Najłatwiej teraz byłoby mu odpowiedzieć, że na pewno go nie zostawię. Byłyby to jedynie puste słowa, bo nie mogę być pewna, że jak już odzyskam pamięć to dalej będę chciała z nim być. Kłamstwa nie stanowią dla mnie wielkiego problemu, lecz widzę, że mu zależy. A coś w środku mnie nie chce by on cierpiał.
- Jeżeli byliśmy razem to nie widzę powodu czemu mielibyśmy się rozstawać. Lecz jeśli było inaczej to musisz wziąć pod uwagę to, że prędzej czy później odzyskam pamięć - zdaje sobie sprawę z tego w jaki sposób to mówię, ale musi mieć świadomość, że nie dam się oszukiwać. Nienawidzę gdy ktoś stara się mną manipulować.
- Od razu uprzedzam, że twój ojciec będzie robił wszystko by tylko nas rozdzielić. On mnie nie znosi jak już wspominałem.
- A to dla mnie znak, że jesteś wiarygodny.
Nie uważam, że tata chce dla mnie źle. On jednak ma skłonności do naginania rzeczywistości tak
by to jemu odpowiadało.
- Czyli zostajesz ze mną - stwierdza z lekkim uśmiechem na ustach.
No niestety będzie musiał przeżyć rozczarowanie.
- Możemy się spotykać, ale ze wspólnym mieszkaniem to się tak nie śpieszmy - wykorzystuje jego zawahanie i zabieram swoją dłoń. Nie należę do tych romantyczek, które lubią trzymanie za rączkę. Jestem bardziej rzeczowa.
- Było ci ze mną dobrze - ledwo powstrzymuje się przed przewróceniem oczami na jego słowa. Tłumaczenie mi jak było wcześniej nic mi nie daje.
- Możliwe, ale wolę sobie najpierw wszystko poukładać w głowie.
- Mieszkając w tym czasie pod jednym dachem ze swoim ojcem na pewno się do mnie nie przekonasz. Marcello on mnie nienawidzi i jest zdolny do wszystkiego byleby tylko nas rozdzielić.
- On dobrze wiem że jak się na coś uprę to i tak to zrobię.
Nie ma zadowolonej miny. By choć trochę go rozchmurzyć nachylam się w jego stronę i łączę nasze usta. Louis od razu reaguje, bo oplata mnie swoim ramieniem bym była jeszcze bliżej niego.
Znam jego usta. Nasze wargi doskonale do siebie pasują i jestem pewna, że nie raz się całowaliśmy. Niechętnie się od niego odsuwam jak już zaczyna mi brakować powietrza.
Przez moment spoglądamy sobie w oczy. Są błękitne, może odrobinę w innym tonie niż moje. Mogę jednak z całą pewnością stwierdzić, że są piękne.
Nagle Louis przerywa tą miłą chwilę opierając swoją głowę na moich piersiach.
- Zostań ze mną chociaż kilka dni. Tak bardzo się za tobą stęskniłem - naprawdę mam ochotę odpowiedzieć tak. Z miłą chęcią spędziłabym z nim kilka namiętnych chwili. Sądzę, że byłby one samą przyjemnością biorąc pod uwagę jak wyglądał dopiero nasz pocałunek.
Lecz muszę szybko sprawdzić jak się mają moje zawodowe sprawy. Mam roczną lukę w głowie i przez to nie wiem nawet jak się za to zabrać.
- Zaraz powinnam jechać - szatyn podnosi głowę. Widać, że nie spodziewał się takiej odpowiedzi.
- Tak szybko? I gdzie? - zamykam mu szybko usta krótkim pocałunkiem.
- Muszę sprawdzić pewne rzeczy - wykorzystuje jego nieuwagę i wstaje. - Obiecuję jednak, że niedługo cię odwiedzę.
- Skarbie jest po szóstej wieczorem.
- Wiem, ale ja już nie jestem dzieckiem.
***
Wchodząc do klubu, w którym przeważnie załatwiam swoje transakcję nie wiem czego się spodziewać. Powinnam zabrać swojego ochroniarza, bo przez taki okres mogło się wiele zmienić. No cóż. Jak zwykle poszłam na żywioł.
Podchodzę do baru i od razu zamawiam drinka. Szklankę podaje mi nieznany barman. Znaczy po jego stylu bycia wydaje mi się, że on mnie kojarzy. Chyba, że każdej obcej osobie posyła takie wyzywające uśmiechy.
- Długo cię tu nie było - na szczęście odzywa się jako pierwszy.
- Miałam tak wiele na głowie, że nawet nie pamiętam kiedy ostatnio tu byłam - oczywiście podejmuję tę grę. W tym świecie rzadko kiedy pokazuje się swoje prawdziwe oblicze. A to nie jest dobry do tego moment.
- No będzie z cztery miesiące - posyłam mu słodki uśmiech, bo właśnie przekazał mi bardzo istotną informację.
Moja niedyspozycja pojawiła się najwcześniej cztery miesiące temu. Muszę teraz w jakiś sposób się dowiedzieć czym przez ten czas się zajmowałam. Dzięki odkryje w jaki sposób dałam się pojmać Davis'owi.
- Widziałeś gdzieś może Octtavio? - ryzykuje pytając o niego. Znając tego wariata przez ten czas mógł się aż tak narazić komuś, że nie wykluczone, że wącha kwiatki od spodu.
- Masz szczęście niedawno się tu przewinął - wreszcie los chociaż odrobinę się do mnie uśmiechnął. Octtavio mi wszystko opowie, choćby to była najgorsza prawda.
- Idę w postronniejsze miejsce, a ty każ go znaleźć - już otwiera usta by si,ę sprzeciwić, lecz go wyprzedzam. - Wiesz, że umiem się odwdzięczyć - puszczam do niego oczko i zabieram swojego drinka.
Znam to miejsce jak własną kieszeń, więc od razu odnajduje miejsce, o które mi chodziło. Prawie, w każdym ekskluzywnym klubie takim jak ten są podobne pomieszczenia.
Interesów nie da się przecież załatwić w sali przepełnionej ludźmi i głośną muzyką.
Podchodzę do lustra i spoglądam na swój makijaż. Potrzebuje odświerzenia. Po zakończeniu rozmowy z Octtavio pojadę na chwilę do domu i dopiero później wybiorę się do Louisa.
Nagle w lustrze dostrzegam oblicze blondyna. On zawsze porusza się bezszelestnie i wchodzi tam gdzie ma ochotę.
- Pamiętasz mnie chociaż Marcello? - pyta głębokim głosem i robi krok w moją stronę. Testuje mnie. Widocznie usłyszał o mojej całkowitej amnezji i sprawdza czy pamięć mi wróciła.
- Tak i uprzedzam twoje wcześniejsze pytanie te plotki to prawda - odwracam się by być z nim twarzą w twarz.
- I co tak sobie nagle wszystko przypomniałaś - wlepia we mnie te swoje stalowe oczy. Jego twarz jest pozbawiona wszelkich emocji. Octtavio doskonale panuję nas swoją mimiką.
- Tak, ale w międzyczasie zapomniałam ostatni rok.
Parska śmiechem. To, że udało mi się go rozbawić to prawdziwy wyczyn. Szkoda, że mi w ogóle nie jest do śmiechu.
- Z tego co się dowiedziałem to twoja roczna luka w głowie to doskonała informacja dla Rodrigo i Theo.
Liczę na waszą opinię.