ROZDZIAŁ 7

550 22 3
                                    

NATALIE

Obudziłam się pierwsza i patrzyłam na śpiącego obok mnie Pabla. Nie wierzę, że został na noc. Miałam być twarda, ale gdy go widzę to moje kolana miękną, gdy się uśmiecha robi mi się słabo a jak mnie całuje to już w ogóle przepadam. Tylko, że tak naprawdę to nie powiedziałam mu jeszcze, że mu to wybaczam. Ale chyba to zrobię, tylko uprzednio chce to z kimś omówić. I myślę, że... Laura będzie odpowiednią do tego osobą.

Wstałam z łóżka i ubrałam szlafrok leżący na fotelu. Po cichu wyszłam z sypialni i poszłam do kuchni zrobić sobie kawę i śniadanie. Gdy włączyłam ekspres, podstawiłam pod niego szklankę i czekałam aż się zrobi kawa.

- Cześć.- odezwał się Pablo, opierając się o framugę wejścia do kuchni.

Odwróciłam się, opierając się o blat kuchenny i uśmiechnęłam się. 

- Cześć.- powiedziałam z uśmiechem.

Odwzajemnił mój uśmiech i podszedł do mnie, obejmując mnie pasie.

- Pierwszy raz od 3 dni się wyspałem.- powiedział.- Czy mogę tak codziennie się budzić?

- Oj no nie wiem.- powiedziałam i akurat ekspres wydał sygnał dźwiękowy, dając mi tym samym, że moja kawa jest już gotowa.

Wzięłam ją spod automatu i napiłam się jej. 

- Ale wczoraj...- powiedział, ale ja mu nie dałam dokończyć.

- No wczorajszy wieczór, był mega udany.- powiedziałam i przejechałam ręką po jego ramieniu.- Ale to nie oznacza że ci wybaczam. 

- Myślałem, że...- powiedział i odsunął się ode mnie.- Że mogę wrócić, do domu. Natalie my wczoraj się pogodziliśmy.

- Nie Pablo, my wczoraj się całowaliśmy, ty zostałeś na noc, ale ja nadal nie powiedziałam ci słowa wybaczam.- powiedziałam.

- Co za problem?- zapytał.- Zrób to teraz. Zapomnimy o całych tych 3 dniach i wszystko wróci do normy. Przecież oboje tego chcemy.

- To nie jest takie proste jak ci się wydaje.- powiedziałam i usiadłam na krześle.-Wciąż boli mnie to, że mnie zdradziłeś.

- Okey, wiem, rozumiem.- powiedział i nachylił się do mnie, opierając się rękami o stół.- Wybacz mi to a codziennie będę ci udowadniał, że cię kocham.

Patrzyłam się na niego i czułam, że powinnam podjąć jakąś decyzję. Westchnęłam i oparłam się o krzesło.

- Wieczorem powiem ci jaką podjęłam decyzję.- powiedziałam.- Obiecuje ci, że przemyślę wszystkie za i przeciw. I wezmę pod uwagę to, że byliśmy razem 4 lata.

- Okey.- powiedział.- Zgadzam się. Chociaż zapewne nie mam żadnego wyjścia, prawda?

- Nie.- powiedziałam.- Zadzwonię do ciebie i przyjedziesz tutaj i ci powiem co zdecydowałam. 

- Dobrze.- powiedział.

Nie na to liczył, ale zaakceptował to. Dobrze wie, że wszystko zależy ode mnie. A ja podejmę dobrą decyzję. Tylko najpierw ją z kimś obgadam. Zjedliśmy wspólnie śniadanie i Gavi pożegnał się ze mną, bo niestety wszystkie swoje rzeczy ma w domu Laury i Pedriego.

Jak tylko odjechał, ubrałam się w białą spódnicę midi i niebieską koszulę w drobne paseczki a do tego granatowe szpilki. Włosy wyprostowałam i zrobiłam makijaż, podkreślając beżową szminką usta. Gdy byłam gotowa, wzięłam telefon i odszukałam numer Laury. Kiedyś się wymieniłyśmy swoimi numerami, tak aby mieć siebie w kontaktach na wszelki wypadek. Nacisnęłam zieloną słuchawkę i przyłożyłam telefon do ucha. Po dosłownie kilku sekundach odebrała.

Jesteśmy sobie pisani |Pablo GaviOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz