Rozdział 2 - Uroczy policjant

642 39 10
                                    

       Tej nocy każdy pilot, który brał udział w manewrach, obozował w dziczy.

      Bai Luo Yin spał samotnie we własnym namiocie. Chociaż na zewnątrz gwizdał zimny wiatr, jego kaszmirowy sweter był mokry od potu. Czuł się nieswojo, więc zdjął go tylko po to, by odkryć, że powierzchnia swetra była pokryta chwastami i kolcami. Potrząsnął garderobą kilka razy, ale każdy z upartych najeźdźców pozostał niewzruszony. Nie miał innego wyboru i zaczął powoli wybierać chwasty jeden po drugim.

      Liu Chong energicznie podniósł klapy namiotu swojego przełożonego i wpuścił chłód nocy bez żadnego wcześniejszego ostrzeżenia. Kiedy tylko dostrzegł mężczyznę siedzącego z obnażoną klatką piersiową, jego serce nagle ścisnęło się z głębokiego poczucia troski, które wplotło się w jego głos.

      – Majorze, jesteś ranny?

      Brwi Bai Luo Yina uniosły się, gdy spotkał nieśmiałą twarz, patrzącą na niego.

      – A wyglądam, jakbym był ranny?

      – Właściwie to nie – odpowiedział żołnierz, czując się raczej zawstydzony. – Zauważyłem, że zdjąłeś z siebie ubranie, więc pomyślałem, że opatrujesz rany.

      – Powinieneś najpierw opuścić klapę. Albo wchodzisz, albo wychodzisz! – krzyknął zniecierpliwiony oficer. Ponieważ był nagi do pasa, zimny wiatr wiejący do namiotu sprawiał, że nie czuł się komfortowo.

      Liu Chong nie miał innej opcji, był zmuszony wcisnąć się do namiotu z ciasno zwiniętym kocem pod pachą. Kiedy Bai Luo Yin zobaczył koc, w jego oczach pojawił się ślad szoku.

      – Przybiegłeś spać w moim namiocie, bo boisz się, że w środku nocy nastąpi niespodziewany atak?

      – Nie, to nie tak... – chłopak zaprzeczył niezręcznie. – Bałem się, że może być ci zimno, więc celowo przyniosłem dodatkowe okrycie.

      Kąciki ust majora uniosły się w uśmiechu, gdy wyciągnął rękę i objął ramieniem szyję przybysza.

      – Próbujesz przekupić swojego przełożonego? – zapytał z przekorą.

      Liu Chong uśmiechnął się naiwnie, po czym wybuchnął śmiechem.

      – Jak możesz tak mówić? Jesteśmy teraz w tej samej eskadrze, a ty jesteś główną podporą naszej drużyny. Wiadomo przecież, że wszystkie zadania jutrzejszej misji zależą od twojego dowództwa. Wszyscy inni mogą się przeziębić, ale nie ty!

      Bai Luo Yin prychnął.

      – Zapomnij o tym. Zabierz ten koc z powrotem, każdy dostaje tylko jeden. Każdemu jest przecież zimno.

      – Czy nie jesteś bardziej podatny na zimno niż reszta z nas? – Liu Chong roześmiał się.

      Na te słowa bujne brwi mężczyzny ściągnęły się w lekki grymas.

      – Niby dlaczego?

      – Pamiętasz misję, którą przeprowadziliśmy w ostatni dzień zeszłego roku na północnym wschodzie? Dzieliliśmy wtedy pokój w koszarach, a nocą zawsze przenosiłeś się na moją stronę. Jednej nocy nawet położyłeś ręce na moim brzuchu. W rezultacie następnego dnia miałem ciężki napad biegunki.

      Bai Luo Yin zakaszlał lekko.

      – To mój zwyczaj, żeby się poruszać. Śpię tak nawet latem.

      Bez pozwolenia chłopak złapał go za rękę i przemówił przygnębionym tonem.

      – Ale twoje ręce są bardzo zimne.

Addicted [PL] TOM II  Szalejące płomienie namiętnościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz