Rozdział 91 - Całkowicie przeciwne postawy

129 21 2
                                    

       Kochani! Nie wiem, czy zauważyliście, ale jesteśmy już bardzo blisko końca ;)

.......................

       Przysłuchując się z boku, Ban Han Qi również był emocjonalnie poruszony tymi słowami. Chociaż była to sprawa rodzinna kogoś innego, ta kobieta była kiedyś jego żoną. Dlatego będąc w stanie zobaczyć, jak Gu Hai był w stanie wybaczyć i okazać tolerancję matce swojego ukochanego, jako ojciec, on poczuł się usatysfakcjonowany.

       Biznesmen przeniósł na niego wzrok.

       – Ojcze, od wielu lat nazywam cię wujkiem. Ale prawdę mówiąc, wiele razy uważałem cię za ojca. Jesteś moim najdroższym starszym i osobą, którą głęboko szanuję najbardziej w tym życiu. Wciąż dobrze pamiętam, kiedy dziesięć lat temu poszedłem za Yin Zim do waszego domu i po raz pierwszy zobaczyłem waszą sytuację. Wtedy dopiero co opuściłem mój dom. Zwróciłem uwagę na Yin Ziego, głównie ze względu na jego serdeczną relację z tobą, która była w zasięgu mojego wzroku, ale poza moim zasięgiem, ponieważ była czymś... nieosiągalnym.

       – Jestem winny spowodowania dwóch poważnych rozczarowań w tym życiu, ale proszę, uwierz, że absolutnie nigdy nie będzie trzeciego razu.

       – Możesz użyć wulgarnego lub raniącego języka, aby mnie przekląć, ale proszę, pod żadnym pozorem nie wyładowuj swojej złości na Yin Zim z powodu naszego związku. Tak jak powiedziałeś wtedy na swoim weselu, że najbardziej kochasz swojego syna, tak ja chcę odpowiedzieć w imieniu twojego syna. On też najbardziej kocha swojego ojca. Dzisiaj, w imieniu Yin Ziego i swoim, chcę okazać wdzięczność za ostatnie dwadzieścia lat waszej opieki i życzliwości. Proszę, przyjmij nas jeszcze raz.

       Po tym wstał i odszedł metr dalej. Następnie ukląkł z powagą i skłonił się dwa razy, za każdym razem mocno uderzając głową o podłogę.

       Kiedy wypowiedział te wszystkie słowa, Bai Han Qi poczuł tylko ból i poruszenie. Ale gdy oba kolana przedsiębiorcy uderzyły o podłogę, łzy starszego mężczyzny popłynęły w niekontrolowany sposób. Nagle przypomniał sobie noc swojego ślubu, scenę, w której Gu Hai ułożył Bai Luo Yina na swoich plecach, zanim wyszedł. Być może od tego momentu przeznaczeniem było, aby jego syn już do niego nie należał.

       – Szybko wstań. – Pośpieszył, aby pomóc mu wstać.

       Z boku Jiang Yuan długo szlochała, aż jej głos się załamał.

       – Człowiek powinien mieć godność, a nie płaszczyć się i kłaniać,[1] jak można tak klęczeć, co? Nawet jeśli chcesz uklęknąć, poczekaj do dnia ślubu! – Ojciec porucznika otarł łzy,

       – Nie ma potrzeby, abyś czuł się winny. Gdyby nie ty, mój syn już dawno by nie żył.

       Kiedy wrócili na swoje miejsca, ich emocje wróciły do normy.

       Kobieta mówiła mocnym, nosowym tonem. – Prawdę mówiąc, spotkałam wielu ludzi w ciągu ostatnich kilku lat i nie są oni aż tak ograniczeni. Samotni lub ci, którzy zdecydowali się nie zawierać małżeństwa, nie mają wad, to po prostu styl życia. W tego rodzaju stylu życia nie ma rozróżnienia między dobrem a złem, chodzi tylko o to, czy jest on odpowiedni dla danej osoby. Jeśli chodzi o dzieci, posiadanie spadkobiercy to tylko rodzaj celu – bez tego możemy jednak wypełnić lukę czymś innym.

       – Zgadza się – Dodał jej były mąż. – W przypadku posiadania potomków, trzeba po prostu zda się na los. Jak będą, to będą. Nie będę domagał się wnuków. I myślę, że mój syn naprawdę wycierpiał więcej niż wystarczająco w ciągu ostatnich dwudziestu lat swojego życia. Zamiast pozwolić mu cierpieć każdą możliwą udrękę tylko po to, żeby miał dziecko, wolałbym, żeby otrzymał więcej miłości.

Addicted [PL] TOM II  Szalejące płomienie namiętnościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz