiechnęłam się.

- Nie – odpowiedziała obracając głowę w moją stronę.

- To dlaczego go zwinęłaś? Nie lubiłaś tej koleżanki?

Fixing AmeliaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz