ROZDZIAŁ 5

666 23 5
                                    

GAVI

Zostawiła mnie. Zerwała ze mną. Po 4 latach związku znowu jestem singlem. I wiecie co? Nie cieszę się z tego. Miałem po tej randce zdecydować z którą chce być, ale właściwie od kiedy Sofii zapytała mnie o cenę mojego samochodu i to, że ja mam jej kupić samochód, wiedziałem, że coś tutaj nie gra. Potem było już tylko gorzej, dlatego uciekłem z tej randki i czym prędzej pojechałem do mieszkania. Naprawdę liczyłem, że Natalie mi wybaczy a ona... Ona już o Sofii wiedziała. I dokładnie wiedziała, że zabrałem ją do naszej restauracji. To ją złamało doszczętnie. Właściwie to nigdy nie widziałem ją w takim stanie. Ona zazwyczaj po związkach nie płakała. Ale po naszym zalewała się łzami. 

Jak weszła do sypialni, słyszałem jak płacze. Przysłuchiwałem się jej łzom i dobrze wiedziałem, że to przeze mnie. Że płaczę, bo ją zraniłem i złamałem serce. Gdyby tylko wiedziała, że cholernie tego żałuje i, że nie tylko jej serce cierpi, ale moje także. Po tym jak mi powiedziała, że to koniec, tak mocno zakuło mnie w klatce, jakby jakaś część mnie odleciała i rozbiła się o kuchenne kafelki z trzaskiem. 

Zabrałem swoją walizkę i wyszedłem z mieszkania. Zszedłem schodami do samochodu, do którego wrzuciłem walizkę i do którego wsiadłem, zastanawiając się co dalej. Nie dość, że straciłem dziewczynę, którą jednak bardzo kocham to jeszcze nie mam dachu nad głową. W końcu podjąłem decyzję, że jadę do... Pedriego. On jest jedyną osobą, która mi pomoże. I mam nadzieje, że chociaż on mi wybaczy tą dzisiejszą kłótnię. 

Odpaliłem samochód i po 10 minutach stanąłem pod domem Gonzaleza. Światła się paliły a więc musiał razem z Laurą być w domu. Wypuściłem głośno powietrze z ust i zabrałem swoją walizkę, po czym stanąłem pod drzwiami i dzwonkiem zadzwoniłem. Dosłownie po chwili, drzwi otworzył mi Pedri, zdziwiony tym, że stoję pod jego drzwiami po godzinie 20. Najpierw spojrzał na mnie a potem na walizkę i westchnął.

- Wiedziała o niej, prawda?- zapytał zrezygnowany.

- Wiedziała.- powiedziałem załamany.

- Właź gamoniu.- powiedział i wpuścił mnie do domu.- Laura!! 

- Co?!- odkrzyknęła mu z góry Laura, która po chwili pojawiła się na schodach.

Spojrzała na mnie a potem na Gonzaleza a na końcu na walizkę.

- Przedstaw się jej, będzie zbyt zszokowana.- powiedział mi cicho Pedri a ja to zrobiłem.

Podszedłem do niej i uścisnąłem jej dłoń.

- Pablo Gavi, ale mów mi Gavi.- powiedziałem.- Będę tutaj mieszkał przez jakiś czas.

Laura rozdziawiła buzię i zastygła jak słup soli. Minęła dłuższa chwila zanim się otrząsnęła.

- Czy... ty... właśnie... za... radą... mojego narzeczonego mi się przedstawiłeś?- zapytała.- I co to znaczy będę tutaj mieszkał przez jakiś czas?

- Natalie wyrzuciła mnie z domu i właściwie to rzuciła. Tak dosłownie.- powiedziałem.

- Wiedziała o Sofii?- zapytała Laura i mnie zdziwiła.

Czy oni dwaj się zgadali czy co?

- Skąd wy oboje wiedzieliście, że Natalie wie o Sofii?- zapytałem.

- Stary, ta dziewczyna jest ciągle krok przed tobą.- powiedział Pedri.

- Pościele ci na górze w gościnnym.- powiedziała Laura.- A ty Pedri zrób mu melisę. 

- A może coś mocniejszego?- powiedział Pedri.

- Melisa!- powiedziała ostro Laura.

- Melisa.- powtórzył Pedri.- Napijemy się oboje tej melisy. 

Jesteśmy sobie pisani |Pablo GaviOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz