Rozdział 10 - Wizyta w czyimś mieszkaniu

394 29 9
                                    

       Bai Luo Yin prychnął: – Nigdy wcześniej nie jadłem tak pysznych pierogów.

      Niewzruszone tymi słowami, ciemne oczy Gu Haia utkwiły na twarzy rozmówcy. Twarde i solidne linie, które wygładzały się i płynęły wzdłuż jego oblicza, przypominały obraz, niby znajomy, a jednak bardziej dojrzały i przystojny. Jedyną rzeczą, która nie uległa zmianie, były te jego uparte i nieugięte usta. Tak jak osiem lat temu, ich kąciki dumnie wygięły się do góry. W miarę upływu czasu intensywne kolory młodości rozmyły się w miękką dojrzałą czerwień z warstwą powagi i wielkoduszności rozsmarowaną na jego ustach.

      Prezes poczuł, że jego klatka piersiowa jest pełna napięcia, co sprawiło, że w jego umyśle pojawiło się kilka myśli. Naprawdę chciał skosztować tych ust, żeby zobaczyć, jak bardzo zmienił się ich słodki i łagodny smak sprzed ośmiu lat.

      Dym przewrotnie zmieszał się z jego oddechem, tworząc cienką warstwę, której celem było wypełnienie pomieszczenia. Nagle, gdy atmosfera wokół nich wydawała się być już na skraju wybuchu, major podświadomie przesunął głowę na bok, powodując, że Gu Hai zamiast tego dotknął pustej przestrzeni między nimi.

      – Wychodzę, – powiedział Bai Luo Yin, wstając.

      Biznesmen natychmiast chwycił go za ramię, gdy uśmiech napłynął do kącika jego ust. – Pozwól, że zaproszę cię dzisiaj na kolację.

      – Nie ma takiej potrzeby, – powiedział pilot, a następnie spokojnie odepchnął ciepłą dłoń towarzysza. – Nie prowadzimy już interesów, więc nie ma potrzeby niczego ustalać.

      – Nie mów tego w ten sposób. Nawet bracia muszą wyrównać ze sobą wszystkie rachunki. Poza tym, my nie jesteśmy nawet spokrewnieni.

      Szyja rozmówcy zesztywniała, – Dzisiaj, ja...

      – Nie chcesz zajrzeć do mnie? – zapytał prezes, przerywając. Bai Luo Yin rzucił mu spojrzenie, podczas gdy jego wyraz twarzy zmienił się kilkakrotnie. Następnie żartobliwie, ale nieco poważnie stanął przed nim i zapytał: – Chcesz, żebym zobaczył twoje mieszkanie czy twój dom weselny?

      – Co za różnica? – Gu Hai słabo odpowiedział z odległym spojrzeniem w oczach.

      Te słowa przeszyły klatkę piersiową majora, zatapiając jego serce swoją ostrością. – W ogóle nie ma żadnej różnicy. Chodźmy. – Nowe mieszkanie mężczyzny znajdowało się w dzielnicy Xīchéng Qū, położonej w centrum Pekinu i miało nieco ponad 100 metrów kwadratowych. W porównaniu z jego poprzednim lokum, wydawało się stosunkowo małe, ale było bardziej niż wystarczające dla jednej osoby. Była tam tylko jedna sypialnia, a największa przestrzeń służyła jako siłownia. Gospodarz celowo oprowadził po nim swojego gościa i zgodnie z oczekiwaniami, wszystko było stosunkowo czystsze niż jego własny pokój. Bai Luo Yin podświadomie zerknął na łóżko, zauważając, że były tam dwa zestawy koców i poduszek.

      – Kiedy bierzesz ślub? – zapytał.

      Nie słysząc żadnej odpowiedzi, odwrócił się, ale Gu Haia już za nim nie było.

      Gdy podszedł do biurka i rozejrzał się, zauważył, że laptop jest włączony, a wygaszacz ekranu przedstawia zdjęcie dwojga ludzi na plaży. Pilot zamarł w miejscu, nie mogąc oderwać wzroku, gdyż jakaś nieznana siła mocno ścisnęła jego serce. Ruszał myszką w lewo i w prawo, próbując uciec od tego zdjęcia, ale w końcu odkrył, że tłem pulpitu jest to samo zdjęcie.

      Nie mogąc pozbyć się tego niewytłumaczalnego uczucia, Bai Luo Yin bezmyślnie usiadł przed laptopem i zmienił wygaszacz ekranu i tło pulpitu na coś innego, bez żadnego powodu.

Addicted [PL] TOM II  Szalejące płomienie namiętnościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz