Soap już dawno tak nie spał. Poczuł, jak Connor przytula się do jego piersi, a pościel wokół nich była przesiąknięta jego zapachem; prawie zapomniał, że nie ma ich w gnieździe.
Omega wstał gwałtownie, aby usiąść i rozejrzał się. Dopiero po kilku sekundach intensywnego rozglądania się zorientował się, że znajduje się w mieszkaniu tego policjanta z poprzedniego dnia.
Działo się tak wiele.
Soap usłyszał ciche marudzenie syna, a instynkt podpowiadał mu, aby natychmiast sprawdził, co się dzieje z jego szczeniakiem. Na szczęście Connorowi po prostu brakowało ciepła. Johnny uśmiechnął się czule i wrócił na swoje miejsce, obejmując syna. Przechodząc, zerknął na najbliższy zegar, który wisiał nad stołem w jadalni połączonym z salonem.
6:21
Blisko jego typowej godziny pobudki do pracy.
No ale teraz nie miał pracy i pewnie teraz znajdował się w środkowym kręgu miasta. A co najgorsze, nie był pewien, co się z nimi teraz stanie. Riley powiedział, że następnego dnia pomyślą, co z nimi zrobić, więc to właśnie dzisiaj najprawdopodobniej straci Connora...
Mimo że ten alfa powiedział, że są tu bezpieczni, Soap nie wiedział… nie był pewien… ach! Cholera, był taki zdezorientowany! Byłoby zbyt dobrze, gdyby ta alfa nie zgłosiła ich odpowiednim służbom.
Omega przekręcił się na plecy i potarł twarz. Nie miał pojęcia, co się wydarzy. Może facet wstał wcześniej i już kogoś wołał. W każdej chwili ktoś może wejść przez drzwi mieszkania i wyrwać Connora z jego ramion.
"Wstałeś już?" – zapytał nagle alfa, stojąc mu w zasięgu wzroku z kubkiem kawy.
Soap wstał i ponownie usiadł, wciąż przytulając syna, nie odrywając wzroku od alfy.
– Em… tak. – odpowiedział nieco zaskoczony.
Dlaczego ten facet zachowywał się, jakby nic się nie stało? Stał tam z kawą i patrzył na niego.
„Więc... co chcesz na śniadanie?” – zapytał, wolną ręką drapiąc się po karku.
„Jeśli będę mógł dotknąć Waszych produktów, to sam coś przygotuję.” – mruknął, wstając z kanapy.
Connor znów zaczął się wiercić, ale Soap tylko uśmiechnął się delikatnie i przykrył syna kołdrą tak, że spod pościeli wystawała tylko kępka jego szczenięcej sierści. Johnny westchnął ciężko i ruszył w stronę kuchni.
Alfa zdawał się nie poruszyć nawet o centymetr, odkąd omega wstał z kanapy. Zupełnie jakby bał się, że go przestraszy, jeśli wykona jakiś nagły ruch. Soap najwyraźniej obserwował go kątem oka, sprawdzając, co może, a czego nie, robić w mieszkaniu. Jednak szybko stało się jasne, że alfa wydawał się dość... tolerancyjny, jeśli chodzi o obcą omegę kręcącą się po jego domu.
Soap westchnął cicho i po przejrzeniu kilku szafek oraz lodówki zaczął przygotowywać proste śniadanie. Nie chciał nadużywać „gościnności” alfy, ale chciał, żeby Connor jadł bez względu na to, gdzie wylądują pod koniec dnia. Całkowicie pochłonięty gotowaniem, nawet nie zauważył, gdy Connor wstał z ich prowizorycznego gniazda i podszedł do Rileya, aby go przytulić. Ponownie.
Omega był bardzo zaniepokojony faktem, że jego szczeniak tak szybko przywiązał się do nieznajomego. Z jakiegoś powodu wcześniej tak właśnie zrobił policjantowi i pozwolił mu wziąć się za rękę. W tym momencie serce Soada prawie się zatrzymało. Tak się bał, że alfa po prostu zabierze Connora i zostawi go samego przykutego do tego cholernego grzejnika.
CZYTASZ
New London
FantasyŚwiat się zmienił. Powrócił dawny podział społeczeństwa na kasty. Alfy, najsilniejsze i najpotężniejsze, miały największą kontrolę, bez względu na to, w którym kręgu żyły, zawsze były szanowane. Beta, najliczniejsza ze wszystkich dynamiki, byli typo...