3. Milo

2.1K 208 219
                                    

Zauważyłem i nie mogłem zaprzeczyć, że ten dreszcz, jaki przeszył Julie, nie sprawił mi satysfakcji. Dawno żadna kobieta nie reagowała podnieceniem na mój widok. Dlaczego? Zazwyczaj kobiety się mnie bały.

– Możesz mi z łaski swojej wytłumaczyć, skąd pomysł na uderzanie wszystkimi drzwiami? – syknąłem, zbliżając się.

Julie zadarła głowę i posłała mi uprzejmy uśmiech. Miała zaróżowione policzki, co nawet było zabawne, ale i pociągające. Albo ją zawstydziłem, albo podnieciłem.

– Uczę – skwitowała.

– Uczysz – stwierdziłem, zaplatając dłonie na klatce piersiowej. – A czego? – mówiąc, nachyliłem się nad nią.

Julie może nie była niska jak na kobietę, ale miałem ponad metr dziewięćdziesiąt. Sięgała mi zaledwie do obojczyka.

– Muzyki – wyskrzeczała z ledwością, po chwili głośno przełknęła ślinę.

Ciężko było rozszyfrować jej nastrój, przyglądając się, jak reagują źrenice oczu blondyny. Julie miała tak ciemną tęczówkę oka, że zlewała się ze źrenicami. Jedynie co zauważyłem, to jak coraz uciekała wzrokiem i wlepia ślepia w tatuaż. Dziara... Niby nic wielkiego, ale dwa skrzyżowane pistolety z dwugłowym orłem na rękojeściach nie bez powodu przypominały herb.

– Uczysz mojego syna muzyki, trzaskając drzwiami? – zapytałem zarówno zaskoczony jej tłumaczeniem, jak samą sytuacją.

– Na czymś trzeba grać, a Nico ma tyle zabawek, co kot napłakał – odparła oskarżycielsko. – Więc postanowiliśmy grać na nerwach.

Uniosłem brwi nieco zaskoczony jej oportunizmem.

– Nico nie potrzebuje zabawek – podsumowałem ostro.

Kolejny raz przewróciła oczami, przez co miałem ochotę ją strzelić w tyłek. Zachowywała się jak dziecko, najwidoczniej tak chciała być traktowana.

– Tobie zapewne wystarcza jedna zabawka... – odparła, wskazując głową na sprzęty w biurze.

I w sumie, dobrze, że wskazała, bo nie wiedzieć czemu, pomyślałem o innej zabawce, a raczej sprzęcie.

– ...ale trzylatek nie ma aż takiej wyobraźni.

Po trochu miała rację, mimo to nie miałem zamiaru jej od razu tego przyznawać, a tym bardziej się godzić na wszystko.

– Jesteś nianią, zapewnij mu rozrywkę – rzuciłem z chamskim uśmiechem na ustach.

Zacisnęła szczęki, ale milczała. Zacząłem się wycofywać do biura. Puściłem drzwi, aby się same zamknęły, a gdy uderzyły we framugę, skutecznie zatuszowały słowa, jakie wypowiedziała.

Radź sobie, nianiu!

Wróciłem do postaci nieuchwytnego Peru, który spędzał sen z powiek każdej ze stron. Tak, Eric Pache jako najemnik, stał się niewygodnym świadkiem dla gangów, które niegdyś siedziały mu w kieszeni, ale też dla samej policji.

Wczytałem się w artykuł przesłany przez Suzi:

„El famoso ladrón es perseguido por su presunta implicación en 36 delitos de narcotráfico, detención ilegal, tortura, amenaza y secuestro."

Słowa te znaczyły nie co innego jak: Słynny złodziej jest ścigany za rzekomy udział w 36 przestępstwach związanych z handlem narkotykami, nielegalnym przetrzymywaniem, torturami, groźbami i porwaniami.

Westchnąłem. Ani jednej wzmianki o zabójstwie Tamary.

Dalsze informacje wskazywały, że kamery nie uchwyciły Peru w Marsylii. Dogłębnie zapoznałem się z materiałem dowodowym, który ewidentnie wskazywał, że złodziejaszek zakupił łódź.

ŻUL - I - JAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz