ROZDZIAŁ 21

431 18 0
                                    

GAVI

- Kurwa mać!- powiedziałem wściekły.- Ten wieczór nie tak miał wyglądać.

- Inaczej on się skończyć nie mógł.- wtrąciła się Laura a ja spojrzałem na nią groźnie.- Prawdę mówię. Okłamałeś ją! Zataiłeś przed nią fakt, że twoja kochanka pojawiła się w waszym mieszkaniu!

- Laura słońce!- powiedział Pedri i zatkał jej usta ręką.- Dosyć!

- Bronisz go?- zapytała, odrywając jego rękę od swoich ust.- Czyli mam rozumieć, że ty zrobiłeś to co on?

Pedri rozdziawił buzię i spojrzał na mnie.

- To co zrobiłeś było złe, bardzo złe.- powiedział Pedri, pokazując na mnie palcem.

- Pantofel.- powiedziałem.

- Stary ja się jej....- powiedział i spojrzał na Laurę, która czekała na jego odpowiedź.- Muszę przypodobać. Moje słoneczko to uwielbia.

- Ta? Serio? Uwielbia?- zapytałem, unosząc brwi do góry.- Jesteś pantofel Gonzalez. 

- To nie ja sobie związek niszczę.- powiedział ostro Pedri.

- Wiem.- powiedziałem wściekły.- Wiem, że nie ty! Ale ja tak właściwie też nie! Po prostu ta laska się mnie przyczepiła i nie chce się odwalić. Gdybym wiedział, że zabierze Natalie ten naszyjnik to przecież kazałbym jej go oddać.

- I tak musisz jej kazać go oddać.- powiedziała Laura.- Jak chcesz go odzyskać, geniuszu?

- Pojadę do niej jutro jak tylko odzyskam samochód.- powiedziałem.

- Ja nie wierzę, że ona ci go odda po tym jak ją poprosisz.- powiedziała zrezygnowana Laura.

- Ja jej nie będę prosić.- powiedziałem.- Ja jej rozkaże oddać ten naszyjnik. Bo póki co to jestem zdesperowany aby odzyskać ten naszyjnik i aby Natalie nie miała złamanego serca.

Laura i Pedri kiwnęli mi głowami, kompletnie nie przekonani tym, że odzyskam ten naszyjnik. Ale ja zrobię wszystko co w mojej mocy aby go w całości oddać Natalie. W sumie jak tak patrzeć to Natalie ma rację. Sofia weszła w naszą przestrzeń osobistą. Nasza sypialnia to jedyne miejsce do którego nikt prócz nas nie wchodzi. Nawet jak nasi rodzice nas odwiedzają to w to jedyne miejsce nie zaglądają. 

Impreza skończyła się jakoś po 1 w nocy. Oczywiście zostałem bez samochodu, który dałem Natalie, więc Pedri i Laura musieli mnie podwieź do domu. Gdy wjechali na moje osiedle, podziękowałem im i tyle ile sił w nogach pobiegłem do mieszkania w którym była.... cisza.

Światła były pogaszone i w mieszkaniu panował mrok.

- Natalie?- zapytałem cicho, po czym zajrzałem do sypialni.

Niestety łóżko było zaścielone dokładnie tak samo jak je rano zrobiła. Zacząłem po kolei sprawdzać wszystkie pokoje, ale w ani jednym nie było Natalie. Cholera jasna! Powinna tutaj być. Podszedłem do okna w kuchni i wyjrzałem przez nie. Tak jak myślałem. Mojego samochodu nie ma na parkingu.

Wyciągnąłem telefon z kieszeni i wykręciłem jej numer. Niestety nie było sygnału. Natalie wyłączyła telefon. A co jeżeli nie wyłączyła tylko coś się stało? Może ktoś ją porwał? Albo co gorsza nie żyje, bo miała jakiś wypadek?

Im dłużej tak o tym myślałem tym coraz bardziej bolało mnie w klatce piersiowej. W końcu zdecydowałem się zadzwonić do jej.... mamy. Niby pani Sylvia mnie lubi, ale jeśli Natalie pojechała do domu rodzinnego i powiedziała jej oraz Javierowi co się stało to na bank mnie teraz nienawidzą. Ale teraz muszę się dowiedzieć, że ona tam jest. Bezpieczna. 

Jesteśmy sobie pisani |Pablo GaviOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz