20. "Niebieski ogień"

529 67 8
                                    

Rozdział nie poprawiony, ponieważ mam problemy z touchpad'em w laptopie i cały czas mi coś znika... Jak to napisała autorka na końcu rozdziału w notce, pozwolę sobie zacytować już teraz (miało być na końcu ale cały czas wraca mnie do początku jak tylko tym ruszę więc wybaczcie) "Osoby, które się martwiły o Angel i Michała i ich niepożądany związek, nie muszą już się martwić. Ten rozdział był początkiem końca tego zakazanego związku, że tak zażartuje xD Także możecie świętować ;D" Także ten no świętujemy !

Dedykacja dla misiaczek230 :)

______________________________

~Angel~

Nie żebym marudziła, ale jest prawie wpół do dwudziestej, a my dopiero dotarliśmy do domu. Mogliśmy załatwić te sklepy kiedy indziej.
Naprawdę nic mi się nie chce...
Gdy tylko weszłam do domu, pierwsze co zrobiłam, to rzuciłam się na kanapę. Jako kobieta uwielbiam zakupy, ale te dzisiejsze zniechęciły mnie do sklepów.
Leżałam 'plackiem' na kanapie, gdy mój telefon zadzwonił. Położyłam go wcześniej na stoliku i teraz tego żałuje. Nie wiem jak ja to zrobiłam, ale wylądowałam na podłodze. Sięgnęłam po niego, nadal leżąc na dywanie, i odebrałam zmęczonym głosem. Rozmowa dotyczyła nagrobków, które zamówiłam. Kompletnie zapomniałam, że zapłaciłam mu, aby zrobił je na dzisiaj.
Z niechęcią wstałam z podłogi i ubrałam kurtkę. Wrzasnęłam na cały dom, że wychodzę i wzięłam kluczyki do auta. Po drodze kupiłam sobie ogromny kubek kawy. Akurat , gdy dojechałam na miejsce, wypiłam całą kofeinę. Nie żeby cokolwiek dała, ale miałam satysfakcje.
Weszłam do środka i od razu zapłaciłam resztę. Naprawdę chciałam już wracać, więc zahipnotyzowałam sprzedawce żeby zaniósł wszystko do bagażnika auta, a ja siedziałam sobie spokojnie na miejscu kierowcy. Odjechałam od razu, gdy zamknął bagażnik. Gdybym była normalna to poszłabym spać, ale nie jestem więc przez całą noc będę zmieniać nagrobki moich starych przyjaciół. Jak tak dalej pójdzie to w końcu zostanę grabarzem...
Od razu zaniosłam wszystko do ogródka i poszłam do kuchni. Przyda mi się trochę świeżej energii.
-Ja robię popcorn!- usłyszałam radosny krzyk. Kilka osób zbiegło po schodach do salonu. Spokojnie jadłam serce, gdy do kuchni wpadła Eleanor.
-O, hej! Oglądasz z nami film?- zapytała uśmiechnięta.
-Jaki? Chociaż to nie ważne... Idę do ogródka- oznajmiłam.
-O dwudziestej?- zdziwiła się.
-Idę pobawić się w grabarza- wyjaśniłam.
-Może ci pomóc...?
-Nie. To moi przyjaciele, moje nagrobki i moje zadanie- powiedziałam, przerywając jej. Ktoś, patrząc na to z boku, mógłby uznać, że jestem chamska. Wcale tak nie jest. Po prostu to moja sprawa, a ja nie lubię kiedy ktoś włazi z buciorami do moich prywatnych spraw.
-Dobra, ale jak coś to jestem w salonie- uśmiechnęła się. Odwzajemniłam uśmiech i wyszłam do ogródka. Kompletnie nie wiedziałam jak się za to wziąć. Postanowiłam, że wyjmę nowe nagrobki i sprawdzę, który gdzie ma być. Potem wzięłam kwiatki, które zostały po 'remoncie' ogródka. Stwierdziłam, że po prostu wyrwę stare nagrobki, a na ich miejsce dam nowe. Nie było to łatwe, ponieważ były bardzo stare. Praktycznie kruszyły się w rękach.
Po jakiś trzydziestu minutach miałam za sobą dwa groby. Usiadłam sobie spokojnie na trawie i wpatrywałam się w bliżej nieokreśloną przestrzeń za grobami, gdy nagle nade mną przeleciał Michał.
-Możesz mnie nie straszyć?!- powiedziałam łapią się teatralnie za serce, które i tak nie bije od pięciuset lat.
-Zastanowię się- zaśmiał się, lądując tuż obok mnie- Nad czym tak myślisz?
-Zastanawiam się nad kwintesencją życia i nad konsekwencjami, które zmieniają nas, przez nasze wybory. Zastanawiam się także po co nam cel w życiu skoro i tak większość go nie osiąga. Mam wrażenie, że żyjemy tylko po to, aby umrzeć, więc po co ja żyje skoro już dawno umarłam? Zastanawiałam się nad wieloma rzeczami, ale przerwałeś mi- powiedziałam poważnie. On tylko przyjrzał mi się i zdziwiony uniósł brew.
-Serio...?
-Nie! Posrało cie?!- powiedziałam krzywiąc się- Po prostu siedzę sama na trawie i gapie się w groby.
-Uf... Już myślałem, że znormalniałaś- zaśmiał się. Spojrzałam na niego, unosząc brwi.
-A więc jestem nienormalna?
