8. Milo

2.4K 215 155
                                    

Wybudziłem się z czymś szorstkim w buzi. Otworzyłem oczy, przetarłem je i wyplułem, krzywiąc się przy okazji. Stópka Nico odziana w skarpetkę, opadła na pościel, a synek zamlaskał sennie. Spał w poprzek, co miewał w zwyczaju, tym razem też, ze stopą w moich ustach.

Słysząc chrapnięcie dochodzące spod kołdry, otworzyłem szerzej oczy, aż wrodzona amnezja poranna ustąpiła w jednym momencie, zaś mózg został zalany wspomnieniami.

Julie. Kolizja. Nawałnica. Kręgosłup matki. Niespokojny Nico.

Zajrzałem pod kołdrę i przełknąłem ślinę, patrząc na burzę krótkich blond strąków, które się wywijały w każdym kierunku. Widok, rozczulający.

– Taka słodka – wyszeptałem sam do siebie.

Nie miałem zamiaru ulatniać się z łóżka jak złodziej. Poprawiłem kobiecie ułożenie włosów, sprawdziłem temperaturę, przystawiając termometr do czoła i ucieszył mnie widok nieco ponad trzydziestu siedmiu stopni Celsjusza na wyświetlaczu. Zawsze to tendencja spadkowa.

Nico poruszył się, po czym przekręcił się ponownie, aż niechcący uderzył nóżką w plecy Julie. Kobieta stęknęła, westchnęła i wymamrotała te polskie słowo oznaczające frędzla od zasłony. W końcu uniosła głowę, a ja utonąłem w czarnej tęczówce jej oczu.

– Dzień dobry – mruknęła, wtulając głowę w kołdrę.

– Dzień dobry – zawtórowałem. – Jak głowa? Gardło?

– Znośnie – kaszlnęła.

– A mięśnie? – drążyłem.

– Szyja jedynie – wymruczała, skrzywiając usta.

– Pozwolisz, że sam to ocenię? – zaproponowałem, kładąc dłonie na jej barkach.

– Tak – odparła zgodnie, lecz gdy dotknąłem, spięła się.

Czyżbym na ciebie działał, nianiu?

Położyłem dłonie na szyi Julie i zacząłem naciskać w strategicznych punktach. Dodatkowo, aby sprawdzić, czy nie doszło do nadwyrężenia, poleciłem, aby usiadła i pokręciła głową.

Kobieta wykonała posłusznie prośbę i nie uszły mojej uwadze dwa sterczące sutki. Na chwilę przymknąłem powieki, wyobrażając sobie, jak ich dotykam. Przyjemny dreszcz przebiegł po moim karku i ostatkiem sił się powstrzymałem, aby nie wzdrygnąć.

– Wszystko wydaje się w jak najlepszym porządku – wychrypiałem i kaszlnąłem, aby pozbyć się chrypy. – Chyba też przemokłem.

– Powinieneś dostać takie cięgi na dupę – warknęła w moim kierunku.

– Za co? – zaśmiałem się. – Za to, że ci tyłek uratowałem, damo w japonkach w kałuży po kostki? – szydziłem.

– Ja – wskazała na siebie – damą? – syknęła, zezując na śpiącego Nico.

– No i się zaczyna – mruknąłem.

– Co się zaczyna? – A ta dalej ciągnęła swoje.

– Na.Rze.Ka.Nie – przesylabizowałem.

Julie uśmiechnęła się słodko, nieadekwatnie do sytuacji.

– Ty się ciesz, że ja po opiekę społeczną nie dzwonię – odparła zgryźliwie.

– Co masz na myśli?

W jednym momencie opuścił mnie dobry nastrój. Julie spojrzała nieco zaskoczona zmianą w moim głosie, zamrugała szybko, ale milczała.

ŻUL - I - JAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz