ROZDZIAŁ XL

34 5 0
                                    

SKYLER

Aaliyah wydawał się w pewien sposób skryty. Skyler nie umiała powiedzieć, czego się spodziewała, kiedy zobaczyła go po raz pierwszy, ale na pewno nie tego, że będzie monotonnie spokojny. Sprawiał wrażenie osoby, która przeżyła już wszystko i pragnęła jedynie odpoczynku. Powodem tego mogła być długa blizna, biegnąca przez jego policzek. Zauważyła ją już w Spatium, kiedy Luke pokazał jej obraz Drużyny Pięciorga. Różnił się jednak od młodego chłopaka z portretu. W niebieskich źrenicach jego młodszej wersji tliły się łobuzerskie iskierki. Był pełen niecierpliwości. Natomiast Aaliyah, który właśnie oprowadzał ją po zamku, nie śpieszył się z rozpoczęciem rozmowy. Skyler podążając za nim przez drewniany łącznik, nie mogła znieść jego milczącej postawy. Zupełnie jakby chwilę wcześniej nie przyszedł po nią, by porozmawiać o jej poległym w walce ojcu. Nie chcąc jednak plątać się w słowach, postanowiła czekać na jego krok.

Aaliyah zatrzymał się na środku pomostu i oparł o framugę okna, wychodzącego na swego rodzaju ogród, wypełniony przeróżnymi kwiatami. Jednak tylko jeden rodzaj szczególnie przyciągał wzrok. Był podobny do storczyka, ale miał znacznie więcej żółtych płatków, nakrapianych pomarańczowymi plamkami. Roznosił w powietrzu intensywny zapach przywodzący na myśl ten, który unosił się w powietrzu po letniej burzy.

― Piękne, prawda? ― zagadnął w końcu. ― Lwie lilie rozkwitają tylko raz do roku. Właśnie w Akuma ka. Podczas gdy inne kwiaty lgną do zimowego snu, one wypuszczają pąki ― westchnął, po czym obejrzał się na nią do tyłu. ― Ich płatki mają jednak tendencję do barwienia. Twój ojciec uwielbiał robić mi na złość, smarując nimi moją twarz w czasie snu. Teraz to moje ulubione ― odparł z łagodnym uśmiechem, a ona z ulgą wypuściła powietrze z płuc, również podchodząc do okna, by przyjrzeć się im bliżej. ― Myślałaś, że prowadzę cię tu, by porozmawiać o florystyce? ― roześmiał się, a ona z uśmiechem pokręciła głową.

― Nie, po prostu... ― zawahała się. ― Nie wiem już czego mogę się spodziewać ― przyznała zakłopotana.

― Wystarczy, że będziesz pytać ― przyznał. ― Cody wspominał Tamarze, że chcesz porozmawiać o Kye'u. Domyślam się, że Atkins i Burnov niechętnie poruszają jego temat.

― Tak oni... Dużo trzymają w tajemnicy ― rzuciła. ― Chyba sądzą, że to dla mnie dobre, ale... Chciałaby dowiedzieć się czegokolwiek więcej.

Postanowiła nie wspominać o spotkaniu z ojcem nad Wodospadem, skoro i tak jej nie wystarczyło. Wciąż czuła niedosyt. Wiedziała, że istniało jeszcze wiele rzeczy, o których mogłaby usłyszeć.

― Wszystkich zabolała jego strata ― wyznał, utkwiwszy wzrok w przestrzeni przed nimi. Skyler nagle wydało się, że nigdy nie widziała piękniejszego miejsca niż to, roztaczające się tuż przed nią. Zawierało w sobie żywe wspomnienie. Może gdyby zeszła na dół i ułożyła się pośród kwiatów, mogłaby jeszcze raz poczuć nienamacalną obecność ojca. ― Ale to ja byłem przy nim w ostatniej chwili. Kiedy zdobyliśmy przewagę i odbiliśmy kamienie, Kye czerpiąc z mocy brata, przeniósł ich daleko od walki. Chciał przekonać go do złożenia broni. Seth jednak nie ustąpił... Gdy do nas wrócił był już śmiertelnie ranny. Wykrwawiając się padł mi w ramiona i powiedział, że wszystko zakończył ― Aaliyah spojrzał jej w oczy z cierpieniem, którego nie mogła sobie wyobrazić. ― Minęło siedemnaście lat, a ja pamiętam tamten dzień, jak żaden inny. Nie zdążyłem go nawet porządnie pożegnać.

― My nie zdążyliśmy się przywitać ― uświadomiła mu, na co uśmiechnął się słabo. Musiał poczuć się dziwnie rozpaczając po przyjacielu, którego córka nawet nie miała okazji zamienić z nim słowa za życia.

DOM ŻYWIOŁÓW// fantasy yaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz