Pordzewiałe strome schody przypomniały mi pierwszy dzień, gdy Kris mnie tutaj przyprowadził.
Bałam się po nich stąpać, wciąż myśląc, że któryś się rozpadnie pod moim ciężarem, a ja wtedy runę na sam dół zdewastowanej klatki schodowej. Budynek był postawiony chyba zaraz po drugiej wojnie światowej, a może i przed – słyszałam różne wersje od Krisa i jego ekipy. Obecnie czekał na rozbiórkę, czy coś. W każdym razie od lat niszczał, stając się z czasem noclegownią dla bezdomnych i miejscem libacji lokalnej młodzieży oraz pijaków.
Na najwyższym piętrze ekipa Krisa urządziła sobie namiastkę domu. Poznosili kanapy, fotele, jakieś szafy, biwakowe sprzęty kuchenne. Nie było tu rzecz jasna przyłącza prądu, ale ktoś załatwił agregat, inna osoba turystyczną lodówkę... Jakoś sobie radzili, choć w okresie zimowym bywało ciężko. Z początku te warunki nieco mnie przerażały i namawiałam Krisa na wynajem jakiegoś skromnego lokum, ale on nie chciał iść do pracy w fastfoodzie czy markecie. Na bardziej ambitne zajęcie raczej nie mógł liczyć, bo nie posiadał wykształcenia, czy szczególnych umiejętności. Zresztą... Dążył do spełnienia swojego marzenia, czyli utrzymywania się z muzyki. Twierdził, że „zwykła" praca z każdym dniem zabijałaby w nim cząstkę duszy, ten artystyczny vibe, który tak bardzo w sobie cenił.
Zmarszczyłam brwi, stawiając but na przedostatnim stopniu. Zaskrzypiał cicho, na co przeklęłam w myślach. Chciałam zrobić Krisowi niespodziankę. Nie wiedział, że jestem w mieście, pewnie teraz jadł, albo komponował nowy utwór.
- Amelia?
Uniosłam gwałtownie głowę i skrzyżowałam spojrzenie z Uve, kolegą Krisa. Przytknęłam palec do ust, prosząc go o zachowanie ciszy.
- Co ty tu robisz? – szepnął. – W dodatku tak dziwnie ubrana...
Zerknęłam w dół na moje zamszowe baleriny. Wybór ojca, podobnie jak szara, plisowana sukienka do kolan. Miałam wyglądać skromnie, schludnie i „smutno". Wieść o pobycie mojej mamy w szpitalu szybko trafiła do prasy, a ojciec bał się, że ktoś zrobi mi zdjęcie, więc zadbał o to, żebym nie stała się obiektem niepochlebnych plotek.
- Długa historia – mruknęłam. – Jest Kris?
Uve spojrzał przez swoje ramię, po czym skrzywił się dziwacznie.
- W sumie...
- Jest czy nie? – powtórzyłam szeptem.
- Jest, ale...
Zirytowana wyminęłam go i stanęłam za ceglanym murkiem. Wyjrzałam ostrożnie zza niego, kierując wzrok w stronę, gdzie zwykle przesiadywał mój chłopak.
I wtedy... Wtedy mój świat się zatrzymał.
Kris przypierał do ściany jakąś dziewczynę, jedną dłonią zaciskając na jej udzie, drugą opierając tuż obok jej twarzy. Całowali się, bardzo namiętnie. Wpatrywałam się w nich jak zahipnotyzowana, nie rozumiejąc kompletnie tej popieprzonej chwili.
Dopiero po kilku długich sekundach przymknęłam powieki i oparłam głowę o mur. Nie chciałam, aby mnie dostrzegł. Nie chciałam, aby zauważył ból w moich oczach. Na drżących nogach zaczęłam schodzić w dół.
- Amelia... - Uve złapał mnie za rękę. – Poczekaj.
- Na co? – syknęłam. – Aż skończą?
- Ale to nie tak... - Był wyraźnie zmieszany. – Oni ze sobą nie sypiają.
- Ufff... To mi teraz ulżyło.
Chłopak podrapał się po głowie.
- Ale przecież wiesz, jak to z nim jest.
Przełknęłam ślinę. Tak, doskonale wiedziałam. Problem w tym, że chyba jednak nie potrafiłam tego zaakceptować. Mogłam zrozumieć, mogłam nawet wierzyć, że mimo tego wszystkiego Kris mnie kocha.
CZYTASZ
Fixing Amelia
Teen FictionNAPRAWIĆ AMELIĘ: Mam 17 lat i już sporo zdążyłam nabroić. Muszę spędzić 8 tygodni w eksperymentalnej placówce resocjalizacyjnej. Czy chłopak, którego zostawiłam na wolności faktycznie mnie kocha i zaczeka na mój powrót? Co ukrywają moi rodzice? Jaki...