ROZDZIAŁ 23

405 20 11
                                    

NATALIE

To wszystko co wydarzyło się w domu Laury i Pedriego było.... szybkie. Pojawienie się Mounta, jego wyznanie no i ten pocałunek, którego nikt z nas się nie spodziewał. A szczególnie Laura. Widać było jej zaskoczenie, bo gdy Mount objął ją w pasie to ona zrobiła jedną nogą krok w tył.

- Wiem, że czujesz to co ja.- powiedział Mount, kiedy skończył ją całować.- Wiem też, że nie kochasz Gonzaleza.

- Ja....- powiedziała Laura, jąkając się.- Ja.... muszę.... iść...

Wyswobodziła się z jego objęć i poszła schodami do góry, trzaskając drzwiami. Spojrzałam szybko na Pedriego, który nadal stał nieruchomo, jakby nie wiedział co ma zrobić. W pierwszej kolejności powinien chyba wyrzucić Mounta za drzwi. W końcu to jest jego dom. 

- Pójdę sprawdzić co z Laura.- powiedziała Sira, przerywając tą niezręczną ciszę, która zapadła. 

Wyminęła nas wszystkich po schodach weszła do góry. I gdy ona się poruszyła, oprzytomniał Pedri, który..... niespodziewanie podszedł do Mounta i jednym szybkim ruchem.... uderzył go z całej siły. Nikt nie spodziewał się, że on to zrobi a już szczególnie Mount, który obrócił się wokół własnej osi i upadł na podłogę. 

- Nigdy nie pozwolę ci zniszczyć mojego związku.- powiedział wściekły na Mounta.

- Będę o nią walczyć.- powiedział Mount, wstając z podłogi i dotykając swojego rozwalonego nosa.- Nie pozwolę jej wziąć ślubu z tobą. Nie jesteś jej w ogóle wart! Rozumiesz!? Nigdy z niej nie zrezygnuje. 5 lat temu popełnił największy błąd mojego życia.... Pozwoliłem jej odejść. Pozwoliłem aby miłość mojego życia odeszła z innym... Ale teraz będę o nią walczyć. 

- Wyjdź z mojego domu!- powiedział wściekły Pedri.- Wynocha!!

- Powiedz Laurze, że do niej zadzwonię.- powiedział jeszcze na sam koniec Mount i opuścił dom Pedriego. 

Znowu zapadła cisza i każdy tylko zerkał na siebie. Najpierw spojrzałam na Gaviego a potem na Pedriego, który... ominął nas i wyszedł na taras, biorąc piłkę do nogi. Zaczął ją podbijać i mocno rzucać do bramki. 

- Pogadaj z nim.- powiedziałam do Gaviego, dotykając jego ramienia.

- Co mam mu powiedzieć?- zapytał przerażony.

- To co on mówi zazwyczaj tobie.- powiedziałam.- Ja pójdę do dziewczyn.

Pablo kiwnął mi głową i wyszedł na zewnątrz a ja poszłam do góry, gdzie przy drzwiach prawdopodobnie sypialni siedziała Sira i tylko chwilę stukała w drzwi.

- Nic?- zapytałam i usiadłam obok niej na podłodze. 

- Nic.- powiedziała.- Jedynie co słyszę to jej... płacz. 

- Z Pedrim też nie najlepiej.- powiedziałam i położyłam ręce na swoich kolanach.- Nie sądziłam, że Mount po 5 latach się tutaj pojawi.

- Wiem.- powiedziała.- Tylko, że to co do niej mówił wyglądało.... szczerze.

- Myślisz, że on ją kocha?- zapytałam zaskoczona i spojrzałam na Sirę.

- Gdyby jej nie kochał nie pojawiłby się tutaj.- powiedziała.- Bałby się konsekwencji a on... mimo to zaryzykował.

- Ale Laura powinna być z Pedrim.- powiedziałam.

- Powinna.- powiedziała Sira i znowu zapukała do drzwi.- Laura? Skarbie wpuść nas.

Nikt się nie odezwał zza drzwi aż się trochę wystraszyłyśmy czy ona nie zrobiła sobie krzywdy. Wstałyśmy z podłogi i po chwili drzwi do sypialni się otworzyły i stanęła w nich zapłakana Laura. Sira od razu wiedziała co robić, bo podeszła do niej i mocno ją przytuliła. Laura znowu zaczęła płakać tak jakby czuła, że to wszystko jej wina. A przecież nie miała wpływu na to, że Mount się tutaj pojawi. Nikt tak naprawdę nie miał wpływu. 

Jesteśmy sobie pisani |Pablo GaviOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz