3 "Niebieski kot"

789 61 5
                                    

Cześć i czołem :D Mam dwie wiadomości i obydwie są dobre !

• Pierwsza z nich to taka, że autorka "Upadła i Łowcy" zaczęła pisać kolejne opowiadanie tym razem jednak o Avengers . I chciałam Was na nie serdecznie zaprosić bo przyznam szczerze, że według mnie zapowiada się genialnie ! Opowiadanie znajduje się na blogspocie więc link do niego znajdziecie w linku zewnętrznym bądź -------> http://everyone-has-a-demon.blogspot.com/

• Druga sprawa jest taka, że bodajże przed wczoraj kontaktowałam się z autorką i napisałam mi, że zaczęła już pisać kolejny rozdział bo wena pomału wraca oraz, że do końca września raczej doda jakiś rozdział ! c:

Przy okazji chciałam zaprosić na ff mojego autorstwa, które od jakiegoś czasu jest już na moim profilu :)

Dedykacja dla Ireth_Ringeril :*

Ps. Kolejny rozdział już w piątek 21 sierpnia. Do zobaczenia :)

___________________________________

 ~ Angel ~

O godzinie szóstej nie wytrzymałam tego ciągłego wpatrywania się w Gabriela. Jakkolwiek to brzmi. Wstałam z ziemi i poszłam do kuchni, mijając śpiącego Zayna. Stwierdził, że ze mną zostanie.

Zaparzyłam kawę i zrobiłam śniadanie. Mówiąc śniadanie, mam na myśli zwykłe kanapki, ale i tak śniadanie. Nałożyłam je na talerz i wzięłam go razem z kubkami. Wróciłam do salonu i obudziłam zmiennokształtnego. Tak mu burczy w brzuchu, że nie wytrzymam.

- Co jest? - wymamrotał przecierając oczy.

- Zrobiłam śniadanie - oznajmiłam i postawiłam talerz na stoliku, a jemu podałam kawę.

- O... Dzięki - upił trochę picia i spojrzał na zegarek - Czemu budzisz mnie o szóstej?

- Bo mi się nudzi - wyjaśnił - I strasznie chrapiesz. Nie wiem jak Perrie z tobą wytrzymuje...

- Aha... Rozumiem, że wczorajsza rozmowa nic nie zmieniła?

- To było dzisiaj - upomniałam go i dodałam: - Możemy być, czymś na kształt kumpli, ale dla mnie nadal zostaniesz kundlem. Sorry.

- Jasne, aniołku - zaśmiał się. Ugh... Jak to mnie wkurza!

- Dobra. Nie gadaj tylko jedz, strasznie ci w brzuchu burczy - stwierdziłam. Wzięliśmy się za kanapki i trochę pogadaliśmy. To było dziwne.

- O mój panie! Mam halucynacje - usłyszeliśmy, gdy śmialiśmy się ze Spangeboba. No co? Nie można?

Od razu podbiegłam do Gabriela, o mało co nie zabijając się po drodze na własnych nogach.

- Gabriel! Nic ci nie jest? Jak się czujesz? Co mogę dla ciebie zrobić? Może lodu? - dosłownie zasypałam go pytaniami.

- Jest... okey. Chyba - wymamrotał i chciał usiąść, ale nagle złapał się za brzuch i znowu się położył.

- Złamałam ci żebra - oznajmiłam smutno - Przepraszam...

- Nic się nie stało - powiedział kładąc mi dłoń na policzku.

- Mogłam cie zabić...

- Ale nie zabiłaś - przerwał mi - Powstrzymałaś się. Udało ci cie opanować.

- Ale zrobiłam ci krzywdę! - krzyknęłam - Prawie cie zabiłam, bo znowu mi odwaliło! Zrobiłeś z siebie worek treningowy...!

- Bo jestem twoim przyjacielem - przerwał mi znowu - Od tego są przyjaciele. Zostanę z tobą choćby nie wiem co, zrozumiałaś?

ZAWIESZONE || Exposed To Trial / L.P ▪ Book 2 ▪ Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz