6

192 9 1
                                    

- Jimin? Wszystko w porządku? - spytałam chłopaka.

- Mogę być z tobą szczery? - odniósł. Poczułam szybsze bicie serca, jednak przytaknęłam. - Dobrze wiesz, że jestem idolem. Mam sześciu wspaniałych przyjaciół oraz kochającą rodzinę, a do tego wspierających fanów. Jednak od jakiegoś czasu czuję się przygnębiony. Mało co sprawia mi przyjemność, a jedyne co mógłbym robić to spać. Nie mam apetytu, jak i brakuje mi pomysłów na nadchodzącą przeze mnie piosenkę. Nie wiem co robić... - odparł, a na samym końcu mogłam zauważyć jego szkliste oczy. Co powinnam odpowiedzieć? Przecież nie mogę powiedzieć mu prawdy. Jednak, gdy widzę jak cierpi robi mi się aż przykro. To pierwszy raz odkąd nienawidzę tej pracy. Ahhh.

- Każdy ma gorszy okres w życiu, jednak jestem pewna, że uda ci się go przejść i wszystko wróci tak jak było. I to najlepiej jak najszybciej. Jeśli będziesz czegoś potrzebował mogę ci pomóc - powiedziałam z troską. Dlaczego akurat jego ból na mnie działa? A od innych nigdy wcześniej nic nie było?

- Dziękuję - szepnął i się we mnie wtulił. - Nie sądziłem, że przyjmiesz to w ten sposób. W końcu się nie znamy, a ja nie zasługuje na kogoś taki-

- Jimin przestań. Każdy zasługuje na kogoś kto im pomoże czy wysłucha, więc ty również należysz do tych ludzi. Czasami trzeba czekać dłużej niż nam się wydaje lub niektórzy nie zdążyli poznać takiej osoby, jednak ty masz sześciu przyjaciół, którzy na pewno zrozumieją twój aktualny stan. Oraz masz mnie. Postaram się ci pomóc z tego wyjść, byś znów był w pełni szczęśliwy - odparłam. Miałam naprawdę dobre intencje wobec Jimin'a, ale świadomość że może on w każdej w chwili mnie zostawić, lekko zabolała...

- Właściwie to - zaczął niepewnie.

- To? - dopytałam.

- To rano muszę zjawić się w firmie na sesji. Chciałabyś jechać ze mną? Będą też chłopcy i byście się poznali - kontynuował.

- Rano? O której?

- O 9:30 musimy być na miejscu, a aktualnie jest 2:54 - odparł sprawdzając godzinę na telefonie.

- Mogłeś powiedzieć to od razu, więc poszlibyśmy spać zamiast oglądać bajkę do tak późna, gdy musisz tak wcześnie wstać - oznajmiłam.

- To nic takiego. A sam nie wstaję, więc nic takiego się nie stało - odrzekł.

- Czyli widzę, że już postawione - podsumowałam i się uśmiechnęłam.

- Można tak powiedzieć, jednak jeśli nie chcesz nie musisz. Chociaż było by mi bardzo miło jakbyś jednak pojechała ze mną - powiedział nieśmiało. Jego blade policzki przybrały odcień różu, równie dobrze jak i moje.

- Pojadę z tobą. Od razu oddam ci twoją koszulę, bo będę musiała się przebrać u mnie. Ale musimy już iść spać, by jakoś rano wstać - dodałam z chichotem.

- Masz rację - przyznał. - Odprowadze cię - dorzucił i nagle wstał z kanapy, jednak ze mną na rękach. Rzuciłam mu krótkie spojrzenie, ale byłam zbyt zszokowana, aby się odezwać, dlatego też po prostu milczałam, póki mężczyzna nie położył mnie na jego łóżku w sypialni.

- Miałeś mnie odprowadzić, a nie zanieść - wcisnęłam, gdy już odchodził od łóżka.

- Zawsze mogę jeszcze zostać tu z tobą - rzucił chytrze się uśmiechając.

- Dobranoc - rzekłam zawstydzona i naciągnęłam kołdrę, aż po głowę.

- Dobranoc - usłyszałam jego delikatny, ale i męski głos, a po chwili zamknięcie drzwi. Trochę się jeszcze wierciłam, jednak ostatecznie zasnęłam.

*RANO*

Obudził mnie nieziemski zapach, który jak się okazało rozprowadził się po całym mieszkaniu. Wyszłam z sypialni i wolnym krokiem deptałam do kuchni. Moim oczom ukazał się Jimin w rozczochranych włosach oraz w fartuszku kuchennym. Gdy tylko mnie zauważył posłał czuły uśmiech i zabrał się do poprzedniego zajęcia.

Usiadłam na wysokim krześle przy wyspie i wpatrywałam się w jego każdy najmniejszy ruch. Długo czekać nie musiałam, gdy postanowił odezwać się pierwszy.

- Dzień dobry - powiedział z cichym chichotem.

- Dzień dobry - odwzajemniłam gestem uśmiechu. - Pomóc jakoś? - dodałam.

- Nie musisz. Już prawie gotowe - odparł, a gotowe jedzenie kładł na talerze.

- Mogłeś mnie obudzić wcześniej to bym ci pomogła - rzekłam lekko wkurzona. Jednak zmęczenia nie ukryłam, co mężczyzna od razu podkreślił.

- Widać po tobie twoje wielkie zmęczenie, więc nie wymyślaj. Siadaj do stołu - rzucił, a ja bez dyskusji poszłam do stołu. Usiadłam, gdzie następnie pojawiły się przede mną dwa talerze. Do tego dwie szklanki ze sokiem.

- Przygotowałeś to wszystko sam? - spytałam zdziwiona.

- Tak - odparł nieśmiało przesyłając mi ciepły uśmiech.

- O której wstałeś?

- Jakoś 7:15, dlaczego pytasz?

- Wstałeś tak wcześnie, czyli spałeś ok. 4 godziny. Dlaczego mnie po prostu nie obudziłeś? Przecież bym ci pomogła. To naprawdę nic takiego - oznajmiłam zgodnie z prawdą.

- I tak już nic nie zmienisz. Smacznego - powiedział z krępującym uśmiechem i zaczął jeść śniadanie.

- Na drugi raz zrobię sobie budzik i ci pomogę. Zamiast spać do 8:30, gdzie sam się męczyłeś z tym wszystkim - odrzekłam i również zaczęłam jeść śniadanie przygotowane przez Jimin'a. Zapach był rewelacyjny, więc z wielką chęcią wzięłam pierwszego gryza, którym dość szybko się zakrztusiłam...

- Myślisz, że będzie drugi raz? - zapytał nagle, a kawałek jedzenia, które prawie przełknęłam utknęło mi w gardle. Zaczęłam się lekko krztusić, jednak po chwili poczułam ulgę. Na szczęście udało mi się samodzielnie pomóc, ale innym problemem był aktualny stan niezręczności. Czy wyszłam na osobę, która chce, by był drugi raz spania u niego? Nie to miałam na myśli. A jeśli on nie chce i uzna mnie za wariatkę? To się spalę ze wstydu.

- Nie to miałam na myśli... Wiesz.. ja.. chodziło mi o co innego.. w sensie, że..

- Na spokojnie - zachichotał, a ja poczułam moje czerwone policzki. - Może kiedyś znowu się uda. Miejmy nadzieję - ostatnie słowa powiedział ciszej, jednak wciąż były dość dobrze słyszalne.

- Smacznego - westchnęłam ciężko chcąc zmienić temat, jak i uspokoić swoje serce bądź czerwoną twarz.

Po zjedzonym śniadaniu pomogłam Jimin'owi posprzątać talerze ze stołu oraz oczyścić kuchnię z wszystkich okruchów czy brudnych talerzy. Gdy wszystko już lśniło stanęliśmy we dwójkę przed kuchnią patrząc się na siebie.

- Gdzie są moje ubrania? - spytałam.

- A nie wolisz moich? - zapytał z lekkim zakłopotaniem.

- Mam swoje, więc je wybieram - odparłam stanowczo próbując opanować szybko bijące serce.

- Właściwie to... - zaczął niezbyt pewnie.

- To? - kontynuowałam.

- Twoje ubrania aktualnie znajdują się w włączonej pralce - wydusił z siebie.

- Co?! Dlaczego?! - uniosłam swój głos.

- Stwierdziłem, że ci je wypiorę, jednak trochę tego nie przemyślałem.

- Trochę? - rzuciłam zrezygnowana.

- Nie tak to miało się skończyć. Przepraszam - odparł smutny, a mi się zrobiło przykro. Przecież to tylko ubrania.

- To ja przepraszam. Niepotrzebnie tak zareagowałam - powiedziałam od razu czując ulgę. Dzięki temu mogłam dostrzec jego świecący uśmiech.

- Nie przejmuj się - odniósł drapiąc się po karku, a skromny uśmiech nie schodził mu z twarzy.

- To co masz do zaoferowania? - spytałam ze śmiechem. Natomiast Jimin ruszył w podskokach do swojej sypialni.

SLEEPING LOVE | PARK JIMINOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz