Rozdział 4

5.6K 371 35
                                    

Manolo

Obserwowałem z oddali jak żołnierze biegają wokół placu pod pilnym okiem Stephena. Decyzja o ściągnięciu go tutaj była jedną z najlepszych jaką podjąłem. Nie było to zbytnio trudne, bo po odejściu ze służby nie miał co zrobić ze swoim życiem. Dałeś mi cel – przypominam sobie jego słowa, kiedy zaczął ze mną pracować.

Był niezwykle pedantyczny w tym co robił, ale także w tym jak musztrował żołnierzy. Chciał im przekazać, że perfekcja to jeden z czynników jak być dobrym w tym co się robi.

- Jak im idzie? – zapytałem podchodząc do niego.

- Widać, że byli szkoleni, ale nie tak jak oczekiwałem – odparł znudzony. – Mają braki które da się ich nauczyć a także wyćwiczyć tak żeby robili wszystko w odpowiedni sposób. Nie da się jednak zmienić ich charakterów a zwłaszcza tego jednego. – wskazał głową na Luke'a.

- Jest inny, ale to nie znaczy, że to źle.

- Masz rację, ale jest zbyt delikatny – powiedział znacząco. – Nie wiem, czy poradzi sobie, kiedy przyjdzie pora, żeby wyciągnąć broń.

- To jego decyzja. My możemy tylko pomóc mu najlepiej jak możemy – naszym zadaniem było szkolenie a nie mówienie jak ktoś ma żyć. Widziałem w chłopaku potencjał, ale jego charakter to już inna sprawa.

Moje myśli momentalnie odpłynęły do poranka, kiedy zastałem go w domu tej nowej lekarki. Jego niesubordynacja działała mi na nerwy, ale musiałem je powstrzymać, bo to pokazałoby, że sobie nie radzę. Nie znaczyło to jednak, że odpuszczę i podczas treningów mogłem mu pokazać, gdzie jego miejsce.

On był jednym problemem do rozwiązania, ale najważniejszy problem mieszkał obok mojego domku. Zazgrzytałem zębami na myśl jak ciotka Sonia zagrała i oszukała mnie. Mogłem się tego spodziewać, że coś odwali, ale nie coś takiego.

Zatrudnienie kobiety lekarza to zły błąd, ale to, że zamieszkała obok mnie to przegięcie. Nie mogłem udawać, że nie widziałem tego jak wygląda i tego, że mi się podoba. W dodatku jej charakter sprawiał, że chciałem rzucić ją na łóżko i przykuć do niego kajdankami. Żadna kobieta do tej pory nie potrafiła mnie wkurwić i w jednej chwili wzniecić moje pożądanie.

- Manolo słyszysz co mówię?

- Co? – zapytałem Stephena nie wiedząc co dokładnie do mnie powiedział. – O co chodzi?

- Za trzy tygodnie przyjedzie kolejna tura, ale brakuje nam ludzi. Wiem, że w dwóch dajemy radę jednak czas pomyśleć o kolejnej osobie. Myślałem nad tym czy nie zatrudnić kilku byłych wojskowych i przypisać każdemu z nich określone zadania. Na przykład ja mogę się zajmować szkoleniem ich wytrzymałości fizycznej, ktoś innych uczyć ich wszystkiego o taktyce a kolejna osoba wszystkiego o broni. Co o tym myślisz?

- To dobry pomysł. – stwierdziłem. Może wymagał ode mnie więcej pracy, ale to dało się zrobić. – Musimy tylko znaleźć takich ludzi, którzy wiedzą o swojej pracy wszystko. Masz kogoś na myśli? – jego zdanie było dla mnie ważne. Był wyższy rangą ode mnie, ale i starszy więc bardziej doświadczony.

- Znam kilka osób. Mogę podzwonić i popytać – pokiwał głową.

- Dzięki Stephen – poklepałem go po ramieniu. – Idę zadzwonić do jednej takiej jędzy.

- Niech zgadnę. – spojrzał na mnie. – Sonia.

- Skąd wiesz?

- Tylko na nią mówisz jedzą, ale widziałem tą lekarkę. Tak blisko twojego domu. Czy to nie dziwne. – spojrzał na mnie rozbawiony.

#1.My chanceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz