16. "Idiota, debil, baran..."

679 63 6
                                    

~ Angel ~

Od zawsze wiedziałam, że chłopaki z naszej ekipy są wredni, ale dzisiaj o tym przekonałam.

- Wkręcasz nie tą śrubę - kolejna uwaga poleciała w moją stronę. Od dobrej godziny cała męska część mieszkańców tego domu siedziała na trawie, popijając piwko i co chwile wytykając błędy, które robię przy skręcaniu.

- Śruba to śruba - wymamrotałam wymieniając ją na dłuższą. Alex i Nicol poszły zrobić obiad, a Perrie i El miały za niedługo wrócić. Okazuje się, że znalezienie dokładnie takiej samej deski, wcale nie jest takie łatwe. Zwłaszcza, że oryginalna była w zestawie.

- Może ci pomóc? - usłyszałam drwiący śmiech.

- Wypchaj się pchlarzu - warknęłam wkręcając śrubę. Co za idioci!

- Znowu zła - kolejna uwaga odnośnie śruby, którą chciałam wkręcić.

- Trzeba by jej pomóc - usłyszałam szept. Reszta tylko coś mruknęła. Ktoś do mnie podszedł i zabrał wkrętarkę.

- Oddaj - poprosiłam.

- Nie - stwierdził Liam. Spojrzałam na niego i przeczesałam włosy ręką.

- Poradzę sobie - powiedziałam twardo.

- Właśnie widzę - pokiwał głową z dezaprobatą. Ja tylko westchnęłam zirytowana.

- Czego nie rozumiesz w zdaniu "poradzę sobie"?! - warknęłam.

- Chociażby tego, że sobie z tym nie radzisz - oznajmił.

- Wiesz co? Idź do tych swoich kumpli i zostaw mnie w spokoju - wysyczałam.

- O co ci chodzi? - powiedział zirytowany. Jak ja go... Ugh!

- Po prostu chce to zrobić sama! - krzyknęłam zła.

- Chce ci pomóc! Nie poradzisz sobie sama! - on także podniósł głos. Nawet dziewczyny przyszły z kuchni, aby sprawdzić co się dzieje.

- Skoro wiesz, że sama sobie nie radze to po co mnie zostawiłeś?! - wrzasnęłam wściekła, patrząc mu w oczy. Spojrzał na mnie zdziwiony, zresztą jak reszta naszej widowni.

- Przecież rozmawialiśmy...

- To ty rozmawiałeś, kretynie! - krzyknęłam uderzając pięściami o jego klatkę piersiową - Obiecałeś, że mnie nie zostawisz!

- Ja... - znowu nie dałam mu dojść do słowa.

- Wiesz co? Mam w dupie te wszystkie obietnice. Mam w dupie wszystko co powiedziałeś. Mam w dupie ciebie i tą jebaną miłość - wysyczałam zła przez zęby.

- Angel, proszę cie...

- Nie. Zapomnij o tej rozmowie, tak jak o naszej pseudo miłości - stwierdziłam - Rób co chcesz! Wali mnie to!

Krzyknęłam unosząc ręce i odchodząc w głąb lasu.

- Co za kretyn! Idiota, debil, baran... - kolejne wyzwiska leciały pod adres mojego byłego chłopaka. Po kilku minutach szybkiego marszu weszłam na spaloną polane. Pamiętam jak chcieli tu pochować kundla. Mogłam im wtedy nie przeszkadzać. Byłoby o jednego debila mniej.

Nagle poczułam ciepło, a moja ręka zaczęła się palić. Chciałam zgasić ogień drugą ręką, ale to nic nie dało. Wręcz odwrotnie. Druga ręka także się zapaliła.

Ogień powoli opanował całe moje ciało. Przerażona zaczęłam krzyczeć, ale to wcale nie bolało. Machnęłam ręką, a kula ognia poleciała we wskazane przeze mnie miejsce. Cokolwiek zrobiłam z moich rąk wylatywały kolejne kule.

ZAWIESZONE || Exposed To Trial / L.P ▪ Book 2 ▪ Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz