ROZDZIAŁ XXVIII

33 5 0
                                    

LUKE

Cały wieczór patrzył tylko na nią. Śledził wzrokiem wypukłości i załamania  kołyszącej się w tańcu sylwetki. Pozostała część otoczenia była mało istotna. Mógł nastać ranek, a on nie zauważyłby tego, póki poruszała się przed nim z uśmiechem na ustach. Nie był pewien dlaczego się tam znalazł. Wiedział tylko, że czuł się cholernie szczęśliwy mając ją obok siebie. Jej skóra pod wpływem reflektorów zmieniała kolory, a włosy rozkołysane w rytm muzyki, plątały się, jak na wietrze. Spojrzenie błyszczących oczu od czasu do czasu padało na niego, iskrząc się radośnie niczym dwa węgielki. Wtedy czuł się jakby tlen w jego płucach zastąpił dym. Zachwyt odbierał mu oddech, ale poddał się mu bez oporu.

Luke uśmiechnął się, kiedy ułożyła ręce na jego ramionach. Przeszedł go dziwny dreszcz na myśl, że jego skórę od jej dotyku dzieliła tylko cienka warstwa ubrań. Nie pamiętał, dlaczego ta wizja napełniała go takim niepokojem, ale zignorował to. Miał ochotę przyciągnąć ją do siebie blisko i wyszeptać jej to do ucha. Poprosić by zlitowała się nad nim i obejmując rękami jego szczękę, przywarła do niego ustami. Kiedy muzyka na sali, w której się znajdowali przybrała wolniejsze tempo, ułożył dłonie na jej talii, zaczynając się kołysać. Kształt jej bioder w tamtej chwili mógł przyprawić go o obłęd. Wcześniej słyszał już gdzieś tą piosenkę. Miała kojąco zmysłowy tekst, sprawiający że Luke przyglądając się ustom Skyler, czuł obezwładniające pragnienie.

Jednak coś go przed tym powstrzymywało.

― Nie spodziewałabym się tego po tobie ― przyznała z rozbawieniem.

― Że umiem tańczyć?

Uśmiechnął się szelmowsko.

― Że umiesz się bawić.

Pokręcił głową, udając urażonego.

― Mogę zdradzić ci więcej sekretów ― stwierdził, przesuwając dłoń odrobinę niżej, tylko po to, by zobaczyć jak w odpowiedzi jej policzki przybierają różową barwę. Nie uciekała jednak spojrzeniem. Zadarła podbródek wyżej, jakby przyjęła wyzwanie, by cały ten czas patrzeć w jego oczy. Podobało mi się to.

― To dziwne... Nie pamiętam dlaczego tu jesteśmy, ale wcale nie chcę tego wiedzieć. Jakby jutra miało nie być...

― Może w zasadzie go nie będzie ― zagadnął. ― Ale czy to ważne?

Spojrzała na niego z mieszanką ekscytacji oraz wyczekiwania.

Ponownie spojrzał na jej miękkie usta, co okazało się być błędem, bo powietrze na chwilę ugrzęzło mu w płucach. Obydwoje przestali się ruszać. Była tak blisko niego, że wystarczyło się nachylić, by miał ją dla siebie. Uświadomił sobie, jak rozpaczliwie jej pragnął. Później wszystko działo się niespodziewanie szybko. Skyler objęła rękami jego szyję, a on nachylił się i przyciągnął ją do siebie bliżej. W jednej chwili ich usta żarliwie przywarły do siebie, przyciągając się wzajemnie, jak dwa magnesy. Luke objął dłonią jej policzek, układając kciuk tuż pod linią żuchwy, by skierować jej twarzy ku sobie. Raz za razem czuł, jak przez pocałunki brakuje mu tchu. Było mu jednak mało. Z każdym kolejnym muśnięciem ich ust potrzebował więcej. Chciał przyprzeć ją do ściany. Czuć jej paznokcie wbijające się w plecy. Chciał słuchać jej przyspieszonego oddechu, dotykać ustami załamania szyi i pozwolić wzrastać uczuciu, którego nigdy dotąd nie doświadczał. Wszystkie te pragnienia przerwał potworny ból w miejscach, w których ich ciała się ze sobą stykały.

Skyler odskoczyła od niego gwałtownie. W jednej chwili przypomniał sobie wszystko, co do tej pory nie miało dla niego znaczenia. Lichonie po wymianie kazali im wypić zielonkawe napoje. Musiały zawierać delinium. Nic innego nie wpłynęłoby na nich w ten sposób. Przyłożył rękę do piekących ust, równocześnie obserwując jak Skyler robi to samo. Jej wargi były czerwone i nabrzmiałe. Podobnie jak fragment policzka. Dziewczyna spojrzała na niego z urazą.

DOM ŻYWIOŁÓW// fantasy yaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz