Ghost wysłał tego dnia bardzo potrzebną prośbę o pracę zdalną do Price’a zaledwie kilka minut po tym, jak udało mu się wyciągnąć MacTavisha z łóżka. Następnie zajął się porządkowaniem mieszkania na obecność dwóch nowych lokatorów, a gdy był pewien, że cała pościel z jego sypialni wylądowała w pralce, a pokój został wywietrzony, usiadł na kanapie z z laptopem na kolanach i Connorem na chwilę przylgniętym do jego boku.

Szczeniak był wyjątkowo zaniedbany. Dalej nie miał pojęcia, dlaczego tak go do niego ciągnęło, ale sam Ghost szybko zauważył, że ta... bliskość coraz mniej go niepokoiła. Może to było to „coś” w tym szczeniaku, które sprawiło, że mniej bał się spędzać z nim czas. Że go skrzywdzi.

MacTavish nadal chodził po mieszkaniu trochę marudny, grzebał i poprawiał rzeczy, jakby od razu zaczął organizować nowe gniazdo. Nie zrobił nic inwazyjnego, po prostu przesunął kilka książek o kilka cali lub przestawił artykuły spożywcze z jednej szafki do drugiej. Ghost próbował go ignorować i pracować nad tym, co przysłał mu Gaz, ale w końcu miał dość.

"Muszę odpocząć." – mruknął, kładąc laptopa na stoliku do kawy.

Następnie delikatnie odepchnął Connora na bok, a szczeniak jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki opadł mu na grzbiet i przytulił swojego pluszowego kota.

Ghost uśmiechnął się pod maską i przykrył chłopca kocem, po czym udał się do kuchni. Tam MacTavish przechadzał się po pokoju, jakby czegoś szukał.

„Od kilku godzin zapoznajesz się z moim mieszkaniem… nadal nie wiesz, gdzie co się kryje?” – zapytał lekko zdziwiony, unosząc brwi.

„Chyba będę musiał wybrać się na zakupy... nie masz w domu zbyt wielu rzeczy dla szczeniaka.” – westchnął sfrustrowany, nastawiając wodę na herbatę.

„No cóż… jestem samotnym alfa, który rzadko ma kontakt z dziećmi. To normalne, że nie mam rzeczy dla szczeniąt”. – Ghost przewrócił oczami, wyciągając kubki z szafki. - „Możemy wieczorem pójść na zakupy. Możesz też dać mi listę rzeczy do kupienia, a ja się wszystkim zajmę”. – zasugerował po chwili, pochylając się w stronę omegi.

Mężczyzna stał przez chwilę nieruchomo, wpatrując się w oczy Ducha jak przestraszony jeleń w świetle reflektorów. Na szczęście dość szybko otrząsnął się z odrętwienia i cofnął się o krok.

Ghost zamrugał ze zdziwienia, po czym szybko podniósł ręce.

„Przepraszam, nie chciałem naruszyć twojej przestrzeni osobistej” – powiedział.

„W porządku... nic się nie stało”. – mruknął omega, pocierając policzki.

Alfa przechylił głowę na bok. To było dziwne. Pomijając dziwne przyciąganie, omega wyglądał, jakby walczył z własnymi instynktami. Jakby MacTavish naprawdę chciał mu zaufać, a on wciąż się opierał. Oczywiście, zdaniem Ghosta, biorąc pod uwagę ich sytuację, było to bardzo odpowiedzialne, ale z drugiej strony… po prostu nie wiedział, co o tym wszystkim myśleć.

Poza tym będzie musiał przyzwyczaić się do spania na kanapie.

„Odpocznij z Connorem, ja przygotuję obiad”. – Potrząsnął głową, przechodząc obok omegi.

MacTavish nadal wydawał się nieco oszołomiony, ale w końcu lekko skinął głową i skierował się do salonu, gdzie od razu położył się obok syna. Ghost westchnął ciężko i następnie zaczął przygotowywać obiad. Było w tym coś uspokajającego. Proste kręcenie się po kuchni pomogło mu okiełznać emocje, a jego wewnętrzna alfa była usatysfakcjonowana, że udało mu się zadbać o potrzeby omegi i szczeniaka.

New LondonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz