Rozdział 21

4.8K 275 5
                                    

Mika

- Jak tu pięknie – zachwycałam się widokiem.

Na zdjęciach las wyglądał pięknie, ale widząc go na żywo to było coś zupełnie innego. Piękne zielone drzewa otaczały w samym jego środku polanę, na której rosły wszelkiego rodzaju kwiaty. W powietrzu unosił się ich piękny zapach docierając wprost do mojej duszy. Mogłabym tu zamieszkać i nigdy nie wychodzić poza jego teren.
Manolo wyciągał rzeczy z samochodu a ja w tym czasie zaczęłam przechadzać się po trawie. Nie mogłam uwierzyć, że tutaj byliśmy a jednak. Ten dzień nie zaczął się zbyt dobrze, ale zakończył wielką niespodzianką.

Wsłuchiwałam się w ćwierkanie ptaków i głośny szelest drzew. Jak nic w lesie mieszkały zwierzęta, które tak samo jak my podziwiały widoki. Powinno mnie to wystraszyć, ale jeszcze bardziej poczułam jakbym była we właściwym miejscu. W otoczeniu przyrody i zwierząt.
- Gotowe – oznajmił Manolo przyciągając tym moją uwagę.

Spojrzałam na wielki rozłożony namiot, który stał na baczność niczym żołnierz. Podniosłam wysoko brwi zaskoczona, że poradził sobie z nim tak sprawnie.

- Jak ty to zrobiłeś, że udało ci się rozłożyć go tak szybko? – podeszłam podziwiając efekt jego pracy.

- Lata wprawy – mrugnął do mnie.

- Muszę przyznać, że nawet wyszło ci nieźle – żartowałam z niego.

- Nieźle! – krzyknął oburzony. – Rozłożyłem go w pięć minut. Co za zołza – wymamrotał kierując się do pozostałych pakunków.

- Jesteś niezastąpiony! – krzyknęłam chcąc go udobruchać, ale chyba mi się nie udało, bo nawet się nie odwrócił.

Musiałam sprawdzić, jak wygląda ze środka, dlatego odsunęłam suwak przy drzwiach i wpakowałam się do jego wnętrza. Z zewnątrz robił wrażenie, ale w środku to było coś pięknego. Manolo rozłożył nawet pościel i poduszki na których ułożyłam głowę.

- Jak miękko – wymruczałam.

- Pamiętaj o tym, że to ja go złożyłem – pojawił się nade mną otaczając swoimi ramionami.

- Dziękuję – dotknęłam dłońmi jego twarzy. Jego dwudniowy zarost drapał mnie po wnętrzu dłoni, ale mi to nie przeszkadzało. Na samą myśl co może mi nim zrobić zrobiło mi się mokro w majtkach.

- Nie patrz tak na mnie.

- Jak?

- Jakbyś nie myślała o niczym innym jak o zerwaniu ze mnie ubrań.

- Wow – zachwyciłam się. – Zgadłeś. Właśnie to chciałam zrobić.

- Idę zadzwonić do twojego taty, że nie wrócimy przez dwa dni – oznajmił oddalając się ode mnie.

Patrzyłam na to zszokowana. Mój cały zapał ostudziły słowa o moim tacie. Nic tak nie psuło zabawy jak rodzice. Z przejawem czystej frustracji jęknęłam zawiedziona tak głośno, aby to usłyszał. Sądząc po jego śmiechu udało mi się to.

***

Przez dłuższy czas Manolo nie przychodził dlatego postanowiłam, że to ja wyjdę do niego. Rozejrzałam się patrząc teraz na skąpaną przy świetle księżyca polanę nie mogąc uwierzyć, że może być jeszcze piękniejsza. Zastałam go siedzącego na kłodzie przy rozpalonym ognisku, które co jakiś czas trzeszczało i puszczało w górę maleńkie ogniki. Cudowny widok z osobą, która jest dla mnie ważna. Usiadłam obok opierając głowę o jego ramię.

#1.My chanceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz