LUKE
Zachował się jak skończony dupek. Wiedział o tym, a jednak gdyby mógł cofnąć czas, niczego by nie zmienił. W przeciwnym razie mógłby żałować decyzji jeszcze bardziej. Nie powinien rozmawiać ze Skyler, póki sam nie ustali, czego od niej oczekuje. Mógłby przypadkiem tylko bardziej namieszać w głowach im obojgu.
Kiedy tylko przekroczył próg swojej chatki, zobaczył czekające na niego świeże ubrania oraz miękkie bambusowe łóżko. Chciał choć na chwilę zapomnieć o dziewczynie i cieszyć się z wypełnienia misji. Po wielu komplikacjach ostatecznie wszystko skończyło się, tak jak należało. Mógł być z siebie dumny. Ilekroć jednak zamykał oczy, miał wrażenie, że wrócił do klubu, a w jego żyłach nadal krąży delinium. Pod powiekami tańczyły klubowe światła, a na języku czuł słodki smak ust Skyler.
Nie potrafił wyobrazić sobie, że mogłoby łączyć ich coś więcej niż Drużyna Pięciorga. Różnili się pod zbyt wieloma względami. Była jak działający mu na nerwy huragan, który bezmyślnie podąża za tym, co każe mu serce, nie kłopocząc się konsekwencjami. A jednak kiedy była obok rozluźniał się. Coś w niej, sprawiało że zaczął wewnątrz siebie odnajdywać nadzieję. Pozwalała mu myśleć, że jego los nie był przesądzony. Gdy jednak zbyt długo rozprawiał nad tym, co właściwie w niej lubi, jego rozsądek podpowiadał, by jak najszybciej przestał. Zaczynało mu jednak brakować sił, by z tym walczyć.
Ledwo zdążył zmrużyć oczy, gdy do jego drzwi zapukała szwaczka. Zebrała z niego miarę i jeszcze tego samego wieczoru, posłaniec przyniósł jego nowy strój na jutrzejszą uroczystość. Kiedy przymierzył czarny kaftan z kołnierzem obszytym lśniącą, czerwoną nicią na kształt płomieni, niemal potrafił wyobrazić sobie tłum, który przybędzie na plac, by ich zobaczyć. Po plecach przebiegł mu pryzjemny dreszcz, na myśl, że zostaną oficjalnie przedstawieni ludowi Punawai.
Wtedy jednak przypomniały mu się słowa Skyler:
„Kiedy pokażemy się w wymuskanych szatach, ludziom którzy nie mają za co żyć, znienawidzą nas".
Wiedział, że miała rację. Jednak to nie oni ustalali reguły gry. Musieli się podporządkować i zrobić wszystko, by zyskać zaufanie Obdarowanych, zanim zrobi to Zwierzchnik. Inne wyjście nie istniało.
Później długo siedział na ramie łóżka, oglądając zachód słońca, przez szybę oddzielającą wnętrze chatki od tarasu. Obserwował jak niebo mozolnie zalewa się czerwienią, usiłując wziąć się w garść. Przecież nigdy nie przyznawał się do uczuć. Tak było łatwiej, a jednak coś podpowiadało mu, że powinien skończyć z ukrywaniem się. Jego myśli wróciły do Skyler. Do jej uśmiechu, zmarszczonych ciemnych brwi i zdeterminowanego spojrzenia... Wciąż prawie jej nie znał, a mimo to...
Nagle otrząsnął się z amoku. Przez jego głowę przemknął cień lęku. Nie mógł się temu poddać. Musiał powiedzieć Skyler, że pocałunek był wywołany wpływem delinium i nic dla niego nie znaczył. Tak postąpiłby odpowiedzialny dowódca, który nie chce zamieszania w drużynie. Nie mógł pozwolić, by uczucia wzięły nad nimi górę. Obydwoje powinni zachować się profesjonalnie. Nie mogli być parą i wspólnikami. Zbyt wiele by tym skomplikowali. Dlatego należało to zatrzymać, nim zdąży się rozwinąć.
Z impetem otworzył drzwi, by ruszyć prosto do znajdującego się naprzeciwko domku Skyler. Noc dookoła rozświetlały jedynie żelazne pochodnie na stałe przytwierdzone do desek. Wiatr szarpał jego ubraniem, wprawiając w ruch ciemne fale, rozbijające się o słupy podtrzymujące pomost. Łoskot serca zagłuszał szum morza. Jego myśli jednak, co rusz się zmieniały. Z wahaniem zatrzymał się w połowie drogi. Nic podobnego nie przytrafiało mu się wcześniej. Zazwyczaj szybko i trafnie podejmował decyzje. Z frustracją zacisnął dłonie. Miał dość tego jak na niego wpływała. Chciał się poddać, wrócić do chatki i wciąż udawać, że nic się nie stało.
![](https://img.wattpad.com/cover/343116860-288-k857041.jpg)
CZYTASZ
DOM ŻYWIOŁÓW// fantasy ya
FantasyTOM PIERWSZY PENTALOGI Z UNIWERSUM PIĘCIU KRAIN. Kiedy Gildia Wyzwolonych zaczyna się odradzać, zarządcy Pięciu Krain przypadkiem odnajdują na ziemi ogromne skupiska eteru. Okazuje się, że wytwarza je pewna nieokiełznana spektryczka. Zlecają więc g...