10

1.2K 68 3
                                    


Słowa mojego syna wcale nie są takie głupie. Rosie mogłaby być szpiegiem Davisa, jakby była dobrze wyszkolona to potrafiłabym udawać skrzywdzoną dziewczynę cierpiącą na amnezję. Ja jednak nie zamierzam dopuszczać do siebie takiej możliwości. Chce wierzyć, że ona mnie nie oszukuje.

— Rosie mogła wcześniej chodzić na strzelnicę, słyszałem też, że kobiety mają lepsze oko do strzału — sam nie wiem kogo bardziej staram się przekonać. Mnie czy Maxa.

Głaszczę też Rosie po plecach, bo chce żeby się uspokoiła. Kurwa zaczyna mi na niej coraz bardziej zależeć.

— Na serio w to wierzysz? — dopytuje mój syn, Chyba jednak nie byłem tak przekonywający jak bym chciał.

— Tak. A ty się tak nie martw, bo w razie czego to mi pierwszemu wbije nóż w serce — warczę zirytowany, a Max opuszcza pomieszczenie głośno trzaskając drzwiami.

Rosie się ode mnie odsuwa i spogląda prosto w moje oczy. Jej turkusowe tęczówki sprawiają, że znów się rozpływam. Cholera ja naprawdę mam do niej ogromną słabość.

— Wierzysz w jego słowa? W to, że jestem szpiegiem? — nie powinienem kontynuować z nią tej dyskusji żeby nie dostrzegłam, że mam jakieś wątpliwości. Jednak w konfrontacji z nią jestem bez sił. '— Po samej twojej minie widzę, że tak.

Jej głos przybiera bardzo smutny ton. Od razu budzi si,ę we mnie ochota by ją do siebie przytulić i pocieszyć.

— Przez chwilę tak pomyślałem, ale teraz uświadomiłem sobie, że miałaś bardzo dużo możliwości żeby mnie zabić, a jednak nadal żyję — układam dłoń na jej brodzie i podnoszę jej twarz, którą opuściła. Moja śliczna. — Jesteś dla mnie bardzo ważna.

— Nie zrozum mnie źle, ale jak wzięłam ten pistolet do ręki to poczułam się jakbym już wcześniej to robiła. Jak już zaczęłam strzelać to myślałam, że chociaż jedno wspomnienie powróci, ale tak się nie stało — i całe szczęście. Po tym wszystkim co się dzieje przy Rosie coraz bardziej nie chce by odzyskała pamięć.

Jeśli tylko by istniała możliwość by ona nigdy nie odzyskała swoich wspomnień to wiele bym za to dał. Niestety chyba nie ma takiej opcji.

Znów biorę ją w ramiona i tulę do siebie.

— Prosiłem byś już nie myślała o swoim dawnym życiu. Teraz masz inne i obiecuję, że sprawię, żeby było one szczęśliwe.

Rosie wskakuje na mnie i owija swoje nogi wokół mojego pasa. Atakuje moje usta, a ja z ogromną chęcią jej się poddaje.

— Będę mogła z tobą zostać? — czyli wystraszyła się Maxa. Będę musiał na osobności mu wyjaśnić żeby trochę się hamował przy Rosie. I ze swoimi podejrzeniami najpierw przychodził do mnie, a nie atakował ją.

— Będzie mi bardzo miło — jeszcze raz całuję jej słodkie usteczka i odkładam ją na sofę. Z szafki w moim biurku wyciągam jej białego ipada. Mała specjalnie go tu zostawia by mieć zajęcie podczas towarzyszenia mi podczas pracy.

Wracam na swoje miejsce i wchodzę w pocztę. Nagle wyświetla mi się reklama biura podróży i doznaje po prostu oświecenia.

— A może byś chciała pojechać na wakacje? Oczywiście wybór miejsca pozostawiam tobie — zaznaczam na samym wstępie.

Rosie odkłada tablet na kolana.

— Pojechalibyśmy w trójkę?

— O nie — szybko zaprzeczam. — Max od przynajmniej pięciu lat nigdzie ze mną nie jeździ, poza tym ja mam ochotę spędzić czas z tobą, a nie z nim.

Rosie się uśmiecha, a po wyrazie jej twarzy widzę, że mój pomysł jej się spodobał. I chociaż teraz naprawdę nie mam czasu to nie odmówię sobie wakacji, które mogę spędzić z moją ślicznotką.

— To może Hiszpania, albo nie Włochy. Chcę jechać do Włoch — szczerze to sądziłem, że wybierze jakieś kraje egzotyczne lub Paryż, ale skoro moja księżniczka chce jechać do Włoch to tam pojedzie. — Mam poszukać jakiegoś biura podróży czy masz ulubione?

— Nie korzystam z biur podróży.

Przytakuje głową i nie drąży dalej tematu. A ja już nie mogę się doczekać naszego wyjazdu i tych miłych chwil, które razem spędzimy.

Pov Rosie

Siedzę w salonie i przeglądam ubrania, które dopiero co przyszły mi z sklepu internetowego. Ostatnie zakupy tak źle się skończyły, że wolę zamawiać i przymierzać w domu. Jak coś nie będzie pasowało to zawsze można odesłać, a przynajmniej nikt nie będzie mnie napadać.

— Nawet nie starasz się ukrywać, że lecisz na kasę — oznajmia matka Maxa. Przez jej obcasy, których nie zdejmuje nawet w domu słyszałam ją z daleka. Nie zamierzam się jednak jej usuwać z drogi, bo przecież Louis nie raz już mówił, że to jest też mój dom.

— Nie muszę się pani tłumaczyć — nie mam zamiaru dać jej się sprowokować.

— Jeśli zagrażałabyś jedynie Louis'owi to by mnie to nie interesowało, ale twoje pojawienie się oznacza kłopoty dla mnie. I możliwe, że też dla mojego syna. Musisz stąd odejść.

Odkładam bluzkę na kanapę.

Skoro ta wiedźma aż tak bardzo chce ze mną wojny to ją dostanie. Tylko niech nie rozpacza jak przegra.

— Z tego co wiem to jest dom Louisa, a on chce żebym tu była — oznajmiam z wielką satysfakcją. Wstaje też i do niej podchodzę. — Nie chcę z panią wojny, ale na pewno nie pozwolę się wiecznie obrażać. Jestem z Louis'em, bo on mi się bardzo podoba i nie zamierzam się nikomu z tego tłumaczyć.

Kobieta prawie, że zaczyna dyszeć z złości. Chyba oczekiwała, że w milczeniu wysłucham jej słów, a później może ją za wszystko przeproszę. Na pewno się tego ode mnie nie doczeka.

— Skoro nie rozumiesz jak się do ciebie normalnie mówi to powiem w twoim języku. Masz się stąd wynosić gówniaro! — drugie zdanie wykrzykuje. Najwyraźniej zdawało jej się, że zrobi tym na mnie wrażenie. Pomyliła się jednak.

— Odczep się — wyciąga w moją stronę dłoń i chce mnie uderzyć, ale ja szybko ją łapię za tą rękę i wykręcam.

— Ała! Puszczaj! — krzyczy, bo naprawdę mocno jej wykręcam tą rękę. Czuję, że jeszcze trochę ją złamię, ale będzie jej się należało może dzięki temu nauczy się by nie wyciągać rąk do innych osób.

— Co się tu dzieje? — dociera do mnie głos Louisa, więc niechętnie ją puszczam. Chociaż nadal uważam, że nauczka by się jej przydała.

— Ta wariatka mnie zaatakowała! — krzyczy kłamliwie ta jędza.

Liczę na waszą opinię.

Tajemnicza kochanka Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz