48. Dom w Tajlandii

75 5 0
                                    

#ErosLvlla

– Cały czas dzisiaj znikasz! - Krzyczy Riven, kiedy schodzimy z Victorem na dół. - Jeszcze mi chłopaka kradniesz, mała złodziejko.

– Musieliśmy poplotkować na twój temat. Wiesz, jak jest. Sprzedałam Victorowi wszystkie tajniki, jak z tobą wytrzymać.

– Aha, dzięki - fuka i odwraca się, zakładając ręce na klatkę piersiową.

Victor posyła mi rozbawione spojrzenie i podchodzi do chłopaka, aby go objąć. Roztrzepuje włosy Marshalla i opiera brodę o jego głowę.

Słodziaki.

– Tylko nie pieprzcie się w mojej pościeli - śmieję się i podchodzę do stolika, aby złapać garść chrupek.

Siadam na kanapie i kładę nogi na Blair, która zawzięcie próbuje wygrać z Grace na PlayStation. Tak, zawody na konsoli to główna atrakcja naszych spotkań. Wręcz kochamy się ścigać, czy bić.

W końcu metę przekracza ruda i wstaje krzycząc tak głośno, że każdy na nią spogląda.

– Wygrałam! Wygrałam! - Piszczy i tańczy taniec szczęścia. - Wygrałam kolejną stówkę! Aha, aha, aha. Tak jest! Tak to się robi! Jestem najlepsza! Yeah!

– Ah, zamknij się już - wywraca oczami Yates i niechętnie oddaje jej banknot.

– Było nie najgorzej - pocieszam szatynkę i klepię ją po ramieniu.

Wstaję z kanapy i podchodzę do Erosa, który właśnie wlewa w siebie trzeciego szota z rzędu. A z kim to robi? Oczywiście, że tylko jeden kretyn, tak rozpija towarzystwo.

– Wieners! Przestań upijać ojca mojego dziecka!

– A tam, pierdolisz. Wcale się źle nie trzyma, co nie, Sheen?

– Tak, jest cudownie - uśmiecha się szeroko, ale po jego niebieskich oczach widzę, że jest już podpity.

– Tęsknię za tym, jak mogłem z tobą pić - mamrocze Ash i przyciąga mnie do uścisku.

– Tak, ja też - śmieję się i obejmuję go. - Niestety bobas niezbyt lubi alkohol. Chyba mu nie smakuje.

Nie, że piłam w ciąży. To tylko taki żart. Nie powaliło mnie, żeby truć dziecko.

Odsuwam się od chłopaka, ale nie dane jest mi się dalej odsunąć, bo blondyn przyciąga mnie do siebie. Obijam się o jego klatkę piersiową plecami i pochylam do przodu, kiedy łaskocze mnie w żebra.

– Stop, proszę. Eros, przestań! - Jęczę i nie mogę powstrzymać śmiechu mimo, że wszystko mnie już boli.

– A zatańczysz ze mną? - Gada mi do ucha, ciągle łaskocząc.

– Tak, tak. Tylko przestań, proszę.

Chłopak momentalnie przestaje, ale obraca mnie o sto osiemdziesiąt stopni i przyciąga do siebie. Podnosi mnie, więc owijam nogi wokół jego talii, a rękoma trzymam się szyi.

– W porządku? Długo siedziałaś na górze - pyta blondyn i staje na środku naszego niby parkietu.

– Tak, jest dobrze. Gadałam z Victorem o Christianie. Chyba potrzebowałam obiektywnej opinii, a on nie zbyt znał sytuację i wydawał się odpowiednim kandydatem.

– I co ci mądrego powiedział?

– Wiesz, co? Po prostu mnie wysłuchał i wydawał się tym zainteresowany. Powiedział, że dobrze zrobiłam, i że jestem w porządku.

No, to tak w skrócie.

– To dobrze, że jesteś w porządku.

– Bardzo dobrze - posyłam mu szeroki uśmiech i składam buziaka na jego ustach.

Dotyk ErosaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz