ROZDZIAŁ 14

470 20 2
                                    

NATALIE

Nigdy jeszcze tak bardzo się nie bałam. Patrzyłam na bezradnego Pabla i wiedziałam, że nie jestem w stanie mu pomóc. To mnie najbardziej bolało. Ta świadomość, że to co się stało to moja wina. Gdybym nie zaczynała nic z Aaronem, Pablo nie leżał by teraz nieprzytomny na chodniku z nożem wsadzonym w brzuch. 

Miałam wrażenie, że przyjazd karetki trwał całą wieczność a oni przyjechali w niespełna 10 minut. Zabrali Pabla na nosze i wsadzili do karetki a mnie poinformowali do którego szpitala go zabierają. Próbowałam dojść do siebie, ale to co się wydarzyło było straszne.

Kiwnęłam ratownikom tylko głową i wstałam z ziemi. Pierwsze co to zadzwoniłam do Pedriego. Miałam szczęście, że odebrał za pierwszym sygnałem.

N: Pablo jedzie do szpitala. 
P: Co się stało? Natalie?
N: Wiozą go szpitala klinicznego.
P: Zaraz tam będę. Gdzie ty jesteś?
N: Ja? Pod.... mieszkaniem. Ale już jadę do szpitala.

Robiłam wszystko w jakimś transie. Nie umiałam się skupić na niczym innym, bo myślałam tylko o tym aby Pablo przeżył. Przecież ja go nie mogę stracić. Próbowałam znaleźć jakiekolwiek kluczyki w torebce i na szczęście udało mi się to. Otworzyłam swój samochód i wsiadłam do niego. Jeszcze nigdy tak szybko nie jechałam do szpitala. Ja jeszcze tak nigdy się kimś nie przejmowałam. 

Zaparkowałam samochód pod szpitalem i w biegu do niego poleciałam. Ledwo drzwi się przede mną otworzyły. Byłam naprawdę cała w nerwach i miałam czarne myśli, choć jeszcze niczego nie wiem o jego stanie zdrowia. 

- Pablo Paez Gavira został tutaj przewieziony.- powiedziałam szybko.- Rana, nóż w brzuchu, gdzie jest?

- Jest pani z rodziny?- zapytała pielęgniarka, która siedziała w rejestracji.

- Tak, jestem jego partnerką życiową.- powiedziałam, ponaglając ją.

- Na pewno?- zapytała, przekrzywiając głowę w moją stronę.

- Na pewno, co mam pani pokazać?- zapytałam.- Mieszkam z nim, jesteśmy razem 5 lat. Co chce pani więcej wiedzieć?!

- Proszę iść prosto, potem w prawo i na końcu korytarza jest sala operacyjna.- powiedziała.- Tam aktualnie przebywa pani partner.

- Dziękuje.- powiedziałam szybko i pobiegłam tam gdzie mi kazała. 

Gdy w końcu doszłam tam gdzie powinnam być, zadzwoniłam do rodziców Pabla. Mimo, że mieszkają w Sewilii powinni wiedzieć co się stało. Odebrał tata Pabla, więc powiedziałam mu co się stało. Obiecał, że najbliższym samolotem przyleci razem z mamą Gaviego. 

Denerwowałam się siedząc na tym szpitalnym krześle. Co chwilę pociągałam nosem od płaczu i moja prawa noga poruszała się pod wpływem stresu. Patrzyłam się tępo w ścianę, prosząc tego u góry aby mi go nie odbierał. Że ja nie chciałam aby tak się stało. Mimo, że wiem, że to moja wina to jednak ja nie jestem złym człowiekiem.

- Natalie!- usłyszałam głos Pedriego.

Odwróciłam głowę i ujrzałam jego i Laurę.

- Co się stało?- zapytał Pedri, patrząc się na mnie.

- Ja...- powiedziałam i próbowałam się wewnętrznie uspokoić.

- Już Natalie.- powiedziała Laura i objęła mnie ramieniem.- Uspokój się i powiedz co się stało.

- Wyszliśmy z samochodu pod blokiem i przypałętał się... Aaron.- powiedziałam, pociągając nosem i ocierając łzy z policzka.- Zaczął coś do mnie mówić i Pablo się zdenerwował. Wywiązała się bójka i nagle Pablo osunął się na ziemie. A ja zauważyłam nóż... wbity w jego brzuch.

Jesteśmy sobie pisani |Pablo GaviOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz