Alejandro był zepsuty i pomimo środków blokujących zapach, które on i Rudy zawsze zakładali na imprezy takie jak to, na którym właśnie uczestniczyli, niestety wszyscy wokół nich czuli ten zapach.

– Co się dzieje, mój kochany? – szepnął Rudy, szturchając go lekko łokciem w bok.

- Nic, po prostu czuję, że stanie się coś złego. – warknął cicho, oblizując kły.

Drugi alfa zmarszczył lekko czoło, po czym spojrzał na arystokratę, którego pilnowali. Gary Sanderson był jedynym członkiem parlamentu, który był omegą i próbował walczyć o prawa omegi w tym przestarzałym systemie. Był miły, czarujący i niezwykle czarujący. Rudy czasami bał się, że Alejandro zostawi go dla tak wpływowej i atrakcyjnej omegi, a druga alfa nieustannie go uspokajała, że nie ma się czego obawiać.

W końcu zgodził się na tę pracę, ponieważ Sanderson dobrze zarabiał i bardzo zależało mu na znalezieniu przyzwoitych alfa, które będą go szanować, a przede wszystkim nie będą się w to angażować jak większość kandydatów przed nimi. Omega odetchnęła z ulgą, gdy przyznali mu, że są parą i nie ma się czym martwić. Poza tym bardzo ich wspierał i obiecał, że nikomu nie zdradzi ich tajemnicy.

Ufali sobie nawzajem, a alfa zrobiły wszystko, aby zapewnić młodemu człowiekowi bezpieczeństwo.

I odkąd przybyli na tę imprezę, nos Alejandro drażnił zapach niebezpieczeństwa. Doskonale zdawali sobie sprawę, że Sanderson miał wielu wrogów, zwłaszcza wśród swoich przeciwników, którym nie podobało się, że ludzie naprawdę lubili tego skromnego bojownika o wolność omega.

Na szczęście na razie nie musieli interweniować, ale jak zawsze zachowali czujność.

Rudy był trochę mniej taki, próbując się zrelaksować i wyglądać mniej bezpiecznie niż jego partner. Zawsze był tym... bardziej miękkim. Zdobył sympatię ludzi tak szybko, jak Alejandro zyskał ich szacunek i dopóki go nie wyczuli, bardzo często był uważany za omegę. Rudiemu bardzo to schlebiało, ale starał się zachowywać profesjonalnie.

W tamtym czasie bardziej martwił się o Alejandro niż o Sandersona.

Czuł, że drugi alfa mógłby zrobić coś głupiego, gdyby się zdenerwował, a oni nie potrzebowali dodatkowych kłopotów.

„Proszę, to tylko prosta, nudna gra. Nic złego się nie stanie”. - uśmiechnął się do niego delikatnie.

„Obyś miał rację…” – westchnął ciężko, odruchowo sięgając po pistolet przypięty do paska.

W pewnym momencie podszedł do nich Sanderson, uśmiechając się słabo.

„Przykro mi, chłopcy, ale chyba będziemy musieli wyjść wcześniej”. – Westchnął cicho, ocierając chusteczką pot z czoła.

– Wszystko w porządku, proszę pana? – zapytał z troską Rudy, kładąc dłoń na ramieniu omegi.

„Tak, tak… Po prostu czuję się trochę słabo. Może wypiłem za dużo”. - uśmiechnął się tylko delikatnie.

Alejandro zmarszczył ostro brwi, po czym zaczął rozglądać się po pomieszczeniu, jakby mógł znaleźć alfę, co prawdopodobnie było przyczyną dziwnego zachowania Sandersona. Nawet jeśli omega mógł po prostu czuć się słabszy.

Oboje wiedzieli, że zażywał leki przeciwbólowe, które, jeśli były stosowane zbyt długo, czasami mogły powodować problemy zdrowotne. Ponadto, z tego, co pamięta Rudy, ostatnia gorączka Sandersona miała miejsce ponad sześć miesięcy temu, więc objawy mogły się już zacząć.

– Chodźmy już, inni z pewnością wybaczą ci twoją nieobecność. – mruknął głośno cichszy alfa, kładąc dłoń na krzyżu omegi, po czym zaczął iść z nim w stronę wyjścia.

New LondonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz