Napisałabym coś na temat rozdziału ale cokolwiek napiszę będzie spoilerem, którego nawet nie dałam na grupę, o której sobie wczoraj przypomniałam i Wam również przypominam ! :)
Powiem Wam szczerze, że jestem ciekawa co autorka dokładnie dla nas przygotowała, bo z każdym rozdziałem licząc od tego będziemy coraz bardziej tego ciekawi, a jak to mówi Angel: ciekawość to pierwszy stopień do piekła.
Tak więc liczę na Wasze liczne komentarze i udzielanie się na grupie oraz dawanie swoich przemyśleń związanych z rozdziałami, bo jestem strasznie ciekawa jak Wy odczuwacie to wszystko.
Dedykacja dla Julia_PP :*
Ps. Tylko nie zabijcie mnie i autorki ♥
_______________________________
~ Angel ~
Jadąc do domu, Perrie po raz kolejny skrzywiła się, gdy promyki słońca przedostały się przez szybę. W schowku znalazłam okulary przeciwsłoneczne, więc podałam je jej, z nadzieją iż przestanie robić te krzywe miny.
Po kilku minutach wjechałyśmy w las, a chwile później byłyśmy pod domem. Obie siedziałyśmy w ciszy, ale postanowiłam ją przerwać.
- Wszystko będzie dobrze - oznajmiłam uśmiechając się w jej stronę. Wyszłam z samochodu i stanęłam przed drzwiami. Perrie siedziała zamyślona w samochodzie. Wyglądała tak, jakby toczyła wewnętrzną walkę. Miałam wrażenie, że jej myśli składały się z kilku prostych słów - "iść czy nie?".
Pierwsza opcja zwyciężyła. Perrie po chwili stała obok mnie, posyłając mi wymuszony uśmiech.
- Jesteśmy! - krzyknęłam, gdy weszłyśmy do środka. Poszłyśmy do salonu. Stanęłam w progu pomieszczenia, a Perrie schowała się za mną. Odsunęłam się, aby wszyscy ją zobaczyli i zaczęłam swój monolog.
- Nie będę się bawić w demokracje, bo to jest mój dom i to ja decyduje kto tu mieszka. Perrie zostaje, czy tego chcecie, czy nie - w tym momencie zerknęłam na Zayna - To jest ta sama osoba. Nie zmieniła się. W pewnym sensie... Myślę, że jeśli naprawdę jesteście jej przyjaciółmi to zaakceptujecie ją, taką jaka jest. Nie zabije was, nie zje was, a pomorze w trudniejszych akcjach. Nauczyła się już w miarę panować nad głodem, więc raczej was nie zaatakuje...
- Raczej - powtórzył Zayn. Spojrzałam na niego karcąco i czekałam na reakcje innych. Pierwsza wstała El i podeszła do blondynki. Spojrzała jej w oczy, po czym uśmiechnęła się i przytuliła ją. Zauważyłam, że Perrie trochę ulżyło. Potem poszło już z płatka. Wszyscy stwierdzili, że to nie jest takie złe i zaczęli mówić, że przecież nie opuściliby przyjaciółki. Hm... Takie słodkie scenki to nie dla mnie.
Wzięłam laptopa i zaczęłam szukać jakiegoś lotu do Amsterdamu. No przecież nie będę lecieć do głównej siedziby Rady na własnych skrzydłach. Nie szalejmy.
W trakcie tego wszystkiego, gdy inni się pogodzili, do mnie podszedł Liam.
- Musimy pogadać - oznajmił.
- Czy moglibyśmy z tym poczekać do wieczora? - zapytałam zerkając na niego.
- To naprawdę ważne - stwierdził.
- Dobrze. Ułożę tą rozmowę obok innych bardzo ważnych spraw i porozmawiamy wieczorem - powiedziałam uśmiechnięta.
- Proszę cie, An...
- Liam, kochanie, naprawdę teraz nie mogę. Obiecuje, że wieczorem poświecę ci całą moją uwagę i poważnie porozmawiamy na ten temat, okey? - zapytałam patrząc mu w oczy. Chwile się zastanawiał, ale pokiwał głową.
CZYTASZ
ZAWIESZONE || Exposed To Trial / L.P ▪ Book 2 ▪
FanfictionKochać to także umieć się rozstać. Umieć pozwolić komuś odejść, nawet jeśli darzy się go wielkim uczuciem. Miłość jest zaprzeczeniem egoizmu, zaborczości, jest skierowaniem się ku drugiej osobie, jest pragnieniem przede wszystkim jej szczęścia, czas...