Z każdym kolejnym drinkiem czuję się coraz bardziej rozluźniona. Już nawet nie przeszkadza mi obecność Theo. Teraz już się cieszę, że nie jestem tu sama. Theo naprawdę ma w sobie coś co mnie do niego przyciąga. Jak już przestaje się przekonywać, że go nie znoszę to jest on dość przyjemny.
— Pewnie jak zwykle mi nie uwierzysz, ale uwielbiasz wszelkiego rodzaju alkohol. I nie mam pojęcia jak to robisz, ale nigdy nie tracisz zdrowego rozsądku. A to przeczy wszelkiej fizyce, z twoją figurą to powinnaś padać po kilku drinkach — oboje wybuchamy śmiechem na jego słowa.
Upijam także moje picie. Niby nic szczególnego, bo to jedynie wódka z colą, ale i tak smakuje nieziemsko.
— Jeśli mam być szczera to cześć mnie chce odzyskać wspomnienia, ale cześć już nie. Wiem, jestem popierdolona — narzekam. Opieram się też o kanapę. Przenieśliśmy się do loży, bo tu jest wygodniej. Wolę z nim rozmawiać bez świadków.
Nikt tu nie ma pojęcia o moich problemów i wolę by tak pozostało.
— Wcale nie — obejmuje mnie swoim ramieniem. Wtulam się w niego, bo niczego teraz nie potrzebuję jak bliskości. — Nasz świat jest okrutny, a ty bardzo wiele przeszłaś. Chociaż uwielbiałaś swoje życie. Ani razu nie słyszałem żebyś się skarżyła.
A czytając swój pamiętnik mam zupełnie inne odczucia.
Cholera, a może ja po prostu byłam dobrą aktorką. Przed każdym odgrywałam inną rolę. A teraz już nigdy może nie dowiem się jak było naprawdę.
— Nie dziw się, że razem z wujkiem się smucimy jak nie chcesz spędzać z nami czasu. Nie raz na twoje życzenie robiłem wszystko by do was przyjechać. Cierpię teraz widząc, że nie chcesz być przy mnie — patrzy na mnie z bólem.
Kurwa przykro mi, że tak ich traktuje. Chciałabym żeby było inaczej, ale sama potrafię nad sobą zapanować.
— Ciągle mi mówicie jaka byłam, a nie chcecie posłuchać tego co teraz czuję — marudzę.
Kciukiem głaszcze mój policzek i się nachyla w moją stronę. Nie jestem jeszcze na tyle pijana by mu ulec. Odwracam, więc głowę na bok.
— Czemu nie chcesz nawet spróbować? Przecież jak raz się ze sobą prześpimy do nic się nie stanie. Jeśli nic nie poczujesz to po prostu każesz mi się odczepić. Posłucham i nie pisnę nawet słowem o tym co między nami zaszło.
Powinnam uderzyć go teraz w twarz i kazać już nigdy nie pokazywać się na oczy. Coś mnie jednak przed tym powstrzymuje. Chyba pod wpływem alkoholu resztki uczuć, które żywię do Theo we mnie się budzą. W końcu gdyby nic dla mnie nie znaczył to nie nawiedziałby mnie we snach gdy nie miałam pojęcia tego kim jestem.
— Jestem teraz z Louis'em — staram się brzmieć pewnie. Nie sądzę jednak by mi to się udało.
— No i co z tego?
— Jestem mu wierna — parska śmiechem na moje słowa.
— Kochanie ty nigdy nie przejmowałaś się takimi sprawami. Kierowałaś się tym co podpowiadało ci serce. A tym bardziej pożądanie — tym razem jego usta zjeżdżają na moją szyję. Tej pieszczocie się nie sprzeciwiam.
Jest przyjemna. Sprawia, że w moim brzuchu pojawiają się motylki.
Theo podtyka mi kolejnego drinka, którego opróżniam w całości. Alkohol ma zbawienne działanie. Sprawia, że człowiek czuję się tak doskonale.
A może by tak spróbować. Przecież by odzyskać chociaż część wspomnień muszę zacząć się zachowywać jak dawniej. Nie zamierzam od razu wracać do Theo. Chce jedynie zrozumieć co nas łączyło.
— Przysięgasz, że nikt się o tym nie dowie? — pytam dla pewności. Nie mam zamiaru rezygnować z Louisa, więc on nie może mieć o niczym pojęcia. Nie zniosłabym gdyby mnie zostawił.
— Jeszcze nigdy cię nie okłamałem i teraz też tego nie zrobię — patrzę mu prosto w oczy. Wydaje się być szczery. Lecz jestem pełna niepewności, że nie umiem stwierdzić czy się przypadkiem nie mylę.
— Jest tu jakiś pokój, który moglibyśmy zająć — na jego twarzy pojawia się uśmiech. Kurwa jeszcze nigdy nie widziałam tak zaraźliwego uśmiechu, nie potrafię go nie odwzajemnić.
— Jeden należy do naszych ulubionych. Spędziliśmy w nim mnóstwo miłych chwil — wstaje, a następnie wyciąga dłoń w moją stronę. Chwytam ją i podążam za nim.
Idziemy korytarzem aż dochodzimy do drzwi. Theo wstukuje jakiś kod i wchodzimy do pomieszczenia. Ono także jest podświetlone tym czerwonym światłem. Jest tu ogromne łóżko, a także futrzany dywan.
— Nikt nie ma tu wstępu poza nami. Tylko my się pieprzyliśmy w tym łóżku — szepcze mi na ucho. Na moim ciele pojawiają się ciarki. Jestem jednocześnie podekscytowana i się boję. Jest to na tyle mocna mieszanka, że czuję iż za chwilę serce wyskoczy mi z piersi.
Cholera jeszcze mogę to przerwać. Jakbym miała trochę rozumu w głowie to właśnie teraz bym wyszła z tego pokoju. Ja jednak tego nie robię. Poddaje się swoim nieczystym myślą i pragnieniom.
— Przeważnie preferujemy ostry seks, ale ja dziś chce się tobą zająć. Sprawić byś poczuła się kochana i uwielbiana. Zaopiekuję się tobą tak byś nie chciała nikogo poza mną — już otwieram usta by powiedzieć, że jest to już zdanie Louisa, ale on mnie ucisza namiętnym pocałunkiem.
A to już mnie rozczula.
Pozwalam mu się dalej całować, jego dłonie błądzą po moim ciele. Szybko odnajduje pasek moich spodni i go rozpina. Jednym ruchem zsuwa ze mnie spodnie. Koszulki za to sama się pozbywam.
— To będzie tylko jeden jedyny raz — zaznaczam i sama zaczynam go całować.
Nagle jednak ktoś wkracza do naszego pokoju. Razem z Theo zastygamy w bezruchu.
— Nie uwierzycie co się stało... — dociera do mnie radosny głos ojca. Nagle jednak milknie. Widocznie zauważył co się dzieje. — Później wam powiem, nie przeszkadzajcie sobie.
Spycha jednak z siebie Theo i naciągam spodnie na tyłek.
Właśnie dostałam znak, że nie powinnam zdradzać Louisa, nie zamierzam go ignorować.
Liczę na waszą opinię.