ROZDZIAŁ 17

464 18 3
                                    

GAVI

Niestety w dzisiejszym meczu przeciwko Celcie nie będę grać a jedynie co mogę to pojawić się na trybunach. Myślałem, że może Natalie pójdzie ze mną na ten mecz, ale ona postanowiła zostać dłużej w pracy. Nie za bardzo mi się ten pomysł spodobał, ale nic jej nie powiedziałem. Nie potrzebuje kolejnej kłótni. Szczególnie teraz gdy naprawdę dobrze nam się układa.

Mecz zaplanowano na 18. Zazwyczaj już przed 17 jestem na stadionie a dzisiaj mogłem się poczuć jak zwykły kibic i jechać na stadion faktycznie na tą 18. Ubrałem czarne bojówki i czarną bluzę z kapturem. Gdy byłem gotowy wyszedłem z mieszkania, które uprzednio zamknąłem. 

Zszedłem do swojego samochodu i otworzyłem go, wsiadając do niego. Wyjechałem z parkingu i skierowałem się w stronę stadionu, gdzie jak na złość nie umiałem znaleźć wolnego miejsca. A więc to są uroki bycia normalnym kibicem. Nigdy się nie ma parkingu. 

W końcu jakiś jeden na samym końcu udało mi się znaleźć. Zaparkowałem na nim i zamknąłem samochód. Pokazałem ochronie bilet i bez problemu wpuścili mnie na stadion. Poszedłem tam gdzie zazwyczaj siedzą niegrający piłkarze oraz gdzie na prawie każdym meczu siedzą nasze dziewczyny.

Zbliżając się do tych miejsc, zobaczyłem Laurę i Mic oraz małego Carlosa. To chyba jego pierwszy mecz w życiu. Ale niech widzi od małego co będzie w przyszłości robić. Ansu raczej będzie chciał aby grał w piłkę. Tak samo czekam aż Gonzalezowi urodzi się syn i oboje będziemy mogli mu pokazać co będzie robić jak dorośnie. 

- Cześć.- powiedziałem do dziewczyn, które były zaskoczone moją obecnością.

- Sądziłam, że dzisiaj będziesz oglądać ten mecz w telewizji.- powiedziała Laura.

- Proszę cię.- powiedziałem ze śmiechem.- Stadion pod nosem a ja będę kisił się w mieszkaniu. O co to, to nie.

- No dobra.- powiedziała Laura.- Szkoda, że Natalie nie przyprowadziłeś.

- Proponowałem jej wyjście na mecz, ale została dłużej w pracy.- powiedziałem.

- Zajedzie się w tej robocie.- powiedziała Laura.- Ty jej każ zwolnić. Bo nadmierna robota niszczy urodę. Tak jej powiedz.

- Jej urodę to dopóki co niszczy Sofia.- powiedziałem.- I charakter też.

Laura chciała mi coś powiedzieć, ale ktoś zrobił to przed nią.

- To bardzo miło z twojej strony, głupiutki misiu!- powiedział najbardziej wkurzający głos na świecie.

Odwróciłem się na równo z Laurą i ujrzałem Sofię, ubraną w koszulkę z moim imieniem i numerem.

- Posuń się, muszę gdzieś usiąść.- powiedziała Sofia, patrząc się na Laurę.- No już rusz dupę, kretynko!

- Słucham?- zapytała zszokowana Laura.

- Nie będę się blondyno powtarzać.- powiedziała.- Muszę usiąść obok mojego misia. Więc przesuń swoją grubą dupę.

- Jakbyś nie zauważyła to nie ma w naszym rzędzie już miejsc.- powiedziała Laura.

- Bo ty jesteś tu zbędna.- powiedziała Sofia, przewracając oczami. 

- Powiesz o dwa słowa za dużo i źle się to dla ciebie skończy.- powiedziała Laura.- Jakoś tak 10 rzędów za nami są wolne miejsca. Także to ty rusz swoją dupę i duże cycki i zjeżdżaj tam. I więcej mi się na oczy nie pokazuj.

Od Laury aż kipiało złością. Pokazała ręką Sofii, gdzie ma iść, więc Sofia przewróciła oczami i poszła tam gdzie kazała jej Laura.

- Okropne babsko.- powiedziała Laura, kiedy Sofia zniknęła nam z pola widzenia.- Aż nie mogę uwierzyć, że takie wredne baby istnieją. 

Jesteśmy sobie pisani |Pablo GaviOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz