NATALIE
Nigdy jeszcze tak bardzo się nie bałam. Patrzyłam na bezradnego Pabla i wiedziałam, że nie jestem w stanie mu pomóc. To mnie najbardziej bolało. Ta świadomość, że to co się stało to moja wina. Gdybym nie zaczynała nic z Aaronem, Pablo nie leżał by teraz nieprzytomny na chodniku z nożem wsadzonym w brzuch.
Miałam wrażenie, że przyjazd karetki trwał całą wieczność a oni przyjechali w niespełna 10 minut. Zabrali Pabla na nosze i wsadzili do karetki a mnie poinformowali do którego szpitala go zabierają. Próbowałam dojść do siebie, ale to co się wydarzyło było straszne.
Kiwnęłam ratownikom tylko głową i wstałam z ziemi. Pierwsze co to zadzwoniłam do Pedriego. Miałam szczęście, że odebrał za pierwszym sygnałem.
N: Pablo jedzie do szpitala.
P: Co się stało? Natalie?
N: Wiozą go szpitala klinicznego.
P: Zaraz tam będę. Gdzie ty jesteś?
N: Ja? Pod.... mieszkaniem. Ale już jadę do szpitala.Robiłam wszystko w jakimś transie. Nie umiałam się skupić na niczym innym, bo myślałam tylko o tym aby Pablo przeżył. Przecież ja go nie mogę stracić. Próbowałam znaleźć jakiekolwiek kluczyki w torebce i na szczęście udało mi się to. Otworzyłam swój samochód i wsiadłam do niego. Jeszcze nigdy tak szybko nie jechałam do szpitala. Ja jeszcze tak nigdy się kimś nie przejmowałam.
Zaparkowałam samochód pod szpitalem i w biegu do niego poleciałam. Ledwo drzwi się przede mną otworzyły. Byłam naprawdę cała w nerwach i miałam czarne myśli, choć jeszcze niczego nie wiem o jego stanie zdrowia.
- Pablo Paez Gavira został tutaj przewieziony.- powiedziałam szybko.- Rana, nóż w brzuchu, gdzie jest?
- Jest pani z rodziny?- zapytała pielęgniarka, która siedziała w rejestracji.
- Tak, jestem jego partnerką życiową.- powiedziałam, ponaglając ją.
- Na pewno?- zapytała, przekrzywiając głowę w moją stronę.
- Na pewno, co mam pani pokazać?- zapytałam.- Mieszkam z nim, jesteśmy razem 5 lat. Co chce pani więcej wiedzieć?!
- Proszę iść prosto, potem w prawo i na końcu korytarza jest sala operacyjna.- powiedziała.- Tam aktualnie przebywa pani partner.
- Dziękuje.- powiedziałam szybko i pobiegłam tam gdzie mi kazała.
Gdy w końcu doszłam tam gdzie powinnam być, zadzwoniłam do rodziców Pabla. Mimo, że mieszkają w Sewilii powinni wiedzieć co się stało. Odebrał tata Pabla, więc powiedziałam mu co się stało. Obiecał, że najbliższym samolotem przyleci razem z mamą Gaviego.
Denerwowałam się siedząc na tym szpitalnym krześle. Co chwilę pociągałam nosem od płaczu i moja prawa noga poruszała się pod wpływem stresu. Patrzyłam się tępo w ścianę, prosząc tego u góry aby mi go nie odbierał. Że ja nie chciałam aby tak się stało. Mimo, że wiem, że to moja wina to jednak ja nie jestem złym człowiekiem.
- Natalie!- usłyszałam głos Pedriego.
Odwróciłam głowę i ujrzałam jego i Laurę.
- Co się stało?- zapytał Pedri, patrząc się na mnie.
- Ja...- powiedziałam i próbowałam się wewnętrznie uspokoić.
- Już Natalie.- powiedziała Laura i objęła mnie ramieniem.- Uspokój się i powiedz co się stało.
- Wyszliśmy z samochodu pod blokiem i przypałętał się... Aaron.- powiedziałam, pociągając nosem i ocierając łzy z policzka.- Zaczął coś do mnie mówić i Pablo się zdenerwował. Wywiązała się bójka i nagle Pablo osunął się na ziemie. A ja zauważyłam nóż... wbity w jego brzuch.
CZYTASZ
Jesteśmy sobie pisani |Pablo Gavi
Fanfiction''W pewnym momencie zdajesz sobie sprawę, że naprawdę kochasz. Że nie potrzebujesz i nie chcesz już nikogo innego...'' Historia Gaviego i Natalie, dalsze losy bohaterów Zagubione przeznaczenie |Pedro Gonzalez