Rozdział 17

4.9K 288 6
                                    

Manolo

Trzy tygodnie później

Ta kobieta działała mi na nerwy. Od kilku tygodni unikała mnie, a kiedy próbowałem się do niej zbliżyć twierdziła, że jest zawalona pracą. Wiedziałem, że jest wściekła o tamtą noc i to jest jej zemsta.

Nie mogłem nawet jej przytulić czy pocałować. Raz próbowałem nawet wejść do niej przez okno, ale franca szybko się zorientowała i przycięłam mi dłonie ramą okna. W pierwszej chwili byłem wściekły a w następnej zaśmiewałem się w najlepsze.

Żadna kobieta nie potraktowała mnie w taki sposób, ale pomimo wszystko było warto na nią czekać. Dlatego dałem jej spokój pomimo tego jak bardzo chciałem wziąć ją w ramiona. Dzisiaj jest ostatni dzień, kiedy pozwalam jej odetchnąć. Pora w końcu poważnie porozmawiać.

Na początku jednak chciałem przygotować grunt. W tym celu musiałem wtajemniczyć we wszystko Stephena i tatę Mikaeli. Spodziewałem się oporu przy drugim mężczyźnie, ale zadziwiająco wszystko mi ułatwił.

Zabrałem się więc za przygotowanie wieczoru. Byłem zmuszony wtajemniczyć też Sonię, która nie posiadała się z radości na wieść, że chcę przygotować kolację dla dwojga. Zachwycona powiedziała, że jakoś przetrzyma Mikaelę dłużej, żeby nie zepsuła wszystkiego wcześniejszym pojawieniem się.

Liczyłem na to, że wszystko pójdzie dobrze.


Mika

Siedziałam przy stoliku w rogu sali patrząc od godziny na Adisę. Nie spodziewałam się, że tak szybko się tu zaaklimatyzuję. Ludzie ją polubili i nie pytali skąd jest jakby wiedzieli co się jej przydarzyło.

W końcu zobaczyłam jak pierwszy raz się śmieje. Szczerym i wielkim uśmiechem na żart jednego ze starszych mężczyzn siedzących przy stoliku. Nie przypominała tej zamkniętej w sobie kobiety, którą spotkałam na lotnisku. Wiedziałam jednak, że nie zapomniała o czym świadczyło jej niespodziewane zamyślenie albo patrzenie za długo w jeden punkt.

W końcu udało jej się oderwać od pracy i podeszła do mojego stolika siadając przede mną.

- Jak się spisałam? - zapytała z niewielkim uśmiechem.

- Radzisz sobie bardzo dobrze – odpowiedziałam bez chwili wahania. Nie mówiłam tego, bo tak trzeba a dlatego że to była prawda. Jej siła walki momentami mnie zaskakiwała. – Jak ci się tutaj podoba?

- Jest inaczej.

- Wiem co czujesz – rozejrzałam się po ludziach, którzy wkroczyli w moje życie i je zmienili. – To inny świat i inni ludzie. Tutaj można być sobą.

- Może to głupio zabrzmi, ale w tym miejscu o wszystkim się zapomina. – spojrzała na swoje dłonie splecione na stole.

- Wiem, że nie znamy się za długo, ale gdybyś chciała porozmawiać to ja tu jestem. Nie będę cię ocieniać, ale mogę cię wysłuchać. – Adisa nadal coś ukrywała a co nie pozwoliło jej iść dalej.

Nie wiedziałam co przeszła, ale po jej zachowaniu wiedziałam jedno. To nie były dla niej łatwe lata a wręcz pełne strachu, przerażenia i na koniec pogodzenia się z własnym losem. Nie wiem, jak udało jej się zrobić ten krok i ciec, ale jej się udało.

Nie chciałam też wspominać o tym, że ten kto ją więził może chcieć jej szukać i nie spocznie dokupi tego nie zrobi. Z tym też miałam zamiar coś zrobić, ale nie wiedziałam jeszcze co i jak.

#1.My chanceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz