Rozdział 21 - Nadal mnie niszcz!

294 32 1
                                    

      Obaj mężczyźni pozostali na tym kawałku stałego lądu przez przeszło trzy dni. W tym czasie dwa helikoptery ratunkowe przeleciały obok i krążyły wokół na raczej małej wysokości, ale nieoczekiwanie żaden ich nie zauważył. Potem, kiedy całe jedzenie w torbie się skończyło, Bai Luo Yin podjął szybką decyzję o opuszczeniu tego obszaru. Nawet jeśli było to ryzykowne, było to lepsze niż czekanie na śmierć.

      Kiedy po raz pierwszy próbowali się wydostać, napotkali kilka problemów. Na szczęście było ich dwóch, więc gdy coś się działo, potrafili szybko sobie pomóc. Po przejściu przez najniebezpieczniejsze tereny, okoliczności, w jakich się znaleźli, poprawiły się. Chociaż posuwali się naprzód ze stosunkowo małą prędkością, wszystko poszło gładko i nie wpadli w żadną inną niebezpieczną sytuację.

      W ten sposób obaj przywarli do siebie, stawiając ciężkie kroki w błocie w kierunku, z którego przyszedł Gu Hai.

      Po mniej więcej trzech dniach dotarli do miejsca, w którym prezes zaparkował swój samochód. Niestety, dół, w którym utknęło koło samochodu, nadal tam był, ale sam samochód zniknął.

      Biznesmen zacisnął zęby, początkowo myśląc, że w końcu wytrwali do końca, jednak wyglądało na to, że będą musieli zmarnować kolejne dwa dni.

      Nie mając nic do jedzenia, przez ostatnie dwa dni polegali wyłącznie na wodzie. Jeśli szczęście im sprzyjało, udało im się złapać jedno lub dwa dzikie zwierzęta. Ale ponieważ w zasięgu wzroku nie było suchego drewna na opał, większość zjadali na surowo, w przeciwnym razie po prostu jedli dziką trawę lub korę. – Poczekaj chwilę, boli mnie brzuch.

      Major już miał się odwrócić, gdy Gu Hai złapał go. – Po prostu zrób to tutaj. I tak jesteśmy całkowicie otoczeni przez bagno. Co się stanie, jeśli oddalisz się za daleko i spotkasz jakieś niebezpieczeństwo? Wtedy byłoby już dla mnie za późno, żeby cię uratować.

      – Wolę wpaść do bagna, niż załatwić się przed tobą!

      Mężczyzna śmiał się, aż zacisnął zęby. – Jesteś naprawdę cholernie odważny.

       Jak smużka dymu, pilot zniknął, zostawiając prezesa, by czekał na niego w tym samym miejscu. Pięć minut później nagle usłyszał, jak Bai Luo Yin woła o pomoc z niezbyt daleka.

      – Kurwa!

      Po usłyszeniu jego głosu biznesmen pospieszył na ratunek, tak że dwa kroki wydawały się być trzema. Po drodze dwukrotnie prawie utknął w błotnistych dołach, ponieważ nie mógł wyraźnie rozróżnić ścieżki przed sobą. Podczas biegu głośno krzyczał w kierunku majora: – Nie szamocz się! Spróbuj się położyć i pozwól swojemu ciału zetknąć się z powierzchnią ruchomych piasków.

      Kiedy przybył do zaginionego, Gu Hai nieoczekiwanie odkrył, że nic mu nie jest, chociaż siedział na ziemi z wyrazem niepokoju na twarzy.

      – Co się stało? – zapytał szybko, ocierając pot z czoła.

      Pilot trzymał głowę nisko, a jego twarz zapadła się. – Mam zaparcia.

      Prezes natychmiast dostał ataku śmiechu. Szczerze mówiąc, naprawdę nie wiedział, co powiedzieć, żeby poprawić sytuację, ponieważ zwykłe zaparcia wywołały taki mrożący krew w żyłach krzyk.

      – Przez ostatnie trzy dni jedliśmy tylko dziką trawę i korę drzew, byłoby dziwne, gdybyś rzeczywiście był w stanie sobie ulżyć. – Powiedział idąc w kierunku Bai Luo Yina, przykucnął obok niego i wydał stanowczy rozkaz: – Odsuń rękę!

Addicted [PL] TOM II  Szalejące płomienie namiętnościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz