Mika
Wchodząc do domu nie spodziewałam się, że zastanę taki widok. Tata siedział przy stole razem z Manolo i to nie zaskoczyło mnie najbardziej, ale to, że pomiędzy nimi stały dwie opróżnione butelki wódki a trzecia została napoczęta.
- Niezła zabawa – z podniesioną brwią usiadłam pomiędzy nimi.
- Mikaela witaj dziecko – tata spojrzał na mnie zamglonym wzrokiem, ale chyba jeszcze kontaktował.
Manolo nie wyglądał wcale lepiej w sumie to chyba gorzej zniósł picie z moim tatą. Leżał z głową opartą na stole i cicho pochrapywał.
- Czemu go upiłeś?
- Ja? – oparł głowę na ręce, ale omsknęła mu się i o mało co nie uderzył nią o stół.
- Tato no. Nie mogliście porozmawiać normalnie a nie od razu pić. Co wy dzieci jesteście czy co – odłożyłam torebkę na stół z trzaskiem.
- Rozmawialiśmy, ale jakoś tak wyszło – wymamrotał.
- No właśnie widzę – odetchnęłam głęboko kilka razy, żeby nie wybuchnąć, ale nic to nie dało. – Co was napadło.
- Tak jakoś zaczęliśmy rozmawiać...
- I zaczęliście pić? – ani trochę w to nie uwierzyłam.
- Mikaela? – z jękiem Manolo podniósł głowę i spojrzał na mnie nieprzytomnie.
- Śpij – używając trochę siły przycisnęłam jego głowę z powrotem do blatu. – No i co ja mam z wami zrobić?
Patrzyłam jak głowa taty opada z trzaskiem na blat stołu, ale on nawet się nie poruszył. Westchnęłam wiedząc, że teraz to się dopiero zacznie. W przepływie chwili chciałam podłożyć im pod głowy poduszki, ale zrezygnowałam z tego pomysłu. Sami doprowadzili się do tego stanu więc niech teraz cierpią.
Sytuacja nie wyglądała zbyt dobrze. Byli ode mnie więksi i więcej ważyli więc nie było takie możliwości, żeby przenieść ich do salonu a tym bardziej zaprowadzić Manolo do jego domu. W tej sytuacji miałam tylko jedno wyjście. Wystarczyło kilka minut i usłyszałam pukanie do drzwi.
- Dziękuję, że jesteś – otworzyłam drzwi Stephenowi i zaprosiłam go do środka.
- Co było na tyle pilne, że... Okej w sumie nie ważne – stanął przy stole patrząc na naprutych i śpiących mężczyzn.
- Zaprowadź ich do salonu i połóż na podłodze – powiedziałam. – Może będą mieli nauczkę na następny raz.
- Na pewno?
- Tak a co? – zapytałam beztrosko. Nie miałam wyrzutów sumienia, że tak ich potraktuję, ale to ich wina. Pić a upić się to dwie różne rzeczy a tej drugiej nienawidzę.
- Wstajemy – pochylił się nad Manolo i szybko go podniósł jakby nic nie ważył.
Ja w tym czasie zaczęłam sprzątać ze stołów. Było mi niedobrze czując unoszący się w całym pomieszczeniu zapach wódki. Butelki wyrzuciłam do kosza nawet tą opróżnioną do połowy a kieliszki wstawiłam do zlewu.
Stephen wrócił po mojego tatę, który nie był zadowolony, że każe mu się gdzieś iść.
- Nifdzie nie ide – mamrotał słaniając się na nogach. – Zsofaje z sórką – czknął i zasłonił ręką usta.
- Idziemy spać – powiedział do niego ciągnąc do salonu.
Ruszyłam za nimi patrząc jak i jego układa bokiem na podłodze. Najwyraźniej zlitował się nad nimi układając na dywanie śpiwór a pod głowami małe poduszki. Ja nie byłabym tak wyrozumiała.
![](https://img.wattpad.com/cover/334853693-288-k841830.jpg)
CZYTASZ
#1.My chance
RomancePoukładane życie Mikaeli kończy się w momencie, kiedy narzeczony wraca po wielomiesięcznej misji wojskowej nie sam a z nową kobietą. Jakby tego było mało szef w szpitalu, w którym pracuję zwalania ją bez powodu. Bez pracy i przyszłości przenosi się...