ROZDZIAŁ 25

418 20 5
                                    

NATALIE

To cudownie było zobaczyć, że Pedri i Laura pogodzili się i znowu są razem. Bałam się, że to co budowali przez tyle lat rozsypie się jak domek z kart. A oni? Przetrwali wszystko. Oni razem przetrwają największe burze, sztormy, tsunami. Takie coś mi imponuje. Bo mogę to przynajmniej zobaczyć u innych. Niestety po dzisiejszej porannej rozmowie z Pablem nie mogę powiedzieć, że my przetrwamy wszystko. Jak dla mnie ludzie zbliżają się do siebie jeszcze bardziej gdy biorą ślub. Gdy go nie mają po prostu żyją obok siebie i powoli ich miłość umiera. A ja tego nie chce. Nie chce aby moja miłość do Pabla umarła. Ale też nie chce dać mu pierścionka i kazać klękać jak kazałam 5 lat temu Pedriemu. Chce aby on sam doszedł do tego, że mnie kocha i, że chce spędzić ze mną resztę życia. A póki co chyba muszę cierpliwie czekać.

Miałam wrócić do mieszkania i mieliśmy razem zrobić romantyczny wieczór, ale jak tylko wyjechałam z parkingu to stwierdziłam, że pojadę do.... bezpiecznego miejsca Gaviego. I aby nikt mi nie przeszkodził to po prostu wyłączyłam telefon i zostawiłam go w samochodzie.

Weszłam schodkami na tą wielką skałę i usiadłam na ławce, patrząc się w ciemną przestrzeń przede mną. To miejsce naprawdę uspokajało myśli i pozwalało się wyciszyć. Gdy po godzinie siedzenia na ławce poczułam zimno, postanowiłam wrócić do mieszkania w którym Pablo na pewno odchodzi od zmysłów, gdzie ja jestem. Ale jak szłam do samochodu to pomyślałam, że potrzebowałam tutaj przyjechać. Coś w mojej głowie kazała mi się w tym miejscu dzisiaj pojawić.

Wracałam do mieszkania powoli wsłuchując się w jakieś romantyczne piosenki o miłości. Gdy podjechałam pod swój blok, zaparkowałam samochód obok samochodu Pabla i wysiadłam z niego. Zamknęłam go kluczykami i poszłam w stronę swojego bloku. Weszłam schodami na 3 piętro i kluczami otworzyłam mieszkanie, wślizgując się do niego.

- Oszalałaś do reszty?!- zapytał wściekły Pablo.- Czy ty wiesz jak ja się o ciebie martwiłem?! Dzwoniłem a ty wyłączyłaś telefon. Dlaczego? Co się z tobą dzieje Natalie? Miałaś wrócić po meczu do mieszkania a ty gdzie pojechałaś? Co? No słucham?! Myślałem, że oszaleje! Chociaż przez chwilę pomyślałaś o mnie, o tym jak ja się będę czuł?!

Podeszłam do niego i stając na palcach przytuliłam go mocno.

- Chce spędzić z tobą resztę mojego życia.- powiedziałam.- Kocham cię. 

- Ja... też cię kocham.- powiedział zdezorientowany moim zachowaniem. 

- Nie wystarczą mi twoje słowa.- powiedziałam i odsunęłam się od niego.- Ja ciebie też. Pragnę znacznie więcej. Chce wiedzieć czy uwzględniasz mnie w swojej przyszłości dokładnie tak samo jak ja uwzględniam ciebie w mojej. 

Patrzył się na mnie próbując znaleźć jakiekolwiek słowa na to co mu powiedziałam. 

- Wiem jakiej odpowiedzi oczekujesz.- powiedział cicho.- Wiem co chcesz usłyszeć ale ja ci tego nie mogę powiedzieć.

Nie powiedział mi, że mnie uwzględnia w swojej przyszłości. Nie mogłam w to uwierzyć. Czy to... był nasz koniec? Łzy ciurkiem zaczęły spływać mi po policzkach. Nigdy nie będę miała tego czegoś co ma Laura. Tego, że Pedri ją uwzględnia w swoim życiu i w swojej przyszłości. A mnie? Mnie nie uwzględnia nikt. Szczególnie Pablo i dlatego to boli mnie najbardziej.

Ominęłam go i weszłam do kuchni, siadając na krześle i tym razem rozpłakałam się. Ukryłam twarz w dłoniach i próbowałam się uspokoić. I niestety im dłużej o tym wszystkim myślałam, tym znów pociekły mi łzy po policzkach choć wcale tego nie chciałam. Pragnęłam być silna a byłam taka słaba.

Jesteśmy sobie pisani |Pablo GaviOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz