Rozdział 74 - Yin Zi zadarł z Lao Zhou

170 23 1
                                    

       Zanim żołnierze dotarli na odosobniony poligon, było już po północy. Wielu z nich zasnęło z tyłu pojazdu, podczas gdy Bai Luo Yin siedział za fotelem kierowcy. Gdy tylko pojazd całkowicie się zatrzymał na stacji, natychmiast odwrócił głowę w stronę tuzina żołnierzy, których głowy chwiały się we śnie z boku na bok, i wykrzyknął rozkaz. – Dotarliśmy. Obudźcie się wszyscy. Przestańcie spać!

       To dźwięczne przypomnienie sprawiło, że kierowca z przodu podskoczył ze strachu. – Jest już tak późno w nocy, jechaliśmy tyle godzin, dlaczego on wciąż jest taki energiczny?

       Major stał na zewnątrz pojazdu i patrzył, jak żołnierze wysiadają jeden po drugim.

       Liu Chong był jednym z ostatnich, którzy wyszli. Kiedy zobaczył swojego przełożonego stojącego z tą budzącą grozę postawą przed drzwiami pojazdu, świadomie przyspieszył. Ale kiedy już udało mu się wysiąść, szybko się odwrócił i pobiegł za większą grupą żołnierzy przed sobą.

       Jednym ruchem ręki Bai Luo Yin stanowczo odciągnął go z powrotem.

       Odkąd Gu Hai ukarał go ostatnim razem, ten mały oficer zawsze trzymał się co najmniej trzy metry od majora.

       – Żywisz do mnie urazę? – Jego głos był choć raz miękki i delikatny, co było rzadkością.

       Podwładny uśmiechnął się powściągliwie. – Nigdy nie żywiłem do ciebie urazy. Kiedy dopiero co zaciągnąłem się do wojska, moje życie byłoby wtedy niezwykle trudne, gdyby nie dodatkowa opieka. Ostatnio myślałem o wielu rzeczach i czułem, że byłem trochę samolubny. Zawsze uważałem, że wyrażam swoje obawy o ciebie, ale wbrew moim oczekiwaniom... Właściwie stwarzałem ci niepotrzebne problemy.

       Bai Luo Yin zmrużył lekko oczy, przyglądając mu się uważnie. – Więc ostatnio nie pokazywałeś się, bo byłeś zajęty myśleniem o tych wszystkich bezużytecznych rzeczach?

       – Nie, to nie... – Liu Chong niezdarnie podrapał się po głowie. – Ciężko trenowałem, aby nadrobić wszystkie poprzednie sesje, które przegapiłem. Gdybym tego nie zrobił, być może nie byłbym w stanie wziąć udziału w tej misji lotniczej.

       Major skinął głową: – To dobrze, bycie ambitnym jest zawsze wspaniałe!

       Chociaż tak powiedział, oficer zauważył, że nie zachowywał się zwyczajnie. Jego oczy błyszczały z entuzjazmu, emitując promień olśniewającego światła w ciemnej nocy. Wyglądało to tak, jakby zmęczenie tą podróżą nie miało na niego najmniejszego wpływu, a całe jego ciało emanowało energią i niekończącym się strumieniem siły życiowej.

       – Xiao Bai, czy wszyscy twoi ludzie są tutaj? – Zapytał naglący głos z daleka.

       Bai Luo Yin poklepał chłopaka po ramieniu, – Dobrze, że nie żywisz do mnie urazy. Porozmawiajmy jeszcze, gdy będziemy mieli trochę czasu. A teraz idź i wypocznij!

       To powiedziawszy, pobiegł w kierunku kilku osób stojących w niewielkiej odległości.

       Tuż po drugiej nad ranem, kiedy wszyscy żołnierze położyli się spać w swoich wcześniej przygotowanych kwaterach, samotna wysoka i wyprostowana postać stała w wieży kontroli lotów. Uczciwe spojrzenie Zhou Ling Yuna wpatrywało się w niekończącą się noc, która rozciągała się tak daleko, jak tylko mógł sięgnąć wzrokiem – majestatyczne piękno ukazało się pod gęstniejącym zmierzchem i bezkresnym rozgwieżdżonym niebem, wywołując podmuch pocieszającego wiatru, który przeniknął przez pole. Niedaleko dziesiątki myśliwców ustawiły się w szyku, a ich kadłuby[1] emanowały potężną aurą, wyglądając tak, jakby zgromadziły wystarczającą ilość energii i czekały, by ruszyć na rozkaz pilotów.

Addicted [PL] TOM II  Szalejące płomienie namiętnościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz