Rozdział 25 - Zmuszę cię, żebyś się poddał!

359 26 4
                                    

      Gu Hai wypadł z windy z wyrazem irytacji, podczas gdy każdy jego ciężki krok odbijał się echem w kierunku przybyłego.

      Nagle tętniące życiem wejście do firmy, zatłoczone wchodzącymi i wychodzącymi ludźmi, stało się ciche i spokojne. W mgnieniu oka cały personel przebywający w holu w końcu postanowił udać się do domu, rozpraszając się we wszystkich kierunkach.

      Major wciąż opierał się o przód samochodu – jego przystojna, elegancka i pewna siebie sylwetka sprawiała, że przechodnie nie mogli na niego nie spojrzeć. Kiedy właściciel firmy zatrzymał się przed nim, ich twarze prawie się skleiły.

      – Co tu robisz? – zapytał biznesmen.

      Jakby to była jego druga natura, ręka pilota automatycznie spoczęła na ramieniu Gu Haia. – Nic nie robię, po prostu odpoczywam i palę papierosa, to wszystko.

      – Co za zbieg okoliczności. – Powiedział prezes, udając uśmiech, gdy uniósł brew i świadomie przyjrzał się Bai Luo Yinowi. – Rozumiem, że zupełnie przypadkowo codziennie wybierasz to miejsce na odpoczynek.

      – Tu jest dużo dziewczyn – odparł major z aroganckim uśmieszkiem, który wykrzywił mu kąciki ust, gdy zapalał papierosa. Biznesmen natychmiast wyrwał go z ust rozmówcy i włożył sobie do ust, po czym oparł się o samochód obok niego. Przez cały czas jego ponure oczy wpatrywały się z irytacją we front budynku biurowego.

      – Nie przychodź tu więcej. – mężczyzna ostrzegł rozmówcę surowym i wymagającym głosem.

      Pilot słuchał z pogardą: – To miejsce publiczne, dlaczego nie mogę tu przychodzić? Poza tym to nie jest tak, że jestem tutaj, żeby cię szukać. Ponieważ jestem teraz singlem, chcę użyć dobrej energii twojego cennego przedsiębiorstwa, aby znaleźć przeznaczoną mi drugą połówkę.

      Cisza zdawała się przejmować kontrolę, ale wciąż było słychać odgłosy przejeżdżających samochodów i kroki – dym wydobywający się z ust Gu Haia niósł powiew chłodnego powietrza.

      – Szukasz przeznaczonej ci drugiej połówki? Jestem tuż obok ciebie, a ty ośmielasz się nadal kurwa szukać?

      – Nie ma potrzeby szukać. Żadna z kobiet w mojej firmie nie jest dla ciebie odpowiednia, nie mówiąc już o tym, że wszystkie są dumne i aroganckie. Kto dałby się nabrać na takie nieszczęście jak ty, zawsze ostentacyjnie paradujące po mieście...

      Po tym długim wywodzie, prezes w końcu zauważył, że Bai Luo Yin nie zareagował na żadne z jego słów. Odwrócił głowę, by zerknąć tylko po to, by zobaczyć, że ten drań rzeczywiście wyciągnął stos wizytówek znikąd, a co najgorsze, już na pierwszy rzut oka dało się zauważyć, że było ich około pięćdziesięciu. Odwracał nawet karty jedną po drugiej, aby przejrzeć informacje, jakby wybierał piękną pannę spośród wszystkich przygotowanych dla niego piękności[1]. Nie wspominając już o wyrazie satysfakcji malującym się na jego twarzy.

      Nie mogąc na to patrzeć, biznesmen chwycił te wizytówki i wepchnął je wszystkie do swojej kieszeni, nic więcej nie mówiąc.

      W międzyczasie major z trudem starał się nie okazywać uśmiechu, gdy wpatrywał się w towarzysza, – Gu Zongu, jesteś skąpy. Przecież masz już wszystkie te karty w swoim biurze, dlaczego musiałeś tak wyrwać moje?

      – Pożyczam je, żeby zobaczyć, ile pracownic z mojej firmy ma tak kiepski gust.

      Pilot nie rozgniewał się ani nie wywołał sceny, po prostu wyciągnął papierosa z ust rozmówcy, mając oszołomioną minę.

Addicted [PL] TOM II  Szalejące płomienie namiętnościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz