Graves przetarł twarz, kończąc podpisywanie ostatnich dokumentów, które tego dnia przesłano do jego biura. Praca biurowa była znacznie bardziej wyczerpująca, niż większość ludzi myślała.
Z jednej strony miał dość pracy, z drugiej jednak nie chciał jeszcze konfrontować się z Pricem po otrzymaniu wyników badań od lekarza. Byli beznadziejni. Prawdopodobnie nigdy nie będzie mógł mieć własnych szczeniąt, a gdyby tak się stało, szanse na to wynosiły dokładnie 0,00023%. To tyle, co nic, i Graves był załamany. Nie chciał płakać w biurze, ale nie chciał też wracać do domu, bo wiedział, że tam natychmiast rozpadnie się na tysiące małych kawałków i wybuchnie płaczem. Więc siedział w tym przeklętym miejscu i walczył ze sobą, żeby nie zasnąć na niewygodnym biurku.
„Czas na krótką drzemkę.” – mruknął cicho, wstając od biurka.
Następnie opuścił swoje prywatne biuro i udał się do toalety. Było już naprawdę późno, a po piętrze kręciło się zaledwie kilka osób, kończących projekty przed terminem, a także obsługa i ochroniarze.
Omega witał każdego, kogo mijał, a gdy w końcu dotarł do toalety, zamknął za sobą drzwi i odetchnął z ulgą, kładąc się na najbliższej pufie sypialnej. Tam zwinął się w kłębek i przykrył kocem leżącym na sąsiedniej pufie.
Mmm... było tak ciepło i przyjemnie. Mógł tam zostać na zawsze....
Niestety, nie zaznał zbyt wiele odpoczynku… właściwie nie był pewien, czy minęło kilka minut, czy kilka godzin, ale nie wiadomo skąd do pokoju wpadł podekscytowany Horangi, a zaraz po nim zaniepokojony ochroniarz. strażnik.
– Graves, musimy porozmawiać! – oznajmił drugi omega, stojąc nad zmęczonym mężczyzną.
„Przykro mi, proszę pana, pokazał odznakę i wszedł do środka, zanim mogłem cokolwiek zrobić”. – wyjaśnił ochroniarz.
Graves tylko westchnął ciężko i potarł twarz, po czym zaczął powoli podnosić się z obłoku.
„W porządku, Steve, możesz wrócić do pracy. To mój przyjaciel, zapomniałem, że się ogłosił”. – Uśmiechnął się lekko, a kiedy strażnik skinął niepewnie głową i opuścił pomieszczenie, Graves dał znak Horangiemu, aby usiadł na pufie obok niego. - "Co jest nie tak?
„Wybacz, że przyjdę tak późno, ale inni nie chcą wierzyć w moją teorię, a wiem, że możesz mi pomóc”. – odpowiedział Koreańczyk, zatapiając się w miękkiej pufie.
"Co ty kombinujesz?" – Westchnął ciężko, wycierając twarz.
Horangi westchnął ciężko, poprawiając się na krześle.
„Chodzi o Ducha i jego dziwną omegę. Nie podoba mi się to, co się wokół nich dzieje”. – mruknął, sięgając po jeden z owoców leżących w misce na pobliskim stole.
Graves z zaciekawieniem uniósł brwi.
Od kilku tygodni nie miał żadnych wieści o Simonie. Raczej próbował skupić się na... swoich własnych problemach. Jednak od czasu do czasu jego myśli uciekały do ulubionej zamaskowanej alfa, a czasem nawet do tej nieznanej omegi, którą znajdował w swoim mieszkaniu. Początkowo chciał sam poszukać potrzebnych informacji, ale najwyraźniej Horangi poradził sobie z tym zadaniem znacznie lepiej.
„Wybacz, ale byłem zajęty... co się właściwie dzieje?”
„To... podejrzane. Z danych, które zebrałem, wynika, że to John MacTavish – to omega z najniższego kręgu, samotny z prawie czteroletnim szczeniakiem. Do tego momentu pracował w pubie Silver Serpent zapalił się. Gaz i Price zostali wysłani na przesłuchanie pracowników i właściciela, a wkrótce potem pojawił się w mieszkaniu Ghosta. Poza tym szczenię nie było zarejestrowane w chwili urodzenia. Nie mam pojęcia, jak to przeszło przez administrację , ale najwyraźniej Duch odkrył swojego szczeniaka i nie wiem... wykorzystują się nawzajem? – prychnął głośno na koniec swojej argumentacji.
CZYTASZ
New London
FantasyŚwiat się zmienił. Powrócił dawny podział społeczeństwa na kasty. Alfy, najsilniejsze i najpotężniejsze, miały największą kontrolę, bez względu na to, w którym kręgu żyły, zawsze były szanowane. Beta, najliczniejsza ze wszystkich dynamiki, byli typo...