-Ale w dobrym sensie- uśmiechnął się szturchając mnie w ramie- Przelecimy się nad lasem?
-Nie chce mi się...- jęknęłam krzywiąc się.
-Chodź. Nie będziesz się gnębić przy grobach.
Pomógł mi wstać i czekał aż rozłożę skrzydła. Eh... Ale jest upierdliwy...
-Zadowolony?- zapytałam rozkładając skrzydła. On tylko przytaknął uśmiechnięty i wzbił się w powietrze. Zrobiłam to samo.
Lekki wiaterek pieścił moje czarne pióra, a księżyc i gwiazdy oświetlały mi Drogę. Przymknęłam na chwile oczy i rozkoszowałam się lotem, gdy nagle natrafiłam na przeszkodę. Na początku myślałam, że trafiłam w drzewo, ale przecież drzewo nie jest miękkie i ciepłe. Otworzyłam oczy i zerknęłam w górę. Uśmiech Michała był wręcz magiczny w blasku księżyca.
-Przepraszam... Zamyśliłam się- powiedziałam szybko. Ruszyliśmy na moją ukochaną, doszczętnie spaloną, łąkę. Może i była brzydka, ale miała w sobie to coś. Wiedziałam, że w tym miejscu mogę się wyciszyć i spokojnie pomyśleć. Usiedliśmy na środku i wpatrywaliśmy się w gwiazdy. Bo w sumie czemu nie?
-Piękna...
-Taka bezchmurna noc jest najlepsza- przytaknęłam uśmiechnięta.
-Nie. To ty jesteś piękna- wyjaśnił. Spojrzałam na niego, a on tylko zbliżył się do mnie. To ja go pocałowałam, ale on przyciągnął mnie do siebie. Usiadłam mu na kolanach i nachyliłam się do kolejnego pocałunku. Przeturlaliśmy się kilka metrów, gdy nagle poczułam ból.
-Ała! Ugryzłeś mnie?- powiedziałam zdziwiona. Dotknęłam ust i poczułam ciepłą ciecz.
-Nie- pokręcił zdziwiony głową. Wzruszyłam ramionami i znowu się nachyliłam. Tym razem to on poczuł ból. Co się dzieje?
Dotknęliśmy się ustami jeszcze raz, ale tak jakby kopną mnie prąd, więc odskoczyłam od niego. Wstał tak samo zdziwiony jak ja.
-Co się dzieje?- zapytałam podchodząc do niego.
-Nie wiem- przyznał. Podeszłam do niego i jeszcze raz pocałowałam. Przez moje ciało przeszedł prąd i odepchnął mnie od niego na kilka metrów. Uderzyłam w drzewo, ale zauważyłam, że Michała też odepchnęło. Wstał i szybko do mnie podbiegł.
-Coś ci się stało?- zapytał zmartwiony i podał mi rękę. Przyjęłam jego pomoc, ale kiedy wstałam nasze ręce otoczyła niebieska poświata. Spojrzeliśmy oboje zdziwieni, a światło pociemniało. Poczułam okropny ból w prawej ręce. Bandaż, który nosiłam, najzwyczajniej w świecie się spalił, a na mojej dłoni tańczył niebieski ogień. Nie był zwyczajny, bo sprawiał mi ból fizyczny jak i psychiczny. Czułam jak moja głowa pulsuje, a ręka pali się jak jakiś węgiel. Puściliśmy się, a ja upadłam z wrzaskiem i łzami w oczach. Michał zrobił dokładnie to samo.
Złapałam się za głowę, a gdy ból przeszedł, spojrzałam na swoją dłoń.
Prawie nie miałam skóry. Jej resztki zwisały odsłaniając kości i ścięgna.
Ręka Michała była w trochę lepszym stanie, ale nie najlepszym.
Podszedł do mnie i chciał mi pomóc, ale cofnęłam się.
-Nie dotykaj mnie- powiedziałam wstając.
-Ja... Ja przepraszam...- wymamrotał.
-Nie masz za co. To nie nasza wina- wychrypiałam- Musimy się dowiedzieć co tu się dzieje...
Michał przytaknął i zdjął koszulkę. Rozerwał ją na dwie części i delikatnie owinął moją dłoń jedną z nich. Drugą owinęłam ja, wokół je do dłoni. Ruszyliśmy do domu, gdy nagle mój telefon zadzwonił. Lewą ręką wyjęłam go z kieszeni i odebrałam.
-Halo?
-Angel?! Potrzebujemy cie!- usłyszałam krzyk Louisa.
-Co się dzieje?- zapytałam stając w miejscu.
-Wampiry porwały Perrie i Liama!
-Co?!
-Przed chwilą jeden z nich zadzwonił do mnie z telefonu Per- wyjaśnił- Powiedział tylko, że zabiją ich jeśli nie przyjdziesz...
-Przecież Perrie jest wampirem!- powiedziałam zdenerwowana.
-Oboje są kompletnie pijani!- krzyknął.
-Gdzie wy jesteście?- powiedziałam rozkładając skrzydła.
-Jesteśmy w parku. Szukamy ich- wyjaśnił szybko- Proszę cie przyjdź...
-Czekajcie tam. Za chwile będę- powiedziałam rozłączając się.
-Co się stało?- zapytał zaniepokojony Michał.
-Wampiry porwały Liama i Per- powiedziałam wracając na łąkę, żeby mieć więcej miejsca do odlecenia. Między drzewami byłoby to trudne.
-Co? Czekaj! Idę z tobą!
-Nie. Ty idź do domu i powiedz Eleanor co się dzieje- poprosiłam i szybko odleciałam. Jeszcze nigdy tak szybko nie leciałam. Chciałam ich znaleźć jak najszybciej. Musiałam.

ZAWIESZONE || Exposed To Trial / L.P ▪ Book 2 ▪ Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz