cz 2.15

214 21 2
                                    


— Nie rozumiem czemu nie zamontowałeś tam żadnych podsłuchów ani kamer — narzekam na Octtavio. Wolałabym na własne uszy usłyszeć to co powie Theo, a nie bazować na zeznaniach innych osób. Oczywiście nie twierdzę, że kobieta wynajęta przez blondyna będzie chciała nas oszukać. Lecz i tak czułabym się bardziej komfortowa słysząc jego słowa na własne uszy.

— Nie wiem jak ciebie, ale mnie nie kręci oglądanie jak się pierdolą starzy gangsterzy — posyłam mu wściekłe spojrzenie. To nie jest czas na żarty.

— Mógłbyś dzięki temu mieć dużo przydatnych materiałów.

— Nie potrzebuję łatki szantażysty. Wtedy nikt by mnie nie traktował poważnie.

Może i racja. A, że Octtavio przez swoje niepewne pochodzenie ma gorzej.

— Liczę na to, że ta dziewczyna będzie potrafiła go pociągnąć za język. Theo jest uważny i nie sądzę by się zdradził.

— Jako kobieta myślisz w innych kategoriach. My faceci lubimy się otwierać po długim i wyczerpującym seksie. A Lena z całą pewnością da radę go zmęczyć.

Do samego rana nie dostaliśmy żadnej informacji. Jestem przekonana, że Octtavio doskonale zdawał sobie z tego sprawę, lecz nie powiedział ani słowa liczą, że z nim zostanę.

— Ciekawe kiedy się z nami skontaktuje — oznajmiam sennym głosem. Popijam cieplutką kawę, bo nie obyło się bez wycieczki na stację benzynową. — Obiecuję ci, że jak nie dowiemy się niczego nowego to poniesiesz surowe konsekwencje.

Parska śmiechem na moje słowa. W mojej wypowiedzi nie widzę niczego zabawnego.

— Nie marudź. To wcale nie była najgorsza noc.

Posyłam mu wściekłe spojrzenie, i właśnie w tym momencie na jego szczęście komórka zaczyna dzwonić.

— Oby to była godna uwagi informacja — warczę do niego przez zaciśnięte zęby.

Odbiera on połączenie i rozmawia krótko półsłówkami. Nic z tego nie rozumiem.

— Idziemy — mówi zaraz po rozłączeniu się. Szybko wysiada, więc nie mam możliwości zadania jakiegokolwiek pytania. Podążam więc za blondynem. Jest po piątej rano, więc nie boję się, że ktokolwiek mnie zobaczy. O tej porze śpią lub wrócili już do domu.

A jeśli chodzi o Theo to dostałam informację, że odjechał, więc pokazanie się teraz nie stanowi dla mnie zagrożenia.

Wchodzimy do pomieszczenia, w którym nigdy wcześniej nie byłam. Po wejściu od razu atakuje czerwień ze ścian. Lubię ten kolor, ale tu jest zbyt wyrazisty.

Na brzegu rozmemłanego łóżka siedzi czarnowłosa dziewczyna. Octtavio miał rację twierdząc, że jest do mnie podobna.

— Dzień dobry — mówi wystraszonym tonem. Każdy twierdzi, że prostytutki są śmiałe i wygadane, a ta dziewczyna wydaje się cicha.

— Mów czego się dowiedziałaś — oznajmia poważnym tonem blondyn. Widać, że swoich ludzi trzyma krótko. Jednej strony to dobrze, bo nie odważy się nas oszukać. — Tylko chcemy wiedzieć konkrety, a nie jakieś pierdoły.

Podnosi głowę i zauważam, że ma takie same oczy jak ja.

— Jak zwykle zwracała się do mnie Marcella — podnoszę wzrok ku górze. On na serio jest popierdolony. — Po kilku drinkach zaczął mi tłumaczyć, że musiał tak postąpić, że żałuje, że to się tak potoczyło, ale nie miał innego wyjścia.

Te słowa utwierdzają mnie w przekonaniu, że moje porwanie za związek z Theo, ale niestety to nie są jeszcze żadne konkrety i nie mogę go na podstawie tej wypowiedzi o nic oskarżyć, bo wyjdę na wariatkę.

— To za mało — dziewczyna spuszcza wzrok na podłogę. — Będziesz musiała się dowiedzieć więcej.

— Ale jak? On przychodzi kiedy ma ochotę.

Uśmiecham się na jej słowa.

— Dam ci do niego. Zadzwonisz i zapewnisz, że sama się o niego postarałaś. Powiesz mu też, że za nim tęsknisz i nie myślisz o niczym innym jak o nim.

Faceci są bardzo prości w obsłudze. Uwielbiają gdy kobiety się o nich starają i jestem pewna, że jeśli ta dziewczyna tak powie Theo to on przyleci do niej w podskokach. Sądzę też, że bardziej się przy niej otworzy.

— Zależy mi byś go porządnie pociągnęła za język, ale na tyle subtelnie by on się niczego nie domyślił. To trudne zadanie, ale obiecuję, że jak się spiszesz to sowicie cię wynagrodzę. Nie będziesz musiała już sprzedawać swojego ciała.

— O tym akurat decyduje ja — wtrąca blondyn.

Odwracam się do niego i posyłam znaczące spojrzenie. Nic nie mówię, bo dla naszego wspólnego dobra lepiej będzie jak nie będziemy się kłócić przy podwładnych.

— Oczywiście po uzgodnieniu z tobą — na pięcie się odkręcam by znów patrzeć na tą dziewczynę.

Dyktuje jej numer, a ona zapisuje go w swoim telefonie.

— Nie dzwoń dziś, bo to mogłoby być podejrzane. Zanim też zaczniecie rozmowę zadbaj o to by był pijany. Życzę powodzenia — mówię i opuszczam pokój.

— Nie waż się ze mną kontaktować jeśli nie będziesz miał mi nic konkretnego do powiedzenia — informuje Octtavio jak już zmierzamy do wyjścia.

— Nigdy nie zawracam ci tyłka bez powodu — przewracam oczami. Nie powinien mnie irytować teraz gdy jestem zmęczona i zła. To nie jest bezpieczne połączenie.

— Mówię serio.

Dogania mnie.

— Ja jedynie dbam o to byś nie umarła z nudów. Ile atrakcji może ci zapewnić Tomlinson. Możesz mówić swoje, ale ja jestem pewien, że on nie dotrzymuje ci kroku — zaciskam dłonie na jego słowa. Nie ma prawa rozmyślać nad moim związkiem. To tylko moja sprawa.

— Dużo lepiej będzie jak zajmiesz się swoim życiem — warczę w jego stronę, ale on nie wygląda na wystraszonego, a bardziej zaintrygowanego.

Nie odpowiada też na moją groźbę tylko łapie moją twarz w swoje dłonie i łączy nasze usta.

Liczę na waszą opinię.

Tajemnicza kochanka Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz