ROZDZIAŁ 9

518 26 15
                                    

NATALIE

Dzisiaj jest ta impreza u Mic a ja nadal zastanawiam się czy iść na nią czy jednak odmówić. W końcu jednak postanowiłam iść i przy okazji... poprosić Aarona aby ze mną poszedł. Wtedy po prostu nie będę się czuła skrępowana. 

Jak zwykle o 6 poszłam biegać i liczyłam trochę, że spotkam Aarona, ale niestety tak się nie stało. No cóż, będę go musiała zatrzymać w biurze. Po godzinie biegania wróciłam do mieszkania, gdzie zrobiłam sobie śniadanie i kawę. Zjadłam je jak zwykle na balkonie, obserwując otaczający mnie świat. 

Po śniadaniu, posprzątałam i poszłam ubrać się do pracy. Dzisiaj postawiłam na szerokie białe eleganckie spodnie i czarną koszulę oraz czarne szpilki. Włosy rozpuściłam i podkręciłam końce aby przypomniały loki. Zrobiłam również lekki makijaż aby moja cera nie wyglądała na zmęczoną. Chociaż cieni pod oczami ledwo co udało mi się ukryć. Niespanie w nocy ma też swoje minusy. 

Gdy w końcu byłam gotowa zabrałam swoją torebkę i wyszłam z mieszkania, dobrze je zamykając. Zeszłam przed blok i podeszłam do swojego samochodu. Otworzyłam go kluczykami i wsiadłam do niego. Wyjechałam z parkingu i pojechałam do pracy. Niestety trochę też musiałam postać w korku, więc na parking podziemny wjechałam równo o 9. Ale miałam cholernego farta, bo na równo ze mną przyjechał Aaron. Jak tylko zaparkowałam samochód, wysiadłam z niego i zamknęłam, po czym zatrzymałam się aby poczekać na Aarona.

- Cześć.- powiedział ze swoim uśmiechem, kiedy do mnie podszedł.

- Hej.- powiedziałam.- Mam do ciebie taką nietypową sprawę.

- Zamieniam się w słuch?- powiedział i wcisnął przycisk windy.

- Nie chciałbyś pójść ze mną na przyjęcie do mojej siostry?- zapytałam.- Od razu zaznaczam, że będzie tam mój były.

- A więc udawany związek?- zapytał.

- Mniej więcej.- powiedziałam.

- Okey, pójdę z tobą na tą imprezę.- powiedział.- O której jest?

- O 18.- powiedziałam.- Podjadę po ciebie, oki?

- Jasne.- powiedział.

Oboje wsiedliśmy do windy i każdy z nas wcisnął numer swojego piętra. Pierwszy wysiadł Aaron, więc zanim wysiadł uśmiechnął się i życzył mi miłego dnia. Zrobiłam to samo co on i pojechałam windą na swoje piętro, gdzie zaczęłam się witać ze swoimi współpracownikami. 

Weszłam do swojego biura, gdzie niestety dzisiaj nie czekały na mnie żadne kwiaty, ale na kawowym stoliku wciąż były róże od Gaviego. Podeszłam do nich i dotknęłam ich, po czym parę listków opadło na stolik. Te róże rozpadają się tak samo jak mój związek z Gavim. Patrzyłam się na ten bukiet i jedna róża przyciągnęła mój wzrok. Dotknęłam jej i stwierdziłam, że jest sztuczna. Reszta róż była żywa a tylko ta jedna była... sztuczna.

- Będę cię kochał dopóki ostatnia róża nie zwiędnie.- powiedziałam sama do siebie.

Uśmiechnęłam się sama do siebie i wyciągnęłam tą różę. Położyłam ją na swoim biurku, tak aby ją widzieć. Po pracy wezmę ją do domu i wstawię do jakiegoś małego wazonu. Będzie mi przypominać o tym, że Gavi jeszcze wtedy się starał. 

 Usiadłam na swoim fotelu i zajęłam się pracą. Naprawdę praca szła mi szybko, ale ja co chwilę dotykałam tej jednej róży, tak jakbym wewnętrznie bała się, że zaraz zniknie i stracę wszystko co z tą jedną sztuczną różą jest związane. A tego nie chce, bo moje uczucia do Gaviego wciąż są żywe i nim wygasną jak ogień w kominku to musi minąć sporo czasu.

Jesteśmy sobie pisani |Pablo GaviOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz