Duch zrobił, co obiecał.

Później tego samego wieczoru zadzwonił do znajomego lekarza i umówił się na prywatną wizytę. Musiał trochę się namęczyć, ale udało mu się wynegocjować pół godziny czasu. Jechał tak szybko, jak tylko mógł, po tym jak Soap zasnął z Connorem w gnieździe. Na szczęście przez tę godzinę drogi były w miarę puste, więc dość szybko dotarł do prywatnego gabinetu lekarskiego w Lambeth, prowadzonego przez przyjazną – lub surową, w zależności od pacjenta – samicę alfa.

Recepcjonistka przywitała go lekkim skinieniem głowy i zmęczonym uśmiechem, podczas porządkowania codziennej pracy papierkowej.

„Biuro nr 3…” – zaczęła spokojnie, jednak Duch tylko szybko skinął głową i ruszył w stronę wspomnianego gabinetu.

Wiedział, że powinien zapukać, ale był zbyt zestresowany chorobą Connora. Musieli działać tak szybko, jak to możliwe. Nie było wiadomo, co mu dolega i czy nie przerodzi się to w coś jeszcze gorszego, jeśli nie zareagują wystarczająco szybko. Kiedy gwałtownie otworzył drzwi i wszedł do środka, alfa siedzący przy biurku podskoczył na swoim miejscu nalewając kawę.

„Pieprzyć Ducha! Nie mógłbyś po prostu zapukać i grzecznie wejść do środka!” – warknął na kobietę odstawiając kubek z kawą po czym zaczął wycierać chusteczkami niebieską koszulę.

Alfa skrzywił się lekko, słysząc karcący ton lekarza, ale potem grzecznie podszedł do biurka i usiadł na krześle naprzeciwko kobiety alfa. Kobieta westchnęła ciężko, a kiedy pozbyła się nadmiaru płynu z ubrania, otworzyła nowy folder na swoim komputerze.

„No cóż, o co chodzi? Powiem wam, że to niepokojące, gdy weteran wojenny dzwoni do pediatry, aby jak najszybciej umówić się na wizytę lekarską”. – Kobieta parsknęła śmiechem, poprawiając kosmyk włosów.

Duch westchnął cicho zawstydzony.

„To… bardzo prywatna sprawa, Seline…” – zaczął, bawiąc się rękami i unikając wzroku kobiety.

Lekarz zmarszczył ostro brwi, po czym odwrócił się tak, że siedziała twarzą w twarz ze swoją dawną przyjaciółką.

– Duchu, co się dzieje? – zapytała poważnie, próbując nawiązać z nim kontakt wzrokowy, czego weteran skutecznie unikał.

„Mam pod opieką czteroletniego szczeniaka, który od kilku dni ma gorączkę i jest bardzo osłabiony. Nie wiem co się dzieje, a leki przeciwbólowe i przeciwgorączkowe nie pomagają. " – odpowiedział szybko, ledwo łapiąc oddech.

Seline zmarszczyła brwi, ale niemal natychmiast zaczęła zapisywać objawy, jakich doświadcza jej mały podopieczny. Nie kwestionowała faktu, że trzydziestoletnia alfa nagle została opiekunką czteroletniego szczeniaka, ale jej obowiązkiem jako lekarza – obok pediatry – była natychmiastowa pomoc tym, którzy tego potrzebowali. zwłaszcza bezbronnych szczeniąt.

„Czy dobrze śpi? Czy wymiotował? Czy skarżył się na ból w jakichś konkretnych miejscach?” – rzucała pytanie za pytaniem, a Duch podrapał się po karku coraz bardziej zdezorientowany.

„Pił dużo wody, jeszcze nie wymiotował, ale skarży się na nudności i bóle brzucha. Je tylko krakersy i gofry… Mówił, że czuje się jak… galaretka?” – Mężczyzna westchnął ciężko z rezygnacją i potrząsnął głową. - „Praktycznie nie opuszcza gniazda, chyba, że zaniosę go do łazienki”.

"Gniazdo?" – Lekarz uniósł brwi. - "Mam nadzieję, że się postarałeś, szczenięta są bardzo wybredne jeśli chodzi o rodziców adopcyjnych." – westchnęła, zapisując coś.

„Umm… nie jest do końca adoptowany… związałem się z omegą.” – odpowiedział, mrucząc głośno na wzmiankę o Johnnym.

„O-och… w takim razie gratulacje! Chociaż czuję się urażony, że nie zaprosiłeś mnie na ceremonię. Przyniosłbym ci kilka fajnych prezentów.” – wymamrotała.

New LondonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz